42. Chciałeś go udusić?

275 33 17
                                    

Dean poczuł smród. Fajki. Tak śmierdzą papierosy. Jak on nienawidzi ich zapachu. Zaczął się dusić i szybko poderwał się do siedu, miał zaciśnięte oczy, bolały go. Zacisnął ręce w pięści i przetarł nimi oczy, otworzył je i zobaczył dym, mnóstwo dymu. Chciał krzyczeć, ale wtedy zobaczył Alistara siedzącego na oknie z papierosem w dłoni. Chłopak patrzył przez okno, a papieros praktycznie sam się wypalił. - Co ty robisz? — kaszlnął. — Otwórz to cholerne okno!

W tym samym czasie Castiel przypomniał sobie, że zostawił gdzieś Deana, kurwa złamał obietnice. Miał nie zostawić Winchestera samego, zauważył Charlie przy drzwiach, rudowłosa właśnie ubierała kurtkę. — Hej Charls! Widziałaś gdzieś Deana? — zapytał.

— Nie ma go z tobą? Cas nie mów, że go zgubiłeś. -— przerwała szarpanine z zamkiem i poprawiła roztrzepane rude loki. — Dobra ja poszukam go na dole, a ty sprawdź na górze. — Novak pokiwał głową i chwiejnym krokiem ruszył w stronę schodów, po których właśnie zbiegała Masters.

— Meg. — złapał ją za ramię. — Widziałaś Dean?

Dziewczyna wyrwała swoją rękę z jego uścisku i warknęła. — Zabieraj łapy, a co do twojego chłoptasia to wchodził do jednego z pokoi z Alistairem.

Castiel słysząc to minął dziewczynę i wbiegł po schodach, co chwilę łapiąc się też poręczy, by nie spaść. Sprawdzał wszystkie pokoje po kolei. W pewnym momencie usłyszał krzyk Deana, nie myśląc za wiele wbiegł do pokoju gościnnego i zobaczył swojego chłopaka siedzącego na łóżku i kaszlacego, wszędzie było pełno dymu. Podbiegł do drugiego okna i szybko je otworzył. — Co tu się dzieje?! — krzyknął.

Alistair wyciągnął z paczki kolejnego papierosa i odpalił go. Novak wyrwał mu go z rękę i rzucił na podłogę, następnie, zgaił go butem. — Normalny jesteś? Chciłeś udusić jego i siebie? W ogóle co wy tu robicie? Dean?!

Dean siedział skulony na łóżku, jego oczy pokryły łzy. Nic nie pamiętał, w dodatku ten cały dym, przywołał wspomnienia.

Mamo! Mamo! Tato! — krzyczał, nic nie widział wszędzie było ciemno, jedyne co czuł to dusząc zapach dymu. Płuca bolały go coraz bardziej. Nie mógł ruszyć się z miejsca. Nagle do jego pokoju wbiegł John z Sammym na rękach. Otworzył okno i chwycił za pościel z łóżka syna, rozerwał tak by tworzyła linę, ludzie stali pod ich domem krzyczeli. — Dean, posłuchaj mnie, trzymaj braciszka najmocniej jak potrafisz. Dobrze? — kiwnął głową. — Okay.

Zawinął ich w pościel i spuścił przez okno, ktoś w tłumie złapał ich. Zaczął krzyczeć, że chce do mamy. Ciągle kaszlał, dom był cały w płomieniach. Strażacy wbiegli do środka, wyciągnęli Johna, który krzyczał, że w środku jest jeszcze jego żona. Dean przytulił do siebie Sammy'ego, jakaś kobieta chciała mu go zabrać, ale on zaczął się szarpać i z młodszym bratem podbiegł do ojca. John od razu wziął ich w ramiona... Jego mama, też wynieśli, jej twarz była brudna. Chciał do niej podbiec, ale ktoś go trzymał.

Zaczął się trząść. Nie mógł nic zrobić. Łzy kapały mu na ręce, które splótł na swoich kolanach. — Dean? — usłyszał zmartwiony głos Castiela.

Brunet usiadł koło niego, a Dean od razu rzucił mu się w ramiona. Novak głaskał go po włosach, powtarzał, że wszystko jest w porządku. Kołysał go jak małe dziecko aż Dean, otarł łzy i powiedział, że chce wrócić do domu.

John przyjechał po nich jak najszybciej. Kiedy tylko wsiedli do auta Dean zasnął wtulony w ramię Castiela. Starszy Winchester nie skomentował tego, jednak zapytał, co się stało. Widział, że jego syn był cały roztrzęsiony. Castiel opowiedział mu o tym jak wszedł do pokoju, w którym był tylko Dean i Alistair.

— Pewnie przypomniał mu się pożar, mógł pomyśleć, że znowu się pali. Po prosto się bał, dobrze, że go znalazłeś. Dziękuje. — Castiel po tych słowach już więcej się nie odezwał, przytulił tylko bardziej Deana. John odwiózł go do domu, pomachał przez okno do Chucka, który kosił trawnik. Nie umknęło mu jednak to jak Castiel pocałował Deana w czoło. Uśmiechnął się do siebie, spojrzał jeszcze raz na syna w lusterku i przycisnął delikatnie gaz.

***

Dean cały weekend spędził pod kołdrą. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, ani nic robić w poniedziałek rano ledwie wstał. Ojciec zaproponował mu nawet, żeby został w domu, ale chłopak powiedział, że jest dobrze i nie chce mieć później zaległości. Dlatego właśnie jadł śniadanie, kiedy miał wziąć kolejnego gryza kanapki, rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. — Jestem najbliżej, otworzę. — powiedział i wstał ze swojego miejsca.

Ledno uchylił drzwi, kiedy ktoś wepchnął się do środka i złapał go za koszulkę. — Co ty sobie kurwa myślisz?! — krzyknął Castiel.

Dean otworzył szerzej oczy. — Ni–nie wiem o c_co chodzi. — wyjąkał, dawno nie widział Castiela, tak wściekłego.

— Nie wiesz o co mi chodzi tak! A może powiesz, że nic nie pamiętasz! Trzymajcie mnie, bo w to akurat nie uwierze. Wiesz, co mam cie gdzieś, wypierdalaj z mojego życia! — pchnął go na szafkę i wyszedł trzaskając drzwiami. Dean nie wiedział, co się właśnie stało, jego ojciec wbiegł na przed pokój, a za nim uczepiony nogawki ojca, stał Adam.

— Dean?

— Ja, nie, nie wiem, jadę do szkoły. Do później. — założył szybko buty chwycił kurtkę i plecak w jedną rękę, a kluczyki od Impali w drugą i wybiegł z domu.

John patrzył za nim zmartwiony, wrócił do kuchni i schował telefon do kieszeni. Nie wiedział, czemu, ale miał przeczucie, żeby trzymać go blisko.

Dean jechał szybko, za szybko jak na niego. Możliwe, że złamał nawet kilka przepisów i prawie potrącił wiewiórkę. Zaparkował na swoim stałym miejscu i wbiegł do budynku szkoły, miał wrażenie, że wszyscy na niego patrzą. Nie oni na pewno na niego patrzą. Szeptali między sobą, a on nie wiedział naprawdę nic. Zauważył Charlie, zawołał ją, ale ona go zignorowała, podbiegł, więc do niej. — Charls, o co chodzi? Wszyscy na mnie patrzą i Castiel u mnie był. On..— dziewczyna spojrzała na niego zawiedzionym wzrokiem.

— Wiesz, co znamy się tyle czasu, a ja nigdy bym nie powiedziała, że możesz się tak zachować. Zawiodłeś mnie, jak mogłeś mu to zrobić. — mówiła kręcąc głową.

— Ale co? — zapytał.

Rudowłosa poprawiła torbę na ramieniu i odwróciła się od niego. Dean patrzył za nią, ale nie próbował jej zatrzymać, coś mu mówiło, że to nie ma sensu. Poszedł w stronę swojej szafki, było tam jakoś tłoczno, przedarł się do niej i nie mógł uwierzyć własnym oczą. Do jego szafki przyklejone było jego zdjęcie. On i Alistair, nadzy, przytuleni, dookoła było pełno wyzwisk napisanych markerem. Zrobiło mu się słabo, zerwał zdjęcie z drzwiczek i wybiegł ze szkoły. Nawet nie wiedział kiedy znalazł się w okolicy cmentarza.

Dzisiaj w prezencie dwa rozdziały.

Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz