Uwaga!
Generalnie to sprawa wygląda tak, że w czasie pisania skończyła mi się herbatka, przedawkowałam słonecznik, a muzyka w tle weszła za mocno, skarg za przeczytane w tym rozdziale wydarzenia, które mogły źle wpłynąć na psychikę czytelników nie przyjmuje. Dziękuję za uwagę, to tyle. Miłego czytania!
Całą niedziele Dean spędził na obijaniu się i oglądaniu Netflixa, jedyne, co zrobił to wrzucił mrożoną pizze do piekarnika, żeby zjeść coś na ciepło. W poniedziałek obudził się dość późno i zaczął ogarniać dom pomimo, tego, że we wtorek i tak będzie musiał sprzątać znowu, czemu po domówkach zawsze musi być taki syf? Kiedy usiadł na kanapie, żeby zrobić sobie przerwę, ktoś wysłał mu SMS-a, ze stęknięciem schylił się po telefon i odczytał wiadomość.
Cas:
Pomyślałem, że przyda Ci się pomoc, zajechałem do sklepu i kupiłem jakieś przekąski, po za tym jak byś miał zajechać jeszcze po mnie, a później po dziewczyny albo na odwrót to byłoby bez sensu, bo to nie po drodze, więc mógłbyś otworzyć mi drzwi?
Dean odłożył telefon na miejsce i podszedł do okna, Castiel stał pod jego domem oparty o swój motocykl i zajęty był telefonem. Dean uśmiechnął się i poszedł po bruneta, stanął na dość szerokim, drewniany progu w skarpetkach i krzyknął. —Cas!
Brunet podniósł głowę, schował telefon do kieszeni, odepchnął się od pojazdu i podszedł do Deana. — Witaj, Dean. — spojrzał w dół na stopy blondyna i uśmiechnął się. — Jak stoisz na tym progu to jesteśmy równi i nie muszę się pochylać, żeby zrobić to. — i pocałował go, ale za nim Dean zdążył oddać pocałunek Castiel się odsunął, kładąc mu palec na ustach. — Przyjechał też wcześniej, bo nie wiedziałem, czy będę mógł się tak z tobą przywitać przy innych. A teraz byłbym wdzięczny gdybyś pozwolił mi schować motocykl do garażu.
Dean patrzył na niego jak zaczarowany, ale kiwnął szybko głową i ześliznął się z progu. — Tak, jasne podprowadź motocykl, a ja otworze garaż od środka.
Chłopcy schowali motocykl i zabrali z niego siatki z zakupami. — Rany, Cas ile ty żeś tego kupił? Przecież napisałem na grupie, że zajedziemy na spokojnie do sklepu.
— I po, co marudzisz, skarbie? Powinieneś się cieszyć, że akurat to już masz z głowy. A teraz z czym ci jeszcze pomóc?
Dean westchnął i machnięciem ręki, wskazał Casowi by poszedł za nim do kuchni. — Tutaj masz miski. — wskazał ręką na jedną z szafek. — wsyp do nich przekąski, wyżej jest półka z różnymi rzeczami są tam plastikowe i kolorowe kubki, talerzyki i jakieś sztućce, powyciągaj je, a ja pójdę po laptopa i głośniki. Castiel tak jak powiedział mu Dean zajął się przekąskami i naczyniami, blondyn w tym czasie podłączył cały sprzęt.
— Już! — krzyknął Castiel z kuchni, Dean podniósł się z podłogi i poszedł do niego. — Dobra to teraz przeniesiemy wszystko do salonu. — chodzili w tą i z powrotem, kilka razy na siebie wpadli i miska z orzeszkami prawie wylądowała na dywanie, ale na szczęście tylko prawie. Castiel jako zawodnik szkolnej drużyny miał całkiem dobry refleks. Dean kilka razy próbował zacząć rozmowę na temat ich relacji, ponieważ nie wiedział, na jakim etapie są dokładnie i co tak naprawdę jest między nim. Niestety za każdym razem gdy już otwierał usta jego pewność siebie znikała i takim sposobem wymienili kilka uwag na temat ich przedwczorajszego spotkania. Oprócz tego pośmiali się z Charlie i jej spamu. Castiel podpytał go też trochę o Jo, bo dziewczyna dość szybko zniknęła z ich szkoły. Dean poopowiadał mu jak poznali się kilka lat temu i jak jej mama krzywo na początku na niego patrzyła. Kiedy wszystkie przekąski poukładane były na stole w salonie, Dean znowu uklęknął przed telewizorem i walczył z głośnikami, a Castiel patrzył na niego z kanapy.
CZYTASZ
Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONE
FanfictionDean mieszka z ojcem i młodszym bratem w Kansas, gdzie chodzi także do szkoły. Jego mama od 10 lat jest w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi. Chłopak musi radzić sobie z opieką nad młodszym bratem i wieloma innymi obowiązkami. Co się stan...