15. Herbata i ciastka

344 46 13
                                    

- Przepraszam. - powiedział Dean, gwałtownie się odsuwając.

- Hej, spokojnie nic się nie stało. - brunet uśmiechnął się delikatnie i przejechał dłonią po twarzy Winchestera, by zetrzeć łzy z jego policzków. - Czekaj, chyba mam jakieś chusteczki w kieszeni.

- Dzięki. - Dean przyjął paczkę, a następnie wydmuchał nos w jedną z chusteczk. Chciał oddać brunetowi opakowanie, ale ten opuścił wyciągniętą rękę blondyna. - Zatrzymaj.

Dean pokiwał głową i schwał opakowanie do tylnej kieszeni spodni. - Okay, jeszcze raz dzięki.

- Przestań mi dziękować...i tak właściwie to chciałem cię przeprosić, to co powiedziałem w szpitalu. Ja nie chciałem cię zranić myślałem, że...

- Moja mama nie żyje. Teraz już tak, odłączyli ją, ona ...odeszła na zawsze. - mówił przez ściśnięte gardło.

- Och, przykro mi. Mogę odprowadzić cię do domu, jeżeli to pomoże, myślę, znaczy ja w takiej sytuacji nie chciałbym zostać sam, bo no... - Castiel zaczął się coraz bardziej plątać, sytuacja go zaskoczyła, myślał, że Dean znów pokłócił się z ojcem albo z Samem.

- Nie chcę iść do domu. - powiedział jedynie i spojrzał na swoje buty.

- W takim razie możemy się przejść, jeżeli moja obecność nie będzie ci przeszkadzała. - próbował jakoś, wybrnąć z sytuacji.

- Nie wiem, ja znaczy nie przeszkadzasz mi. - Tylko w ogóle nie chce na razie wracać do domu. Dokończył w myślach.

- Mam pomysł, może pójdziemy do mnie, napijemy się herbaty albo kawy, jak wolisz mam też ciastka. - zaproponował Castiel.

- Może być. - mruknął pod nosem Dean, a Castiel odetchnął z ulgą. Szczerze bał się, że Dean może chcieć sobie coś zrobić lub znowu zacznie biec, nie patrząc przed siebie. W jego umyśle pojawił się obraz, jak chłopak tym razem wpada pod samochód, a nie na kogoś. Szybko pozbył się jednak tego obrazu.

- W takim razie chodźmy.

Szli w milczeniu, Dean nie miał ochoty rozmawiać, co było widać na pierwszy rzut oka, więc Castiel nie próbował nawet, zaczynać rozmowy.

Novak mieszkał na szczęście blisko parku, w którym Dean na niego wpadł, więc po niecałych 10 minutach byli pod drzwiami jego domu. Dean ciągle wpatrywał się w ziemię, normalnie zaczął by się rozglądać, ale dzisiaj nie był w stanie. (dop.aut. No ja to w ogóle ostatnio w stanie nie jestem XD wiem, co czujesz Dean.) Castiel złapał za klamkę z nadzieją, że będzie zamknięte, jednak tym razem szczęście mu nie dopisało, drzwi były otwarte, a to oznaczało, że ktoś jest w domu.

Castiel zacisnął oczy wziął głęboki wdech i pchnął drzwi, przepuszczając Dean by ten wszedł pierwszy. - Proszę.

- Dziękuje. - wszedł do środka i od razu zaczął ściągać buty.

- Nie musiałeś ściągać butów, ale skoro tak to poczekaj dam ci jakieś kapcie. - obrócił się do stojącej za nim szafki i wyciągnął z niej puchate niebieskie kapcie. - Trzymaj.

Dean spojrzał na puszyste kapcie. - Okay, tego się po tobie nie spodziewałem.

- Tym razem mógłbyś jednak podziękować, wolę już jak mi dziękujesz. - powiedział, zmniejszając odległość między nimi. Dean pochylił głowę, delikatnie się rumieniąc, co nie uszło uwadze bruneta, jednak jak to często bywa, takie chwile muszą być przez kogoś przerwane.

- O Castiel, nareszcie jesteś! Dzwoniłem do ciebie. - usłyszeli głos, dochodzący prawdopodobnie z pokoju obok, a po chwili do przedpokoju wszedł brodaty mężczyzna. - I och, nie jesteś sam. Ty pewnie jesteś Dean. - zgadnął wyciągając rękę w jego stronę. - Ja jestem Chuck Novak, tata Castiela, miło mi.

Zdezorientowany Dean, uścisnął rękę mężczyzny. - Skąd pan wie jak mam na imię?

Chuck spojrzał na swojego syna, który przeszywał go morderczym wzrokiem pt. „Brawo tato tak trzymaj, a cię zabije". - Eheh, Castiel trochę wspominał o nowych kolegach, a ty zapadłeś mi w pamięć w końcu jesteś synem Johna, chociaż bardziej podobny jesteś do Mary.

- Znał pan moją mamę? - zaciekawił się Dean. - Tata wspominał, że przyjaźniliście się w liceum, a mamę poznał na studiach.

- Zaprzyjaźniliśmy się w liceum, byłem drużbą na ich ślubie, kontakt stracililiśmy, gdy wyjechałem. Szkoda, muszę w końcu spotkać się z twoim ojcem na jakieś piwo. - powiedział Chuck z uśmiechem.

Dean także się uśmiechnął, tata Castiela wydawał się naprawdę miły. - Na pewno się ucieszy. - powiedział jeszcze Dean.

- Okay, jeżeli już skończyliście to zapraszam po schodach na górę, drugi pokój po lewej. - powiedział brunet i pchnął blondyna w tamtą stronę, Dean założył kapcie i ruszył we wskazane miejsce, a niebieskooki szedł zaraz za nim.

Weszli do średniej wielkości pokoju z niebieskimi ścianami i jasno brązowymi dopasowanymi meblami. Panował tutaj zaskakujący porządek, szczerze, nie tego Dean się spodziewał. Myślał, że w pokoju takiego chłopaka jak Castiel panuje bałagan, po ścianach porozwieszane są różne plakaty, a nie rodzinne zdjęcia. Mylił się i to bardzo. - Rozgość się, a ja zrobię coś do picia. Wolisz kawę czy herbatę?

- Herbatę. - mruknął Dean, z powrotem wracały do niego wszystkie emocje związane z mamą. Normalnie wziąłby kawę, ale to spowodowało by tylko, że jeszcze trudniej byłoby mu później zasnąć. A patrząc na jego stan i tak nie będzie to proste.

Novak kiwnął głową i wyszedł z pokoju. Dean odetchnął i usiadł na jednej z dwóch miękkich puf ułożonych pod ścianą. Między nimi stał mały stolik, a na przeciwko był telewizor, do którego podłączona była konsola. Nad tym wszystkim stała półka z ogromną wieżą stereo, oczywiście obok stał regał pełen płyt z przeróżną muzyką.

Z zamyślenia Dean wyrwała niska istotka z ciemnymi włosami i równie błękitnym, jak te należące do Castiela oczyma. - Wow! twoje oczy serio są idealnie zielone. - pisnęła uradowana.

- Co? - zapytał zdezorientowany po raz kolejny tego dnia Dean.

- Castiel mówił, że twoje oczy są idealnie zielone, a ja chciałam sprawdzić czy to prawda. - powiedziała dziewczynka z ogromnym uśmiechem na buzi.

Dean spłonął rumieńcem, dlaczego Castiel tak powiedział. Co się tutaj dzieje?

- Anna! Ile razy mam powtarzać, żebyś nie wchodziła do mojego pokoju bez pozwolenia. - powiedział podniesionym tonem brunet. Podszedł do małego stolika i położył na nim tackę z dwoma kubkami i miską ciasteczek.

- Nooo Cassy nie denerwuj się, proszę... Ja chciałam tylko sprawdzić czy to, co mówiłeś jest prawdą. - powiedziała mała z chytrym uśmieszkiem na ustach.

Castiel otworzył szerzej oczy, on ją kiedyś zabije. - Już więcej nie kupię ci ciastek.

Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz