— To chyba jakiś żart. — załamany oparł łokcie o kolana i zakrył twarz rękoma. Castiel jak tylko wrócił do domu zadzwonił po swojego chłopaka. Dean praktycznie od razu wsiadł do auta i już po kilku minutach był w domu Novaków. Brunet opowiedział mu o swoim spotkaniu z Balthazarem, na poczatku nie mógł się przełamać, ale postanowił, że najlepiej będzie jak opowie mu wszystko. Dokładnie wszystko.
— Dean? — odezwał się.
— Nie, nic nie mów. — warknął.
— Ja wiem, że możesz być zły i...— nie skończył mówić, bo zielonooki zerwał się gwałtownie ze swojego miejsca.
— Zły? — prychnął. — To zbyt delikatne słowo. — zaczął chodzić po pokoju w tą i z powrotem. — Ja już nawet nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć!
Castiel cieszył się, że nikogo oprócz nich nie było w domu, inaczej wszyscy zbiegli by się do jego pokoju, słysząc krzyki. — Proszę, usiądź.
— Ani mi się śni. — zatrzymał się, spojrzał na Castiela, morderczym wzrokiem i zacisnął pięści. — Szlag mnie zaraz trafi!
Cas wstał z łóżka i podszedł do Deana, chwycił go za ramię, jednak ten wyrwał się i uderzył go w twarz. Novak był w szoku, nie spodziewał się czegoś takiego po chłopaku. — Ała?
— Nie zamierzam przepraszać. — nie mógł uwierzyć w tą całą historię. Był wściekły na ojca i Balthazara. Oczywiście na Castiela też w końcu, gdyby wszystko potoczyło się inaczej, kto wie jakby teraz wyglądało jego życie. Po za tym, gdy poznał prawdę nie wiedział, czy to wszystko dzieje się na prawdę. Miał wątpliwości, czy Castiel jest szczery. A może to też było częścią ich planu?
— Należało mi się. — mruknął, rozmasowując policzek. — Dean, proszę spójrz na mnie.
Winchester toczył wewnętrzną walkę, ale po chwili uniósł wzrok i spojrzał w oczy swojego chłopaka. Widział w nich wiele emocji i nie mógł dłużej mieć wątpliwości, co do uczuć Novaka, który znów zrobił krok w jego stronę. Dean uśmiechnął się delikatnie i przytulił się do niego. — Ufasz mi jeszcze?
— Tak. — odparł cicho. — I mam nadzieję, że mówiąc to, nie popełniam w tym momencie błędu. — odsunął się i znów spojrzał mu w oczy.
Castiel nie wiedział, jak na to odpowiedzieć, dlatego złączył ich usta w pocałunku. Był to pocałunek pełen niewypowiedzianych słów. — Ja chyba cię kocham. — powiedział Dean, gdy odsunęli się od siebie i oparli o swoje czoła.
Novak znieruchimiał, co miał zrobić? Nadal nie wiedział, czy to jest miłość. — Cas? — usłyszał cichutki i niepewny głos Deana. — Ja, przepraszam. — w jego oczach zebrały się łzy. Castiel zareagował instynktownie i znów go pocałował, kciukiem jeździł po jego policzku by zetrzeć kilka łez.
— Nie przepraszaj. — mruknął między pocałunkami. Nie potrafił wypowiedzieć tych dwóch słów, za to zaczął go całować, coraz bardziej zachłannie. Zaczęli się cofać w stronę łóżka bruneta, który potknął się o nie i poleciał do tyłu, ciągnąc za sobą Deana.
Winchester uderzył w niego z impetem i chciał jak najszybciej wstać, jednak Castiel szybko przyciągnął go do siebie z powrotem i znów zaczął go całować. Dean zamknął oczy i rozkoszował się chwilą. Ocknął się dopiero wtedy, gdy brunet zamienił ich miejscami i teraz to on znajdował się pod nim. — Cass.— westchnął czując usta Castiela na swojej szyi, nawet nie wiedział, kiedy ręce niebieskookiego znalazły się pod jego koszulką, która po jakimś czasie została uznana przez Novaka za zbędbą. Dean złapał za pościel i zacisnął na niej palce, ponieważ Castiel zaczął zjeżdżać pocałunkami z jego szyi na barki, następnie na klatkę piersiową. — Ca–a–as. — jęknął.
Novak uniósł głowę i uśmiechnął się zadziornie. Nie spodziewał się, że tak szybko doprowadzi Deana do takiego stanu, chłopak był cały czerwony, a jego oddech znacznie przyśpieszył. Castiel chwycił za swoją koszulkę, ponieważ jej także chciał się pozbyć. Ściągnął ją i podsunął kolano bliżej krocza Deana. Winchester sapnął, co wywołało błysk zadowolenia w oczach Casa, który znów się nad nim pochylił. Deanowi było coraz gorącej, w dole brzucha miał dziwne uczucie, które z każdą chwilą stawało się coraz trudniejsze do zniesienia. Serce łomotało mu tak szybko, że miał wrażenie, że jeszcze chwila i mu ono wyskoczy. Kiedy poczuł język Castiela tuż nad swoimi jeansami, nie wytrzymał, jego całym ciałem wstrząsnął dreszcz, a on sam, gdy zdał sobie sprawę, co się stało zdrętwiał.
Castiel, kiedy poczuł, że chłopak pod nim cały się spiął, odsunął się od niego. — Ty? Och. — nie wiedział, co ma powiedzieć.
Dean chwycił za poduszkę i zakrył nią sobie twarz, miał ochotę krzyczeć albo jak najszybciej uciec. Było mu tak bardzo wstyd. Jeszcze nic nie zrobili.
— Dean, to nic. — powiedział Cas. Według niego to było całkiem urocze, po za tym jego ego podskoczyło. Z drugiej strony nie dziwiło go to, dopiero wkraczali na bardziej intymny etap, dla Winchestera było to coś nowego
— Mógłbyś ze mnie zejść. — mruknął Dean spod poduszki.
Castiel przewrócił oczami i przewrócił się na bok. Położył sobie ręce pod głowę i roześmiał się.
Dean podniósł się do siadu i krzyknął. — Teraz będziesz się ze mnie śmiał!
— Tak, śmieszy mnie twoja reakcja, skarbie. Przecież powiedziałem, że nic się nie stało. Dam ci jakieś ubrania i po sprawie, nie rozumiem czym się martwisz. — wytłumaczył.
Dean spojrzał na niego speszony. — Och. Przepraszam.
Castiel wstał z łóżka i podszedł do szuflady, z której wyciągnął bokserki. — Trzymaj. W szafce za drzwiami w łazience masz ręczniki, umyj się i po sprawie. Chyba, że mam ci pomóc. — puścił do niego oczko i poruszył sugestywnie brwiami.
Dean wyrwał mu bokserski z rąk i ruszył do łazienki.
— Nawet nie wiesz jak uroczy teraz jesteś! — krzyknął za nim Novak, odpowiedziało mu jedynie trzaśnięcie drzwiami. — Oj, skarbie. Następnym razem będzie lepiej.
Jeszcze się okaże czy to był błąd czy nie. W następnym rozdziale, nasi bohaterowie będą mieli niespodziankę, spokojnie jeszcze nie będzie tak strasznie. Do następnego.
Baay!
CZYTASZ
Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONE
FanfictionDean mieszka z ojcem i młodszym bratem w Kansas, gdzie chodzi także do szkoły. Jego mama od 10 lat jest w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi. Chłopak musi radzić sobie z opieką nad młodszym bratem i wieloma innymi obowiązkami. Co się stan...