Promienie porannego słońca wpadły przez uchylone okno wprost do pokoju Deana. Chłopak otworzył oczy i leniwie je przetarł, w jego głowie pojawiły się wspomnienia wczorajszego pocałunku, wywołując przy okazji ogromy uśmiech na jego twarzy. Był taki szczęśliwy, chociaż jeszcze nie do końca dotarło do niego to, co się stało. Wyrwał się z zamyślenia, wstał z łóżka i razem z świeżymi ciuchami poszedł do łazienki na ciepły prysznic. Po 15 minutach relaksu, zdecydował się zrobić naleśniki na śniadanie, zszedł więc do kuchni i zabrał się do roboty, w między czasie włączając sobie radio.
- Widzę, że ktoś jest tutaj w świetnym humorze. - powiedział John, gdy zobaczył swojego syna, krzątającego się po kuchni. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłeś naleśniki, wydarzył się coś?
Dean podrzucił naleśnika na patelni i odpowiedział. - Nie, po prostu tak jakoś obudziłem się w dobrym nastroju.
John spojrzał na niego podejrzliwie, ale nie dopytywał, wystarczył mu widok wesołego syna, a od śmierci Mary i jej pogrzebu nie widział go takiego. Domyślał się, że swój udział ma w tym Castiel, który wraz z Charlie przyszedł na pogrzeb by wspierać Deana.
Nagle z góry dało się słyszeć dzwoniący telefon Deana, chłopak spojrzał na ojca. - Tato, przypilnujesz?
Mężczyzna kiwnął głową, a Dean pobiegł do swojego pokoju i nie patrząc nawet kto dzwoni odebrał.
- Witaj Dean. - Winchester uśmiechnął się jeszcze bardziej słysząc głos Castiela.
- Hejka Cas.
- Słuchaj, bo tak sobie pomyślałem, może chciałbyś gdzieś ze mną wyskoczyć, dzisiaj po południu tak ok 15? - zapytał lekko zestresowany, co był do niego naprawdę niepodobne. Właściwie to nawet nie wiedział, dlaczego wpadł na ten pomysł, ale postanowił zadzwonić od razu zanim się rozmyśli.
- Och, masz na myśli wyskoczyć we dwóch? - dopytał.
Castiel zaśmiał się do słuchawki. - No chyba na randki chodzi się we dwoję. To jak?
Dean przez chwilę się nie odzywał. Randka? Castiel zaprosił go na randkę. - Dean?
- A tak, em zasięg mi uciekł, jasne chętnie, ale to ja po ciebie przyjadę.
- Niech będzie to do zobaczenia ok 15, pa.
- Pa. - pożegnali się i Dean miał ochotę krzyczeć, jednak powstrzymał się i zbiegł do kuchni przypominając sobie o ojcu i naleśnikach.
***
O 14 Winchester podszedł do szafy i spędził przed nią jakieś 20 minut. Większość jego garderoby składała się z flaneli i koszulek z rockowymi zespołami. Nie miał pojęcia jak ubrać się na randkę. Mógłby zadzwonić do Charlie, ale zanim ta skończyłaby go wypytywać jak do tego doszło byłby już spóźniony. Spojrzał jeszcze raz krytycznym wzrokiem na ubrania leżące na jego łóżku i chwycił zieloną koszulę, jeansowe spodnie i wisiorek od Sama. Po kolejnych kilku minutach stał w przedpokoju i zakładał buty.
- Idziesz gdzieś? - zapytał Sam ze zmarszczonymi brwiami.
- Tak, idziemy z Casem na miasto. - ściągnął kluczyki z haczyka na kurtki i wybiegł z domu. Sammy wzruszył ramionami i wrócił do swoich zajęć, co prawda by zdziwiony tym, że jego brat wyszedł z kimś innym niż Charlie, ale nie będzie się wtrącał. Nawet jeżeli wciąż nie ufał brunetowi.
Dean pod domem Novaka był chwilę przed umówioną godziną, siedział zamyślony i tępo wpatrywał się w drzewo przed sobą. Otrząsnął się dopiero, kiedy Castiel wsiadając trzasnął drzwiami. - Ups. - powiedział, widząc mordercze spojrzenie Deana.
CZYTASZ
Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONE
FanficDean mieszka z ojcem i młodszym bratem w Kansas, gdzie chodzi także do szkoły. Jego mama od 10 lat jest w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi. Chłopak musi radzić sobie z opieką nad młodszym bratem i wieloma innymi obowiązkami. Co się stan...