33. Obiad

287 35 17
                                    

Castiel siedział na kanapie i grał w coś na swoim telefonie, Gabriel przeskoczył oparcie i usiadł koło niego. — Wydajesz się jakiś zbyt opanowany.

— Sugerujesz, że zazwyczaj taki nie jestem? — zapytał nie odrywając wzroku od ekranu smartfona.

— Sugeruje, że co roku, robisz wszystko, żeby tylko nie brać udziału w obiedzie. — sprostował Gabe. Castiel miał mu odpowiedzieć, ale w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Brunet przesunął palcem po ekranie by wyłączyć gre. — Otworzę. — powiedział z dość nietypowym dla siebie uśmiechem, poprawił koszulę i poszedł. Gabriel wstał ze swojego miejsca i oparł się o framuge drzwi, oddzielających kuchnie od salonu, które akurat umieszczone były tak, że miał idealny widok na drzwi wejściowe.

— Mam nadzieję, że jestem na czas. — to były pierwsze słowa, które Dean wypowiedział, gdy tylko Castiel otworzył mu drzwi.

Novak nachylił się do niego i szepnął mu do ucha. — A nawet przed, udawaj, że jesteśmy razem.

— Co–oo?- zająknął się Dean, pociągnięty przez Casa za rękę. — Dobrze, że już jesteś, skarbie. — powiedział głośniej Novak. Gabriel słysząc te słowa pokręcił głową z uśmiechem. Nie sądził, że jego brat jeszcze kiedyś może go porządnie zaskoczyć.

— Deaan! — pisnęła Anna i podbiegła przywitać się z blondynem, ten schylił się i uścisnął dziewczynkę. — Cassy, nie mówił, że będziesz i nie mówił, że jesteście razem. — spojrzała na brata w oskarżający sposób.

— Po pierwsze miałaś tak na mnie nie mówić przy innych, a po drugie chciałem wam zrobić niespodziankę. — powiedział z uśmiechem, do którego Dean miał wątpliwości. — Chodźmy, przedstawie cię Gabrielowi.

Dean przełknął ślinę i poszedł za Novakiem, który pewnie ciągnął go za rękę w stronę salonu. — Hej, Gabe. — zawołał brata by ten odwrócił się w ich stronę. — Gabe to Dean, Dean to Gabe. — Chłopcy kiwneli do siebie głowami. — Dzień dobry, panie Novak. — przywitał się Dean, widząc ojca Casa w kuchni.

— Och, witaj Dean. I mów mi Chuck, czuje się staro jak mówisz mi na pan. Możecie już usiąść przy stole, ciotka Amara zaraz zejdzie, a Micheal i Raphael są już w jadalni.

Pierwszy do pomieszczenia wszedł Gabriel z Anną na barana, a zaraz za nimi Castiel z Deanem. Raphael przerwał rozmowę z bratem i jego narzeczoną, gdy zobaczył najmłodszego z braci wchodzącego do jadalni z jakimś blondynem za rękę.
Winchester poczuł się nieswojo, gdy rozmowa ucichła i trzy pary oczu skierowały się prosto na niego. — Hej wszystkim. — przywitał się Castiel. — Przedstawiam wam mojego chłopaka, Deana.

Jako pierwsza ze swojego miejsca zerwała się narzeczona Michela. — Jestem Isabelle, miło mi. — wyciągnęła do niego rękę, Dean puścił tą Castiela i uścisnął dłoń kobiety. Michael i Raphael przedstawili się nie ruszając się ze swoich miejsc, przez co Michela otrzymał krzywe spojrzenie ze strony Isabelle. Castiel nadal mając uśmiech na twarzy, zajął swoje miejsce, Dean usiadł koło niego i czując na sobie spojrzenie braci Novaka, nachylil się do niego i szepnął. — Cas, oni chyba mnie nie polubili.

— Isabelle cię polubiła, a nimi się nie przejmuj. To idioci. — odszepnął mu i położył rękę na udzie Winchestera, chcąc dodać mu otuchy. Ten wzdrygnął się na ruch Castiela, jednak nie strzepnął jego dłoni, gdyby to zrobił byłoby to podejrzane. A co do tego, to po wszystkim zapyta Casa, o co w ogóle chodzi i dlaczego mają udawać parę.

— A to kto? — zapytała czarnowłosa kobieta, stojąca w progu wskazując na Winchestera.

Castiel wyprostował się i pweny siebie powiedział. — Ciociu to jest Dean, Dean to moja ciocia Amara.

Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz