Castiel po 10 minutach, wrócił do pokoju, oczywiście z racji tego, że był to jego pokój zwyczajnie do niego wszedł. Widok jaki go zastał był dla niego miłym zaskoczeniem, ponieważ no cóż nie spodziewał się, że taki kujon, jak Winchester może mieć tak dobrze wyrobiony brzuch. Dean, gdy tylko zauważył bruneta szybko odwrocie się do niego plecami i jeszcze szybciej wciągnął na siebie koszulkę. Novak uśmiechnął się widząc zakłopotanie, całą sytuacja ze strony blondyna. — Wow, nie wiedziałem, że pod tymi koszulami w kratę kryje się coś takiego.
— Bardzo zabawne. — sarknął Dean, składając swoje ubrania w kostkę. — To gdzie mam spać?
Castel przywrócił jedynie oczami i zamachnął ręką. — Chodź.
Weszli do małego pokoiku gościnnego, w którym znajdowało się łóżko mała szafa oraz stolik, na którym stała biała lampka. — Czegoś jeszcze ci brakuje? Chcesz szklankę wody czy coś innego...?
— Nie, dzięki jest okay. — powiedział Dean, siadając na łóżku.
— Może zostawić ci zapalone światło? — zaśmiał się Castiel.
— Dobranoc. — syknął Dean.
— No już, spokojnie nie denerwuj się. Kolorowych snów. — Novak wyszedł z pomieszczenia i już miał zamknąć drzwi, kiedy za plecami usłyszał głos blondyna. — Cas?
— No?
— Jeszcze raz dziękuje. — w odpowiedzi brunet kiwnął mu głową i z uśmiechem wrócił do swojego pokoju.
Novak leżał na łóżku w swoim pokoju, wgapiając się w sufit, myślami jednak błądził przy jego relacji z Deanem. Nie wiedział, jak to teraz będzie wyglądać, ale postanowił, że już nikt więcej nie skrzywdzi zielonookiego, a on tego oczywiście dopilnuje. I może z czasem, gdy Dean się do niego przekona ta ich relacja przerodzi się w coś głębszego. Castiel tej nocy, pierwszy raz od dłuższego czasu zasnął z uśmiechem na ustach.
Gdy poranne strumienie słońca wpadły przez okno do pokoju bruneta, ten w pierwszym odruchu przetarł swoje zaspane oczy i miał ochotę zabić samego siebie za to, że nie zasłonił rolet. Po chwili jednak przypomniał sobie, kto jeszcze znajduje się w jego domu. Szybko wstał z łóżka, poprawił koszulkę i przed samym wyjściem z pokoju próbował nieco ogarnąć swoje zmierzwione włosy, które i tak wolały robić armagedon na jego głowie.
Kiedy znalazł się przed pokojem, w którym tej nocy spał Dean, wziął głęboki wdech i delikatnie nacisnął klamkę by po chwili zerknąć do jak się okazało pustego pokoju. Na łóżku wszystko było ładnie poukładane, ubrania, które poprzedniego dnia pożyczył chłopakowi leżały złożone w kostkę w rogu łóżka. Castiel jakby zamurowany, wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. A ten gdzie już polazł.— pomyślał.
Nie mając innego pomysłu, wyruszył na poszukiwania, najpierw udał się do kuchni, ale jedyną osobą w niej był jego tata pijący kawę i czytający gazetę.
— Tato, gdzie Dean? — zapytał.
— Kto? A tak twój przyjaciel, jakieś 20 minut temu wyszedł. — odparł spokojnie Chuck, popijając kawę.
— Co? I ty go tak po prostu wypuściłeś? — prawie krzyknął.
— A, co miałem zamknąć mu drzwi przed nosem. Synu, spokojnie na pewno odezwie się do ciebie jak wróci do domu.
— Taaa, jasne. — odpowiedział zrezygnowany Cas, zajmując miejsce przy stole.
— No tak inaczej, po co niby potrzebny by mu był twój numer. — zaśmiał się.
Castiel podniósł głowę, patrząc z niedowierzaniem na rodzica. — Mój numer. — Chuck z uśmiechem pokiwał głową, a następnie zobaczył jak jego syn z prędkością światła prawie staranował własną siostrę na schodach.
— Chcesz mnie zabić idioto!!! — krzyknęła Anna.
Mężczyzna pokręcił jedynie głową no i oczywiście jak przystało na odpowiedzialnego ojca, upomniał swoją młodszą córkę. — Skarbie nie wyzywaj brata.
— On też mnie wyzywa. — poskarżyła się dziewczynka.
— Chyba pójdę na spacer. — mruknął nie mając sił, na kłótnie z dziesięciolatką.
— Tato!!!
Castiel wpadł do swojego pokoju od razu, rzucając się w stronę łóżka. Przekopał się przez pościel by dopiero po chwili uświadomić sobie, że jego telefon leży sobie od wczoraj bezpiecznie na parapecie. Gdy trzymał już telefon w ręce, szybko go odblokował. Wiadomości z jego grupy z chłopakami, 99+ wiadomości od Charlie, kilka innych powiadomień z mediów społecznościowych, ale od Deana nic... Zrezygnowany z powrotem położył się na łóżko, po upływie jakiejś minuty usłyszał dźwięk SMS-a. Chwycił urządzenie i zaczął czytać.
Hej, tutaj Dean. Wziąłem numer od twojego taty, mam nadzieję, że nie jesteś zły. Przepraszam, że tak szybko poszedłem, ale uświadomiłem sobie jak głupie i nieodpowiedzialne było moje zachowanie. Pewnie teraz będę miał kazanie od ojca, ale należy mi się. Jeżeli będziesz chciał, odezwij się, jestem ciekaw czy ta propozycja z podwózką do szkoły jest nadal aktualna;) A i dzięki Cas.
Chłopak już miał zabrać się za odpisywanie, ale jednak wstrzymał się. A może niech trochę poczeka, nic mu nie będzie, jeszcze sobie pomyśli, że się martwiłem albo mi zależy — pomyślał.
To na razie tyle. Do następnego!
Baay!
CZYTASZ
Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONE
Hayran KurguDean mieszka z ojcem i młodszym bratem w Kansas, gdzie chodzi także do szkoły. Jego mama od 10 lat jest w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi. Chłopak musi radzić sobie z opieką nad młodszym bratem i wieloma innymi obowiązkami. Co się stan...