13. Jaki cmentarz?

360 47 8
                                    

— Co się wydzierasz? Od razu, że ja, zawsze ja. Charlie to Charlie tamto a daj ty mi spokój. — udała obrażoną, założyła ręce na piersi i obróciła się plecami do przyjaciela.

Dean przymknął oczy i rozmasował palcami swoje skronie, westchnął i już zbiera się, żeby przeprosić przyjaciółkę. Jednak przeszkodził mu w tym, wpadający do pomieszczenia niczym jakaś torpeda sam John Winchester.

— Dean, co się? — zatrzymał się gwałtownie, widząc dwójkę uczniów towarzyszących Deanowi. — To może ja pójdę porozmawiać z lekarzem.

— Ta jasne, hej tato. — mruknął Dean, bardziej do siebie niż do ojca, który z resztą i tak by go nawet nie usłyszał. Ale usłyszał go Castiel, siedzący dość blisko zieloonokiego, chłopak zmarszył brwi i przyjrzał się Deanowi. Nawet Charlie wyszła ze swojej roli, bycia obrażoną. Nie zwracając większej uwagi na Castiela, podeszła do łóżka, na którym leżał jej przyjaciel, następnie usiadła obok niego i po prostu go przytuliła. — Nie przejmuj się nim, Dean.

W tym momencie rozdzwonił się telefon dziewczyny. — Cholera no, przepraszam. — wyciągnęła urządzenie z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. — Tak mamo? — zapytała, odbierając telefon i kolejny raz zostawiając chłopców samych.

Obaj czuli się bardzo niezręcznie. Castiel najchętniej wstałby ze swojego miejsca i wyszedł. W sumie, dlaczego tego nie zrobi? Co sprawia, że nie potrafi zostawić smutnego i zagubionego Winchestera samego w tej szpitalnej sali? Zaczął się zastanawiać, nie może pozwolić sobie na coś takiego. Musi wyjść teraz. Ostatni raz spojrzał na Deana i zadecydował. Wychodzi, teraz. Podniósł się ze swojego miejsca.

— Castiel? Pomożesz mi dojść do mojej mamy? — w tym momencie Novaka zatkało, miał po prostu wyjść, ale ten gnojek musiał się odezwać. No musiał.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyśmy szli teraz na cmentarz. — powiedział niepwenie Castiel.

— Na cmentarz? Jaki cmentarz? Moja mama żyje! Dlaczego tak powiedziałeś? — Dean wpadł w histerię, z jego oczu zeczeły lecieć łzy. Ciało trzęsło się jakby przechodziły przez nie dreszcze. Nie mógł się uspokoić, nagle do pomieszczenia wbiegła Charlie, która słysząc krzyk Dean, przerwała rozmowę z mamą.

— Co się tutaj dzieje? Co mu zrobiłeś?! — zaczęła krzyczeć, podeszła do Novaka i pchnęła go przez, co lekko się cofnął.

— Nic mu nie zrobiłem! On ma jakieś problemy nie ja, mam dość wychodze.

Castiel sięgnął tylko po swoją skórzana kurtkę, którą wcześniej zawiesił na krześle i wyszedł z sali, gdy zobaczył Johna rozmawiającego z lekarzem zwolnił.

— Czyli twierdzi pan, że to nic takiego, zwykłe zasłabnięcie? — zapytał starszy Winchester.

— Na razie tak, chociaż wydaje mi się, że Dean może mieć nie dowagę, ale to jeszcze sprawdzimy. Proszę się o nic nie martwić. — mężczyzna poklepał Johna po ramieniu.

Ten wypuścił powietrze pełen ulgi. — Najpierw Mary, a teraz Dean, niewybaczyłbym sobie gdyby coś mu się stało. Są tacy podobni do siebie, oboje tak delikatni.

Lekarz spojrzał ze smutkiem na Johna. — John, posłuchaj. Jeśli chodzi o Mary, myślę, że czas dać jej szansę, aby jej organizm sam zadecydował. Czy chce jeszcze walczyć i czy ta walka ma w ogóle jakiś sens.

— Chcecie ją odłączyć? — zapytał.

— To najwyższa pora. To już 10 lat, maszyny utrzymują ją przy życiu, ale to jej nie pomaga. Wiem, że robisz to bardziej dla Deana, ale chłopak jest silny da sobie radę.

— Skąd wiesz, że robię to dla niego? — zapytał zdziwiony.

— Wiem, ponieważ wiedzę, że jest Ci trudno, ale jakiś czas temu się z tym pogodziłeś, ale on nadal ma nadzieję, że ona się wybudzi. Chociaż my wiemy, że tak się nie stanie. — Rufus, bo właśnie tak nazywa się lekarz, zabrał swoją dłoń z ramienia Johna i powiedział. — Zastanów się. 

John Winchester stał nadal na korytarzu, a Rufus ruszył w stronę Castiela. Ten zerwał się z miejsca jak poparzony. — Do widzenia. — rzucił jedynie i biegiem udał się do wyjścia. Teraz było mu strasznie głupio, myślał, że mama Deana nie żyje. Sam sobie to ubzdurał i się tego trzymał, przez, co zranił Deana jeszcze bardziej. Bał się, że tego już nie naprawi. Musi porozmawiać z Charlie, przekonać ją żeby mu pomogła. Tylko jak ma udawać przed Balthazarem, że nadal wykonuje jego plan? Co zrobić, aby nie wydało się, że teraz jego plan działania jest całkiem inny? Że polega na uszcześliwieniu, a nie zniszczeniu Deana Winchestera.

Dlaczego mnie nienawidzisz? |Destiel| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz