Rozdział 2

144 10 0
                                    

Droga z Panorama City do Burbank, którą powinnam pokonać w niecałe dwadzieścia pięć minut, zajęła mi prawie pięćdziesiąt. Kochane Los Angeles i kochane korki... W szybszym dotarciu na miejsce nie pomógł też okropny wypadek blokujący całą ulicę. Aby umilić sobie tę nużącą podróż, włączyłam najnowszą płytę Paramore. Podśpiewywałam pod nosem kawałki i ani się obejrzałam, a byłam już blisko celu - mieszkania należącego do agencji testowania wierności. Takich mieszkań na terenie metropolii agencja posiadała kilka, czasem się przydawały. Testerki i testerzy mieli możliwość przespania się gdzieś bez konieczności wracania do domu, jeśli akcja się przeciągnęła. Wiedziałam, że takie mieszkanko będzie mi na rękę, skoro planowałam wypić parę drinków w pobliskim barze. Tego raczej nie dało się uniknąć, skoro figurant pracował jako barman.

Gdy w końcu podjechałam pod mieszkanie i udało mi się znaleźć wolne miejsce parkingowe, wyjęłam z auta walizkę, a w torebce znalazłam klucze, które odebrałam rano od Paula. Do spotkania z klientką zostały mi dwie godzinki. Trochę się go obawiałam, bo nie miałam dobrego doświadczenia z kontaktowaniem się z zazdrosnymi żonami i dziewczynami. Niektóre kobiety najpierw wynajmują testerkę, a potem mają pretensje, że uwiodła ona ich męża. Sens? Nie znaleziono. Nie wiedziałam, co te kobiety sobie myślały prosząc o pomoc takie osoby jak ja.

Dwie godziny minęły szybko, ale zdążyłam w tym czasie trochę posprzątać w mieszkaniu, które najwyraźniej nie zostało ogarnięte przez poprzedniego testera, zrobić szybki makijaż i kupić sobie śniadanie w pobliskiej kafejce. Paul chciał się spotkać z samego rana, jako że klientka też miała czas tylko do południa, więc po obudzeniu nie zdążyłam prawie nic zrobić.

W końcu nadeszła pora spotkania. Kawiarnia, w której miało się ono odbyć, znajdowała się parę przecznic od firmowego mieszkania, jednak w zupełnie drugiej części miasta, niż dom oraz miejsce pracy figuranta. Pewnie dlatego klientka wybrała to miejsce.

Wiedziałam, jak wyglądała, gdyż jedno ze zdjęć, które przesłała do agencji, było zdjęciem z jakichś wspólnych wakacji klientki i jej chłopaka. Od razu więc, gdy weszłam do lokalu, zaczęłam szukać drobnej blondynki i gdy nie znalazłam nikogo takiego, zajęłam pusty stolik i zamówiłam kawę.

Wkrótce pojawiła się. Na początku nie byłam pewna, czy to ona, ale po upewnieniu się zerkając na zdjęcie w telefonie, postanowiłam podejść do stolika, przy którym usiadła. Była zdenerwowana. Ciągle rozglądała się na boki i siedziała skulona obejmując się ramionami. A gdy do niej podeszłam, prawie podskoczyła.

- Liz Gardener?

Kiwnęła głową.

- Tak. A właściwie to Elizabeth, ale nie lubię swojego pełnego imienia. Rozumiem, że ty jesteś tą testerką?

- Owszem, Alex. - Podałam jej rękę.

Usiadłam na przeciwko i zaczęłam jej się przyglądać. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to to, że była dosyć młoda i zdecydowanie zaniżała średnią wieku klientek agencji. Zazwyczaj to zamożne kobiety około czterdziestki, głównie mężatki. Mimo tego Liz również wyglądała na dziewczynę z bogatej rodziny, o czym świadczyły jej markowe ciuchy i dodatki - bluzeczka z logiem Versace oraz złota bransoletka wysadzana kamieniami. Cóż, biedni ludzie nie wynajmują detektywów ani testerek, bo po prostu ich na to nie stać.

- Nadal nie wiem, czy to był dobry pomysł... - powiedziała cicho zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Przede wszystkim proszenie o spotkanie ze mną nie było dobrym pomysłem. Z reguły nie robimy takich rzeczy.

- Ja wiem o tym, ale bardzo o to prosiłam twojego szefa... Chyba uległ mojemu zawodzeniu do słuchawki. - Zaśmiała się nerwowo.

- Jeżeli ma cię to uspokoić.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz