Droga z Panorama City do Burbank, którą powinnam pokonać w niecałe dwadzieścia pięć minut, zajęła mi prawie pięćdziesiąt. Kochane Los Angeles i kochane korki... W szybszym dotarciu na miejsce nie pomógł też okropny wypadek blokujący całą ulicę. Aby umilić sobie tę nużącą podróż, włączyłam najnowszą płytę Paramore. Podśpiewywałam pod nosem kawałki i ani się obejrzałam, a byłam już blisko celu - mieszkania należącego do agencji testowania wierności. Takich mieszkań na terenie metropolii agencja posiadała kilka, czasem się przydawały. Testerki i testerzy mieli możliwość przespania się gdzieś bez konieczności wracania do domu, jeśli akcja się przeciągnęła. Wiedziałam, że takie mieszkanko będzie mi na rękę, skoro planowałam wypić parę drinków w pobliskim barze. Tego raczej nie dało się uniknąć, skoro figurant pracował jako barman.
Gdy w końcu podjechałam pod mieszkanie i udało mi się znaleźć wolne miejsce parkingowe, wyjęłam z auta walizkę, a w torebce znalazłam klucze, które odebrałam rano od Paula. Do spotkania z klientką zostały mi dwie godzinki. Trochę się go obawiałam, bo nie miałam dobrego doświadczenia z kontaktowaniem się z zazdrosnymi żonami i dziewczynami. Niektóre kobiety najpierw wynajmują testerkę, a potem mają pretensje, że uwiodła ona ich męża. Sens? Nie znaleziono. Nie wiedziałam, co te kobiety sobie myślały prosząc o pomoc takie osoby jak ja.
Dwie godziny minęły szybko, ale zdążyłam w tym czasie trochę posprzątać w mieszkaniu, które najwyraźniej nie zostało ogarnięte przez poprzedniego testera, zrobić szybki makijaż i kupić sobie śniadanie w pobliskiej kafejce. Paul chciał się spotkać z samego rana, jako że klientka też miała czas tylko do południa, więc po obudzeniu nie zdążyłam prawie nic zrobić.
W końcu nadeszła pora spotkania. Kawiarnia, w której miało się ono odbyć, znajdowała się parę przecznic od firmowego mieszkania, jednak w zupełnie drugiej części miasta, niż dom oraz miejsce pracy figuranta. Pewnie dlatego klientka wybrała to miejsce.
Wiedziałam, jak wyglądała, gdyż jedno ze zdjęć, które przesłała do agencji, było zdjęciem z jakichś wspólnych wakacji klientki i jej chłopaka. Od razu więc, gdy weszłam do lokalu, zaczęłam szukać drobnej blondynki i gdy nie znalazłam nikogo takiego, zajęłam pusty stolik i zamówiłam kawę.
Wkrótce pojawiła się. Na początku nie byłam pewna, czy to ona, ale po upewnieniu się zerkając na zdjęcie w telefonie, postanowiłam podejść do stolika, przy którym usiadła. Była zdenerwowana. Ciągle rozglądała się na boki i siedziała skulona obejmując się ramionami. A gdy do niej podeszłam, prawie podskoczyła.
- Liz Gardener?
Kiwnęła głową.
- Tak. A właściwie to Elizabeth, ale nie lubię swojego pełnego imienia. Rozumiem, że ty jesteś tą testerką?
- Owszem, Alex. - Podałam jej rękę.
Usiadłam na przeciwko i zaczęłam jej się przyglądać. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to to, że była dosyć młoda i zdecydowanie zaniżała średnią wieku klientek agencji. Zazwyczaj to zamożne kobiety około czterdziestki, głównie mężatki. Mimo tego Liz również wyglądała na dziewczynę z bogatej rodziny, o czym świadczyły jej markowe ciuchy i dodatki - bluzeczka z logiem Versace oraz złota bransoletka wysadzana kamieniami. Cóż, biedni ludzie nie wynajmują detektywów ani testerek, bo po prostu ich na to nie stać.
- Nadal nie wiem, czy to był dobry pomysł... - powiedziała cicho zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Przede wszystkim proszenie o spotkanie ze mną nie było dobrym pomysłem. Z reguły nie robimy takich rzeczy.
- Ja wiem o tym, ale bardzo o to prosiłam twojego szefa... Chyba uległ mojemu zawodzeniu do słuchawki. - Zaśmiała się nerwowo.
- Jeżeli ma cię to uspokoić.

CZYTASZ
Faithful, Unfaithful || A.I. ✔
RomanceUPDATE 10/2024 Na początku 2025 roku pojawi się nowa wersja książki, więc jeśli chcesz przeczytać starą wersję, masz ostatnią szansę, żeby to zrobić! Alex pracuje jako testerka wierności. Pomaga zagubionym dziewczynom sprawdzić, czy ich partnerzy są...