Rozdział 11

79 8 0
                                    

Następnego dnia z samego rana postanowiłam dać znać Liz o wynikach mojego małego śledztwa. Pewnie siedziała jak na szpilkach czekając na mój telefon. Jeżeli informacja, że koleżanka Asha jest TYLKO jego koleżanką, do tego zaręczoną z innym mężczyzną jej nie uspokoi, to już nie wiedziałam co innego mogłoby. Stwierdziłam, że będzie lepiej napisać jej wiadomość, niż dzwonić i narażać się na długą rozmowę, na którą niekoniecznie miałam ochotę. Ktoś mnie jednak ubiegł. Zanim wzięłam się za pisanie, telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu wyskoczyło imię mojego szefa.

— Cześć, Alex. Czemu się nie odzywasz? Spotkałaś się z klientką?

— Tak. Mam nadzieję, że przemówiłam jej do rozumu.

— Właśnie tak mi się zdawało. Od przedwczoraj nie zaszczyciła mnie ani jednym telefonem. Czyli mogę zamknąć sprawę? Klientka nie zamierza kontynuować obserwacji?

— No... nie do końca.

Usłyszałam westchnięcie.

— To znaczy?

— Stwierdziła, że będzie spać spokojnie dopiero, gdy dowie się, kim jest tamta brunetka z siłowni.

— To co, jednak mam ją sprawdzić?

— Nie musisz, wystarczyło przeszperać internet. Aż dziwne, że klientka sama na to nie wpadła, toż to bułka z masłem.

Paul zaśmiał się.

— I co wyniuchałaś?

— Ta kobieta to Nicky, trenerka fitnessu. Od ponad pół roku jest zaręczona i niedługo będzie wychodzić za mąż. Figurant wspomniał mi o niej. Podobno jest bardzo zaaferowana tym ślubem i wątpię, by myślała o romansach.

— Przekazałaś tu już klientce?

— Właśnie miałam zamiar, ale skoro zadzwoniłeś, to może ty już to zrobisz? Poinformujesz ją o tym, przy okazji dopełnisz wszystkich formalności. Możesz też pokazać jej Instagrama tej kobiety, zaraz wyślę ci link.

— Jasne, jeszcze dziś to załatwię.

— To co, dostanę w końcu jakieś nowe zlecenie? — spytałam wzdychając.

— Możliwe, że dostaniesz na dniach, czekaj na telefon.

— Na dniach? Od jakiegoś tygodnia to słyszę.

— Sprawa trochę się przeciąga. Cierpliwości.

Tak, byłam cierpliwa, ale mówiąc szczerze w tamtym momencie bardzo chciałam się już zająć czymś nowym. Skupić na innym wyzwaniu, na innym figurancie. Może zamiast młodego, atrakcyjnego barmana z wysportowanym ciałem, z którym świetnie mi się gadało, trafi mi się nudny pan w średnim wieku, właściciel warzywniaka, którego jedynym hobby jest gra w rzutki? Przydałaby mi się jakaś odmiana.

Nieważne kto by to był, miałam tylko nadzieję, że z nowym figurantem nie będę mieć żadnych problemów. I że już nigdy nie zaangażuję się emocjonalnie.

By uznać akcję „Barman Ashton" za zakończoną, musiałam zrobić jeszcze jedną rzecz. Wzięłam telefon służbowy i na liście kontaktów znalazłam numery Asha i Liz. Oba zablokowałam. Tylko tak można było się odciąć od namolnych figurantów, którzy za dużo sobie wyobrażali. Wprawdzie Ashton nie był taki, ale... jak każdy, to każdy.

Żegnaj Ashton, miło było cię poznać. Naprawdę.

* * *

Siedziałam nad tekstem już kolejną godzinę. Czułam, jak oczy same mi się zamykały, a umysł powoli odmawiał posłuszeństwa. Zostały mi jednak ostatnie strony korekty i chciałam mieć je już z głowy, zamiast odkładać na kolejny dzień. Im szybciej skończę, tym szybciej będę mogła zająć się czymś nowym.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz