Z samego rana odebrałam maila od Paula z danymi dotyczącymi nowego figuranta. Facet nazywał się Marshal Paulson, miał czterdzieści osiem lat i z zawodu był inżynierem. W najbliższy czwartek, czyli już następnego dnia, wybierał się do San Diego na konferencję dotyczącą nowych rozwiązań technologicznych w inżynierii materiałowej. Brzmiało to przeraźliwie nudno, ale na szczęście w planach nie było mojej obecności na wykładach. Miałam jedynie zameldować się w hotelu i pokręcić w polu jego widzenia.
Nie odczuwałam wyjątkowego entuzjazmu. Jeszcze dwa dni wcześniej z wielkim zapałem śledziłam Derricksona, a teraz ten zapał nagle opadł. Chyba zaczęły przytłaczać mnie prywatne problemy. Już zapomniałam jak to jest je mieć, odkąd rozstałam się z Justinem. Chyba jednak wolałam, gdy moje życie kręciło się wokół pracy, dlatego zgodziłam się na ten wyjazd. Chciałam w stu procentach skupić się na akcji, by na chwilę odciąć się od stresów dnia codziennego. A przynajmniej się o to postarać.
Paulson podobno miał słabość do ciemnowłosych kobiet, czekała mnie więc drobna charakteryzacja. Caroline nie musiałaby zakładać peruki, jako że posiadała przepiękne, kasztanowe włosy. Pewnie już ułożyła sobie w głowie cały plan działania i teraz była wkurzona, że wypadek losowy w postaci złamanej nogi trochę pokrzyżował jej plany. Ja na pewno bym się zdrowo zdenerwowała.
Ja nie miałam ani czasu, ani przesadnej ochoty wnikliwie analizować tej sprawy. Po prostu wyciągnęłam z notatek Paula kilka najważniejszych punktów, które mogłam wykorzystać: brązowe włosy, wysokie szpilki, whiskey i gadatliwość. Paulson podobno lubił przeprowadzać głębokie konwersacje w akompaniamencie dobrego alkoholu, nieistotne na jaki temat. Nie musiałam więc znać się na inżynierii. Na szczęście.
Gdy ogarnęłam już wszystkie sprawy związane z jutrzejszym wyjazdem, usiadłam do korekty. Przebrnęłam przez kilkanaście stron, po czym moja praca została przerwana telefonem. Okazało się, że to Ashton. Gdy tylko zobaczyłam jego imię na wyświetlaczu, ciepło rozniosło się po całym moim ciele, a potem ciepło to zamieniło się w nieprzyjemne dreszcze. Przecież ja nie mogłam tak reagować za każdym razem! Nie mogłam stresować się każdą naszą rozmową czy spotkaniem. Musiałam w końcu wziąć się w garść i naprawić, co spieprzyłam.
— Halo?
— Cześć, Melissa. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? Ale stęskniłem się i musiałem usłyszeć twój głos.
— Uhm... Cześć. Nie, nie przeszkadzasz. Ja też się stęskniłam — odpowiedziałam nie mogąc się powstrzymać.
— Zobaczymy się w weekend? Mam wolną sobotę, co oznacza cały dzień dla ciebie.
Moje wewnętrzne ja rzuciło wiązankę najgorszych przekleństw. Przecież w sobotę miałam być w San Diego. Nie wiedziałam jak potoczą się sprawy z nowym figurantem i nie mogłam zaplanować żadnej godziny powrotu.
Pieprzona agencja i pieprzone zlecenie.
— Wiesz... Mam już plany.
— Na cały dzień? Nie znajdziesz dla mnie chociaż godzinki?
Czemu nie umiałam mu odmówić? Oczywiście, że pragnęłam się z nim spotkać. Znowu go ujrzeć, znowu dotknąć...
Im szybciej tym lepiej... W głowie zabrzmiały mi pouczające słowa Amandy. Cholera.
— Dobrze, możemy spotkać się w sobotę wieczorem. Dam ci jeszcze znać, o której się urwę.
— Świetnie. Będę niecierpliwie czekał na telefon. Miłego dnia.
I znowu miałam ochotę wyrzucić telefon przez okno. Każdy fałszywy uśmiech i każde kłamstwo oddalało mnie od mojego celu — sprawienia, by Ash mi wybaczył, gdy w końcu postanowię się przed nim otworzyć. Ale czy miałam jakieś wyjście? Miałam powiedzieć mu to przez telefon?
![](https://img.wattpad.com/cover/51165337-288-k327408.jpg)
CZYTASZ
Faithful, Unfaithful || A.I. ✔
RomanceUPDATE 10/2024 Na początku 2025 roku pojawi się nowa wersja książki, więc jeśli chcesz przeczytać starą wersję, masz ostatnią szansę, żeby to zrobić! Alex pracuje jako testerka wierności. Pomaga zagubionym dziewczynom sprawdzić, czy ich partnerzy są...