Może podczas tamtego wypadku naprawdę uderzyłam się w głowę, może zwyczajnie postradałam zmysły, ale w tamtym momencie chciałam być z Ashtonem i nawet już nie zamierzałam udawać, że jest inaczej. Udawałam przez ponad tydzień, kiedy czytałam jego wiadomości wmawiając sobie, że mnie nie obchodzą. Co za nonsens. Gdyby mnie nie obchodziły, nie czekałabym na nie z dziwnym utęsknieniem każdego dnia... To okłamywanie samej siebie zrobiło się coraz bardziej męczące i już nie miałam siły dalej walczyć. Nie mogłam dłużej uciekać w pracę. Robiłam to by zapomnieć. Tak jak Ashton by zapomnieć uciekał na siłownię.
Nawet nie potrafiłam wskazać momentu, w którym moje serce zaczęło mocniej bić, w którym poczułam, że Ash przestał już być mi obojętny. To nie miało żadnego znaczenia. Stało się i już. Starałam się, naprawdę starałam się traktować go jak kolejnego figuranta, a potem odciąć od jego sprawy, ale na nic moje wysiłki.
Im bliżej Burbank się znajdowałam, tym moje serce szybciej biło. Kilka razy zwątpiłam i chciałam wracać. A co jeśli Asha nie ma dziś w pracy? Czy powinnam go odwiedzać bez uprzedzenia? Czy to w ogóle dobry pomysł?
Z piskiem opon zjechałam z ulicy na pierwszy parking, który dojrzałam. Prawie uderzyłby we mnie samochód, który jechał zaraz za mną. Rzeczywiście, trochę zbyt gwałtownie zahamowałam. Kolejna stłuczka, jeszcze tego by brakowało.
Wyłączyłam silnik, wyjęłam z torby telefon i zaczęłam pisać. Wielokrotnie kasowałam wiadomość i zaczynałam od nowa, aż w końcu postawiłam na:
„Jesteś dziś w pracy? Akurat będę w okolicy, wpadłabym na jakiś soczek."
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, dokładnie jakby Ashton niecierpliwie wyczekiwał jakiegokolwiek sygnału ode mnie.
„Jasne, wpadaj. Będzie mi bardzo miło."
A więc klamka zapadła. Już nie mogłam się wycofać. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i wróciłam na trasę.
Przez resztę drogi towarzyszył mi dziwny niepokój. Może to dlatego, że bałam się spotkania z Ashem, a może to z powodu auta, które za mną jechało. Było to bowiem to samo auto, które wcześniej prawie we mnie walnęło. Dokładnie to samo — niebieski SUV marki ford na kalifornijskich blachach. Jechał za mną chyba przez większość drogi, potem najwyraźniej zatrzymał się, kiedy i ja się zatrzymałam, a teraz ponownie podążał moimi śladami. Od razu przypomniały mi się dwie inne sytuacje: kiedy wydawało mi się, że ktoś gapił się w moje okna, a potem, kiedy za mną szedł.
Starałam się sobie wmówić, że to tylko głupie auto. Miało prawo jechać za mną tą samą trasą i zatrzymać się w tym samym miejscu. To tylko przypadek, zbieg okoliczności. Wzięłam głęboki oddech, wcisnęłam gaz do dechy i ani się obejrzałam, a dojechałam do znajomej okolicy. Okolicy, w której sądziłam, że już nigdy się nie znajdę — Providence Avenue w Burbank, przy której mieścił się klub „Rain". Już miałam się zatrzymywać, ale w ostatnim momencie zdjęłam stopę z hamulca i pojechałam dalej. Musiałam coś sprawdzić.
Na najbliższym skrzyżowaniu skręciłam w prawo, na kolejnym ponownie w prawo. Wkrótce zatoczyłam bezsensowne kółko, a niebieski SUV zatoczył je razem ze mną. Moje ciśnienie podniosło się.
Co powinnam zrobić? Może pokręcić się po mieście, by go zgubić? Wrócić do domu i zamknąć się tam na cztery spusty? Nie. Nikt mnie nie zastraszy, nie było takiej opcji. Przyjechałam specjalnie do Ashtona, więc nie zamierzałam zmieniać planów. Wróciłam więc pod klub i znalazłam wolne miejsce parkingowe. Jeszcze raz spojrzałam za siebie na drogę, zanim wysiadłam. Niebieski SUV zwolnił odrobinę, a ja zaczęłam panikować, jednak auto przejechało dalej i za chwilę zniknęło z mojego pola widzenia. Kamień spadł mi z serca.
CZYTASZ
Faithful, Unfaithful || A.I. ✔
RomanceUPDATE 10/2024 Jeszcze w tym roku pojawi się nowa wersja książki, więc jeśli chcesz przeczytać starą wersję, masz ostatnią szansę, żeby to zrobić! Alex pracuje jako testerka wierności. Pomaga zagubionym dziewczynom sprawdzić, czy ich partnerzy są im...