Rozdział 13

74 9 2
                                    

Może potrzebujesz pomocy?

— A znasz się na tym?

— Specjalistą nie jestem, ale coś tam wiem. Ojciec był mechanikiem.

Moją największą uwagę w jego wypowiedzi zwrócił czas przeszły. Był? To znaczy, że przeszedł na emeryturę czy zmarł? Coś zakuło mnie w piersi, gdy założyłam tę drugą możliwość. Choć to brutalne, mielibyśmy z Ashtonem kolejną rzecz, która nas łączy. Ale to nie czas na sentymenty, tym bardziej nie na rozmyślanie o drzewie genealogicznym figuranta. Najważniejszy był wtedy tylko ten cholerny samochód.

Wyszłam z auta i otworzyłam maskę. Ashton pochylił się nad silnikiem i zaczął mu się przyglądać. Ruszał różnymi ustrojstwami, dotykał jakichś kabli, nawet jeden kazał mi przytrzymać, przez co oboje odrobinę ubrudziliśmy się smarem. Potem poprosił, bym usiadła za kierownicą i spróbowała uruchomić silnik. Nie udało się. Modliłam się, by Ash jednak znalazł usterkę i naprawił ją jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, żebym w końcu mogła stamtąd odjechać.

— I jak? — spytałam po paru minutach, które zaczęły mi się już przeciągać w wieczność.

— Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku.

— Czyli?

— Czyli to sprawa dla fachowca. Trzeba wszystko rozkręcić i dokładnie posprawdzać, na miejscu się tego nie zrobi.

Przeklęłam pod nosem. Poziom mojej frustracji sięgnął zenitu.

— Mówiłem, że nie jestem specjalistą, przepraszam.

— Nic nie szkodzi, zaraz coś wymyślę.

Zaczęłam analizować w głowie wszystkie możliwe wyjścia z tej sytuacji. Nie miałam przy sobie numeru do zaufanego mechanika ani swojej ubezpieczalni. Mogłabym znaleźć namiary w necie, ale zamawiając lawetę musiałabym podać swoje prawdziwe dane osobowe, a na pewno nie zrobiłabym tego przy Ashtonie. Mogłam podejść do służbowego mieszkania, ale przecież nie wzięłam kluczy. A może by tak wziąć taksówkę do Panorama City? Wyniosłoby mnie to fortunę, ale oficjalnie nadal byłam w trakcie zlecenia, więc za wszystko płaciła klientka. Ale co z autem? Miałam je tak zostawić na tym parkingu?

— Melissa. — Moje rozmyślania przerwał Ashton. Spojrzałam na niego. Siedział z nosem wklejonym w ekran — Przecznicę dalej jest warsztat samochodowy, super się składa. Mam tu do nich numer, mogę zadzwonić.

— Nie — odpowiedziałam szybko. Ani mi się widziało stać tam kolejne minuty, czy nawet godziny, lub co gorsza, zostawić swój samochód na całą noc lub nawet kilka dni w obcym mieście, u obcego mechanika, który zażąda ode mnie kupę kasy. Poza tym, nie chciałam załatwiać takich spraw w obecności figuranta.

— To co... — Urwał nagle i uśmiechnął się pod nosem bacznie mi się przyglądając.

— Co się stało?

— Ubrudziłaś się. O, tutaj — powiedział wskazując palcem na swoją brodę.

Szybko podskoczyłam do lusterka samochodowego i ujrzałam czarną smugę przy linii żuchwy. Musiałam dotknąć się brudną dłonią, którą trzymałam przewody w silniku. Ashton zaoferował mi chusteczkę cały czas śmiejąc się pod nosem. Podziękowałam i starłam z twarzy brud.

— To naprawdę takie śmieszne? — zapytałam samej nie umiejąc powstrzymać uśmiechu. Chichot Ashtona był dziwnie zaraźliwy.

— Przecież nie śmieję się z ciebie. Tylko się nie obrażaj.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz