Rozdział 44

55 5 0
                                    

Na paluszkach podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Odetchnęłam, gdy tylko zobaczyłam osobę stojącą na korytarzu. Wszystko lepsze niż ten palant Clifford.

— Uff, całe szczęście to nie mój stalker — powiedziałam do Caluma. — Jesteśmy bezpieczni.

— Co? Jaki znowu stalker?

Ignorując pełne zaskoczenia pytanie Cala, otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się sprawca tego całego zamieszania, powód mojego upokorzenia i stanu depresyjnego. Chciałam zidentyfikować emocje widniejące na jego twarzy, ale byłam zbyt wstawiona jak na taki poziom dedukcji. Zdołałam stwierdzić tylko jeden fakt — do diabła, jaki ten facet był przystojny. Mogłabym w tamtym momencie bezceremonialnie zerwać z niego wszystkie ubrania i uprawiać z nim dziki seks na podłodze, zupełnie nie zwracając uwagi na znajdującego się obok Caluma. Na samo wyobrażenie sobie tej komicznej sytuacji, parsknęłam śmiechem jak niespełna rozumu.

— Cześć, Ashton — powiedziałam ocierając łzę.

— Uhm... cześć. Jestem nie w porę?

— No coś ty, mamy tu małą popijawę, zapraszam.

Ash stał bez ruchu, ale w końcu zdecydował się wejść, gdy zdał sobie sprawę, że nie odpuszczę. Dopiero po przekroczeniu progu dostrzegł znajdującego się za mną Cala i zatrzymał się wpół kroku.

— Proszę, poznajcie się. Ashton, Calum. Calum, Ashton.

— My już się chyba spotkaliśmy — powiedział Cal wyciągając rękę. Potem spojrzał na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Chyba moją historyjkę sprzed paru minut uznał za zwykły, pijacki bełkot i nie spodziewał się, że naprawdę ujrzy mojego ex-figuranta.

— Tak, tego dnia, kiedy mieliście stłuczkę. Cześć. — Ash oddał uścisk dłoni. — To ja jednak nie będę wam przeszkadzać. Zajrzę kiedy indziej.

— To po co się tu fatygowałeś? Żeby zapukać do moich drzwi i od razu sobie pójść? Skoro już przylazłeś, to mów, o co ci chodzi.

— Czy ty jesteś pijana? — spytał podejrzliwie.

— Będziesz mi to wypominał? A kto dwa dni temu musiał organizować sobie szofera, bo był na kacu?

— Co? Skąd ty... Zresztą nieważne. Nie będę z tobą rozmawiał, kiedy nie jesteś trzeźwa.

Odwrócił się na pięcie i dotknął klamki.

— Pozdrów Liz — powiedziałam. Reakcja Ashtona była natychmiastowa; obrócił się i wbił we mnie ostre spojrzenie. — Przekaż jej gratulacje. I powiedz, że raczej nie wpadnę na baby shower.

Cal gwałtownie wciągnął powietrze, a potem złapał mnie delikatnie za ramię.

— Przepraszam za nią — zwrócił się do Asha. — Zaraz położę ją spać.

Ashton i ja nadal wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Chciałam wytrwać, chciałam wygrać tę walkę na spojrzenia, ale w końcu nie wytrzymałam. Odwróciłam się czując zbierające się w oczach łzy i złapałam Caluma mocno za dłoń.

— Masz rację, to nie jest pora dobra, powinieneś już iść — wydusiłam z siebie.

— Mogę wpaść jutro?

Nie odwróciłam się, nie spojrzałam na niego, nie odezwałam się ani słowem. Wymruczałam tylko pod nosem „mhm", bo jedynie na to było mnie stać.

— W takim razie dobranoc. Miło było poznać.

— Mi również. Dobranoc — odpowiedział Cal.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz