Rozdział 16

78 9 5
                                    

Zaczął się drugi dzień, odkąd wróciłam z Burbank. Paul nie zadzwonił ani razu. Z jednej strony czułam rozczarowanie, chyba tak to mogłam nazwać. Wciąż czekałam, aż da mi szczegóły nowego zlecenia, potrzebowałam się czymś zająć. Lecz z drugiej strony brak telefonu cieszył mnie, bo to oznaczało, że Paul dotrzymał obietnicy. Nie dał mi znać, jak Liz zareagowała na wyniki ostatniej obserwacji. Naprawdę nie chciałam tego wiedzieć. Nie interesowało mnie to. Liz Gardener i Ashton Irwin to już przeszłość.

Musiałam to sobie wmawiać.

W piątkowe popołudnie Amanda zadzwoniła do mnie z pracy i poinformowała, że będzie późno, bo wieczorem znowu widzi się z Frankiem. Ale ja tamtego dnia również miałam plany, więc było mi wszystko jedno. Nie wiedziałam, o której wrócę do domu. Nie ustaliliśmy z Calumem żadnego konkretnego celu. Czy kolacja, czy piwo, czy jeszcze coś innego... Co by to nie było, bardzo cieszyłam się na to spotkanie.

Parę minut po siódmej zadzwonił domofon. Poprawiłam włosy, zabrałam torebkę i zeszłam na dół. Calum stał przy swoim samochodzie i wyglądał świetnie jak zawsze. Już zapomniałam, jak bardzo lubiłam go w tej jego czarnej, skórzanej kurtce i zmierzwionych włosach.

— No cześć — powiedział przytulając się do mnie.

— Cześć. Rozumiem, że dziś nie pijemy? — spytałam zerkając na auto.

— Wiesz, na samą myśl o alkoholu coś mnie skręca. Dzisiaj po prostu nie mam ochoty.

— Tydzień temu za bardzo zaszalałeś.

— Może trochę — zaśmiał się. — Ale to wyjdzie nam tylko na dobre. Mamy auto, możemy pojechać więc gdzieś dalej, przed nami cała noc. W twojej okolicy jest tylko jeden lunch bar, kiepski fast food i cukiernia. A Alex do cukierni raczej nie chodzi. Chyba że coś się zmieniło?

— Ciastko jem tylko raz na rok, jak poczuję drastyczny spadek cukru.

— Czyli po staremu. Więc, jakieś propozycje? Może masz ochotę na konkretne miejsce, konkretny sposób spędzenia czasu?

— Ostatnio chodził za mną koncert. Wiem, że takie rzeczy planuje się z wyprzedzeniem, ale skoro pytasz...

— Tak się składa — powiedział uśmiechając się łobuzersko i wyciągając z kieszeni telefon — że zrobiłem listę klubów w okolicy, w których dzisiejszego wieczoru są jakieś imprezy. Może i nie mam ochoty na picie, ale dobrą muzyką nie pogardzę.

— Żartujesz? Chyba porozumiesz się ze mną telepatycznie.

— Chyba tak — zaśmiał się. — To co, spójrz na tę listę i wybierz coś. Nie jest tego wiele, zaledwie cztery pozycje, ale...

— Wiesz co? To ty coś wybierz. Zdaję się na ciebie. Wierzę w twój gust i intuicję, skoro przed momentem już ją udowodniłeś.

— Robi się. Wskakuj.

Calum miał nadal ten sam samochód co kiedyś — oldschoolową czerwoną toyotę. Gdy do niego wsiadłam, poczułam, jakbym cofnęła się w czasie. Wszystkie wspomnienia wróciły. Nasze wspólne wyprawy na plaże, przejażdżki po wzgórzach Hollywood, ukrywanie się, gdy spadł nieoczekiwany deszcz, siedzenie i zajadanie się tacos i wkurzony głos Caluma: „tylko nie uwalcie mi tapicerki!". Część tych wspomnień zawierała też Justina, ale trudno. To nadal były miłe wspomnienia.

Calum znał okolice Los Angeles jak własną kieszeń. Wiedział, w które uliczki wjechać, by ominąć korki. Na pustej drodze lubił też wcisnąć gaz do dechy. Kiedyś ścigali się parę razy z Justinem, czego akurat nie pochwalałam. Ale cóż, fakty nie kłamały — to Calum zawsze wygrywał. Był po prostu lepszym kierowcą. I jak się później okazało, również lepszym przyjacielem i lepszym człowiekiem. Umiał znieść porażkę, przyznać się do błędu i przeprosić.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz