Dobrze wiedziałam, że tekścik Amandy o imprezie powitalnej był jedynie żartem, ale i tak chciałam coś przygotować na tę okazję. Nic wielkiego, po prostu postanowiłam ugotować obiad na jej popołudniowy powrót. Z samego rana udałam się na zakupy, zaopatrzyłam w kurczaka, sałatę i dressing. Początkowo chciałam też kupić butelkę wina, ale odłożyłam ją w ostatniej chwili. Nadal pamiętałam swoje upicie alkoholowe sprzed paru dni i żenujące rzeczy, które wtedy wyprawiałam. Poza tym czekała mnie poważna rozmowa z Mandy. Procenty mogłyby mnie wprawdzie wyluzować, ale nie mogłam myśleć w ten sposób. Picie w stresujących sytuacjach to pierwszy stopień do alkoholizmu.
Poza drobnym stresem czułam się naprawdę dobrze, bo ogółem było dobrze. Święciło słońce, w kuchni pachniało wyśmienitym jedzeniem, uporałam się z jedną z korekt i odesłałam ją do wydawcy, a Michael siedział w areszcie z kilkoma zarzutami. Jedyna sprawa, która wciąż mnie męczyła, to Ashton. Ciągle miałam przed oczami jego twarz, ciągle słyszałam w głowie jego głos, czasem nawet przypominałam sobie uczucie, gdy mnie dotykał, całował. A potem przypominałam sobie naszą ostatnią, pełną niezręczności rozmowę, przypominałam sobie jego zraniony i skołowany wyraz twarzy oraz fakt, że jego ex spodziewa się dziecka. I nagle wszystko pryskało.
Miłość to same kłopoty. Radziłam sobie bez niej przez ponad rok. Byłam szczęśliwa, wolna, nie czułam zmartwień. Ale w końcu znowu do mnie przyszła i to w najmniej nieoczekiwanym momencie. Mówi się, że czas leczy rany i to prawda. Czas uleczył moje rany, które zadał mi Justin. Wiedziałam, że z Asha też bym się wyleczyła i momentami wmawiałam sobie, że właśnie tak powinno się stać; że nie powinnam cierpieć z powodu faceta. Ale niestety, to nie był jeszcze zamknięty rozdział. Dobrze wiedziałam, że Luke knuł jakiś plan związany z Liz i prędzej czy później do mnie zadzwoni z wieściami. A co będzie potem? O tym chwilowo nie chciałam myśleć.
Nie chciałam, ale średnio mi się to udawało.
Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, oderwałam się od laptopa i pobiegłam do przedpokoju. Amanda właśnie zdejmowała buty, a zaraz za nią do mieszkania wszedł Frank z walizką.
— No cześć! — krzyknęła Mandy, po czym podeszła do mnie i uściskała. — Mam wrażenie, jakbyśmy nie widziały się rok.
— Tak to jest jak się ze sobą mieszka i widuje dwadzieścia cztery godziny na dobę. — Uśmiechnęłam się. — Cześć, Frank.
— Cześć — odpowiedział szeroko uśmiechając się.
— Zostaniesz na kolacji? Starczy dla wszystkich.
— Oczywiście, że zostanie! — odparła Mandy, po czym wyciągnęła z torby wino. — On pić nie będzie, bo jest autem, ale mi się napijemy, co?
— Czy ty czasem nie wracasz z tygodniowej imprezy? A może chcesz mi powiedzieć, że w ogóle nie piliście?
— Piliśmy, nawet nie wiesz, jak dużo. — Skrzywiła się. — Ale jeszcze nie wyszłam z imprezowego ciągu, więc nie mogę sobie odmówić. Zwłaszcza, że pojutrze wracam już do pracy i skończy się laba.
Amanda poszła do swojego pokoju odłożyć walizkę, po czym wzięła z szafki dwa kieliszki i otwieracz do wina, podczas gdy ja stawiałam na stół sałatkę.
— Wszyscy tu dla mnie gotują, chyba w końcu będę musiał się odwdzięczyć — powiedział Frank nakładając sobie jedzenie.
— A ty w ogóle umiesz gotować? — rzuciła Mandy siadając obok niego.
— Jestem mistrzem spaghetti, jak spróbujesz, to się przekonasz.
— To dlaczego za każdym razem zapraszasz mnie do restauracji, skoro z ciebie taki mistrz kucharz? Już się tak nie popisuj.
CZYTASZ
Faithful, Unfaithful || A.I. ✔
RomanceUPDATE 10/2024 Jeszcze w tym roku pojawi się nowa wersja książki, więc jeśli chcesz przeczytać starą wersję, masz ostatnią szansę, żeby to zrobić! Alex pracuje jako testerka wierności. Pomaga zagubionym dziewczynom sprawdzić, czy ich partnerzy są im...