Rozdział 51

69 5 1
                                    

Zapraszam na ostatni regularny rozdział. Potem zostanie nam tylko epilog.

Miłego czytania!

____________________________

Ku mojemu rozczarowaniu, to nie Ashton dzwonił. Nie był to również Paul, ani żaden z moich znajomych, chyba że mogłam zaliczyć do nich Luke'a. Do tej pory wszystkie nasze rozmowy ograniczały się do Asha, Liz i mnie, więc i tym razem nie spodziewałam się dostać od niego żadnego zaproszenia na przyjacielską kawę. Jeżeli moja znajomość z Ashtonem nie przetrwa, zapewne Luke nie będzie już miał żadnego powodu by dzwonić. To w sumie przykre, bo mimo wszystko zdążyłam go polubić.

Odebrałam telefon z obawą, że zaraz usłyszę „nie wydzwaniaj do Ashtona, on nie chce mieć z tobą nic wspólnego". Jednak Luke brzmiał spokojnie i nic nie zwiastowało, by miał na mnie nakrzyczeć.

— Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

— Nie. Coś się stało?

— Widziałem, że... dzwoniłaś do Asha kilka razy.

— Uhm, tak, ale to nic ważnego, spokojnie. Pewnie jest zajęty, nie chcę mu przeszkadzać.

— Nie, nie jest zajęty. On tylko śpi.

— Śpi? W środku dnia?

— Jest trochę zmęczony. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, żebyś się nie martwiła, bo nie odebrał.

Coś w jego głosie sprawiło, że nie do końca mu uwierzyłam. Kazał mi się nie martwić, ale skutek był odwrotny, bo coś nieprzyjemnego ścisnęło mnie w żołądku.

— Ale na pewno wszystko okej?

— Jak powiedziałem, jest zmęczony. Obiecuję, że do ciebie oddzwoni, gdy tylko stanie na nogi.

Gdy ostatnim razem Ash czuł się gorzej, okazało się, że był na kacu. Upił się, bo dowiedział się, że Liz zaszła w ciążę. Co jeśli znowu z jakiegoś powodu przesadził z alkoholem? Oczywiście zmęczenie mogło być spowodowane wieloma rzeczami, chociażby pracą. Ash pracował w klubie, mógł wrócić bardzo późno w nocy i teraz odsypiać. Tylko dlaczego Luke nie powiedział mi tego wprost?

— Okej, naprawdę zadzwoniłeś tylko po to, żeby powiedzieć, że nic się nie stało? Nie mów, że Ash znowu się upił z jakiegoś powodu.

— Nie. Po prostu jest... przeziębiony.

Przeziębiony? Z taką tandetną wymówką mógł bez problemu konkurować z Liz, która wywabiła mnie z domu przy pomocy lipnego kuriera. Już sama nie wiedziałam, czy to Luke coś przede mną ukrywał, czy to Ashton kazał mu tak powiedzieć, ale jedno było pewne. Luke nie mówił mi prawdy.

— A więc Ash jest przeziębiony... I zwykłe przeziębienie sprawia, że z jakiegoś powodu nie może do mnie zadzwonić, tak? Skoro boli go gardło i stracił głos, mógł napisać. Chyba, że palce też ma chore?

Luke przeklął cicho pod nosem, ale i tak to usłyszałam.

— Luke?

— Nie chciał cię martwić... Duma mu nie pozwala.

I wszystko stało się jasne. Luke ewidentnie chciał mi o czymś powiedzieć, ale prawdopodobnie Ash mu zabronił. Koniec tych podchodów. Zapytałam, czy Ashton jest teraz u niego, Luke potwierdził. Rozłączyłam się nie dając mu czasu na żaden komentarz, ubrałam się i wyszłam z domu.

Wyciszyłam telefony, by nikt mnie nie rozpraszał podczas jazdy. Domyślałam się, że Luke będzie do mnie wydzwaniać i prosić, bym nie przyjeżdżała, ale miałam to gdzieś. Mógł się ze mną nie kontaktować, mógł nic nie mówić, nie byłoby problemu, a tak tylko mnie niepotrzebnie zdenerwował. Nie wiedziałam, co się wydarzyło, ale nawet jeśli chodziło o kompletną pierdołę w postaci pryszcza na czole, musiałam to sprawdzić. Przy okazji miałam pretekst, by w końcu zobaczyć się z Ashtonem. By nareszcie z nim porozmawiać. Chociaż fakt, że potrzebowałam pretekstu, by to zrobić, był... żenujący.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz