Rozdział 10

82 8 0
                                    

Nie zwlekałam. Od razu po poniedziałkowym śniadaniu chwyciłam za telefon z zamiarem zadzwonienia do Liz, chociaż wiedziałam, że Paul miał rację. Nie powinnam się angażować, nie powinnam się mieszać. W ogóle nie powinny mnie obchodzić losy klientów. Miałam tylko sprawdzić figuranta, dostarczyć materiały i zapomnieć. Nie wybrzydzać, nie kręcić nosem. W końcu taka była moja praca. Praca, którą sama wybrałam.

Agencja to biznes. Coś, co dawało pieniądze Paulowi, więc on również nie powinien narzekać. Jednak czułam, że sam był nieco zmęczony namolną klientką, a do tego pewnie chciał mi już dać nowe zlecenie. Również pragnęłam zacząć coś innego, lecz... sama nie wiedziałam. Miałam być bezstronna, jednak postanowiłam uwierzyć Ashtonowi. Po prostu było mi go żal i chciałam wytłumaczyć jego dziewczynie, że swoją zazdrością tylko pogarsza sprawę.

Siedziałam z telefonem w dłoni kilka minut, dopóki nie postanowiłam w końcu wykonać połączenia. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że przecież nie miałam zapisanego numeru Liz. Dała mi go na karteczce, ale gdzie ja ją wrzuciłam? Zaczęłam przeszukiwać wszystkie kieszenie, odmęty torebki i każdą przegródkę w portfelu. Bezskutecznie. Napisałam więc wiadomość do Paula, by podesłał mi numer. Zanim to zrobił, odpisał mi: „Jesteś pewna?".

Tak. Byłam.

Wklepałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Każdy sygnał oczekiwania podnosił poziom mojego stresu, który nagle opadł, gdy usłyszałam dziewczęcy, znany mi już głosik.

— Słucham?

— Cześć, tu Alex.

— Alex...?

— Alex, z agencji.

— Ach, to ty... — odparła spokojnie. I gdy w końcu to do niej dotarło, jej głos podniósł się. — Boże, dlaczego akurat teraz do mnie dzwonisz? Prosiłam cię o to wcześniej, ale teraz? Gdy już zakończyłaś obserwację Asha?

— Liz, posłuchaj mnie. Dzwonię, bo musimy porozmawiać.

— Porozmawiać? Nie chcę z tobą rozmawiać. Miałaś sprawdzić mojego chłopaka, dowiedzieć się, z kim mnie zdradza, a nie odpuścić po zaledwie paru dniach! To jest ten twój profesjonalizm? Sama mi mówiłaś, że czasem takie akcje trwają tygodniami, że czasem potrzeba czasu, by mężczyzna się złapał, jak po tak krótkiej chwili mam mieć pewność, że Ash jest wierny?!

— Liz, do cholery! — Nie mogłam nie krzyknąć. Inaczej nie dałaby mi dojść do głosu. — Proszę cię o jedno, ostatnie spotkanie. Obiecuję, że wytłumaczę ci, dlaczego przerwałam obserwację.

Nastał moment ciszy, po którym usłyszałam ciche westchnięcie.

— Dobrze, ale spotkajmy się dzisiaj i to jak najszybciej. Jestem później bardzo zajęta.

— Rozumiem. Gdzie i kiedy?

* * *

Pędziłam autem w stronę Burbank, do tej samej kawiarni, gdzie za pierwszym razem widziałam się z Liz. Zastanawiałam się, czy spotkanie się w miejscu publicznym to dobry pomysł. Dziewczyna prawie nakrzyczała na mnie przez telefon i obawiałam się, że na spotkaniu w cztery oczy mogłaby zrobić to samo. Ale trudno, nie było wyjścia.

Liz siedziała już na miejscu. Gdy tylko podeszłam do stolika, spotkałam się z jej przenikliwym spojrzeniem, w którym dostrzegłam złość wymieszaną ze smutkiem. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na przeciwko.

— Nie mam dużo czasu — zaczęła lekko drżącym głosem. — Wyszłam z firmy tylko na chwilę, tata nie będzie zadowolony.

— Więc załatwmy to szybko.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz