Rozdział 6

87 9 0
                                    

Nie mogłam usnąć. Leżałam na łóżku i gapiłam się drętwo a to w sufit, a to w ścianę. Wierciłam się z boku na bok, raz przykrywałam się kocem, raz go z siebie zrzucałam. Kilka razy wstawałam, by napić się wody. Nie mogłam spać, a to znak, że bardzo wkręciłam się w sprawę. Myślałam o niej. Myślałam o Liz, o Ashtonie i coraz bardziej dochodziłam do wniosku, że chyba istniały dwie strony tego medalu.

Zakochana po uszy dziewczyna. Zaniepokojona zachowaniem swojego chłopaka, który stał się oschły, nieczuły, oddalał się od niej. Podejrzewająca go o zdradę. Zlecenie jak zlecenie. Zakładałam, że jak to w dziewięćdziesięciu procentów przypadków bywało, klientka będzie mieć rację i przyłapię jej partnera na skoku w bok.

Zaczęłam jednak zastanawiać się, czy czasem Liz nie była po prostu... przesadnie zazdrosna. Powiedziała mi, że nigdy nie przyłapała Ashtona na zdradzie, a jedynie bała się, że mógł zdradzać. Ja miałam go obserwować i stwierdzić, czy być może korzysta z atutów, które dała mu natura. Do tej pory tego nie zauważyłam. Nie flirtował z żadną z klientek klubu, rozmowę ze mną też zaczął w całkiem zwyczajny sposób, bez podtekstów. Jedyną kobietą, którą zobaczyłam w jego towarzystwie, była instruktorka Nicky. Ale również nie zaobserwowałam nic dziwnego w ich relacji. Jeśli miał z nią romans, to świetnie się z tym krył.

Tymczasem Liz wydzwaniała do Ashtona, jak sam to powiedział „w najmniej oczekiwanych momentach", wypytując gdzie jest i kiedy wróci, jakby nie miała do niego zaufania, a po takiej rozmowie Ashton wyglądał na zmęczonego. Wydzwaniała również do Paula, od którego domagała się natychmiastowych sprawozdań, a sam Paul uważał ją za trudną klientkę. Może nie nazwał tak tego wprost, ale to chyba trafne określenie. Nie mogłam mieć pewności, że dziewczyna przesadza, ale trochę to zaczynało tak wyglądać. Dlatego musiałam usłyszeć historię o „kryzysie w związku" z perspektywy Ashtona.

Całe wtorkowe przedpołudnie czekałam na telefon — niestety, komórka nie dzwoniła. Wzięłam się więc za robotę. Otworzyłam laptopa i zaczęłam korektę tekstu. Całkiem się wciągnęłam i nawet nie zorientowałam, że minęło już parę godzin. Gdy poczułam, że mam dość poprawiania kropek i przecinków, postanowiłam zrobić sobie przerwę. Zjadłam coś szybkiego, a potem włączyłam muzykę i zaczęłam grać w jakąś głupią gierkę ze zbijaniem kulek. Na tym konstruktywnym zajęciu zleciał mi prawie cały wieczór. I gdy sądziłam, że nic ciekawego się już nie wydarzy, w mieszkaniu rozległ się dzwonek telefonu. Z nadzieją spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się do siebie, gdy tylko ujrzałam, kto dzwoni.

— Cześć, Melissa, Ashton z tej strony.

— No cześć. Co tam?

— Nadal zainteresowana spotkaniem?

— Zainteresowana. Tylko mów kiedy i gdzie, dostosuję się.

— Wiesz, wieczorami pracuję, a sama dobrze wiesz, że w klubie nie zawsze mam czas na pogaduszki. Myślę, że najlepiej będzie spotkać się jutro na siłowni. Pasuje ci?

— A czy na siłowni będziemy mieli czas na pogaduszki?

— Powiem Liz, że idę na dwugodzinny trening. Znajdziemy później godzinkę na rozmowę. Albo w ogóle nie musimy iść na siłownię, tylko od razu możemy pójść gdzieś indziej.

— Rozumiem, że chcesz się ze mną zobaczyć w tajemnicy przed dziewczyną?

Ashton westchnął.

— Obiecuję, że wszystko ci wytłumaczę.

— No dobra, na razie nie wnikam.

— Dzięki. To co, jutro o dziesiątej pod siłownią?

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz