3. CHCĘ ŻYĆ, A NIE ISTNIEĆ...

45 3 0
                                    


Obudziło mnie lekkie dźganie w policzek... Co?! W policzek?! Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą twarz Nicka.- Czy ty do cholery nigdy nie śpisz?!- Mruknęłam przekręcając się na bok.- Nie muszę spać!- Nick wskoczył na łóżko i zaczął okładać mnie poduszką.- Ale to nie znaczy, że inni nie śpią! Jestem tylko człowiekiem, Nick!- Zepchnęłam go, ale oczywiście temu idiocie nic nie może się stać!- Nie jesteś tylko człowiekiem, Hope...- Szepnął do mojego ucha.- Wstawaj...- Spadaj!- No wstań!- Pociągnął mnie za rękę i spadłam na podłogę...- Już!- Jakoś się podniosłam i podeszłam do szafy... Pogrzebałam w niej trochę i wyciągnęłam czyste ubrania oraz bieliznę Na widok swoich szkiców od razu się uśmiechnęłam... Weszłam do łazienki i w miarę się ogarnęłam. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy spięłam w roztrzepanego koka. Kolejny dzień nic nierobienia przede mną. Żyć nie umierać! Zbiegłam na dół do kuchni, skąd zabrałam jakieś jabłko. Czym można nakarmić wilka? Może będzie chciał przysmaki dla psów? Zobaczymy... Zajdę gdzieś do zoologicznego i coś kupię. Nick mnie obudził, a teraz go nie ma! Z kim ja żyję?! Razem z jabłkiem i telefonem wyszłam na taras. Z ogrodu chłopaków było słychać jakieś śmiechy, więc ostatecznie podeszłam do płotu i wystawiłam znad niego swoją głowę. Louis i Harry gonili się po ogrodzie, a Nill przygrywał na gitarze. Jedynie Max i Alex o czymś rozmawiali. Dwójka najspokojniejszych...
- Kogo my tu mamy?- Lou zatrzymał się przy basenie i spojrzał w moją stronę. W tym momencie podbiegł do niego Harry i wepchnął go do wody. Zaczęłam śmiać się jak wariatka.
- I ja się mam was bać?- Zapytałam z rozbawieniem. Oni jak czasem coś wymyślą... "Powinnaś" Usłyszałam głos, który na pewno nie należał do Nicka i szczerze powiedziawszy trochę się wystraszyłam. Nerwowo się rozglądnęłam, ale nikogo nie było. Jedyne co rzuciło mi się w oczy, to szeroki uśmiech Hazzy. Tu naprawdę jest coś nie tak...
- Coś się stało?- Zapytał Max , widząc mnie całkiem zdezorientowaną.
- Nie... Wszystko ok...
- To może wejdziesz?- Mulat podszedł do furtki i ją otworzył. Zeskoczyłam z płotu i weszłam do ogrodu chłopaków. Rozglądnęłam się i usiadłam koło Nilla.
- Dlaczego się tu wprowadziłaś?- Zaczął blondyn, a reszta zebrała się wokół. Oczywiście Harry z tym swoim głupim uśmieszkiem wpakował się obok mnie.
- Ten dom należał do mojej babci...
- Babci?!- Przerwał mi Alex, a oczy o mało nie wyszły mu na wierzch.
- Emm... No tak... Co w tym dziwnego?
- Nic... A gdzie wcześniej mieszkałaś?- O kurwa! Nie dość, że zachowują się co najmniej dziwnie, to teraz jeszcze zrobią mi wywiad! Nie lubię kłamać!
- Po drugiej stronie Londynu... Straszne zadupie!- Wymusiłam uśmiech.
- Dlaczego dopiero teraz się tu przeprowadziłaś, skoro Twoja babcia nie żyje od 5 lat? Czemu sama?
- Czy ja na przesłuchaniu jestem? Nie wiem dlaczego! Zapomniałam o tym domu... A zresztą jestem dorosła i mogę mieszkać bez rodziców.- Kolejny sztuczny uśmiech, chyba wejdzie mi w nawyk.
- Chce ich poznać jak przyjadą!- Nill wyszczerzył się jak małe dziecko. Ahh, ten jego entuzjazm! Szkoda, że to nigdy nie nastąpi.
- Zapamiętam... A wy? Jak długo tu mieszkacie?
- Cztery lata, dwa lata...- Powiedzieli równocześnie Louis z Maxem. Cała piątka popatrzyła jeden na drugiego i szeroko, ale sztucznie się uśmiechnęli.
- To znaczy Max wprowadził się tutaj trochę później, ale my mieszkamy cztery lata.- Ostatnie dwa słowa Alex wysyczał przez zęby i posłał złowieszcze spojrzenie tamtej dwójce.
- Aha...- Kiwnęłam powoli głową, patrząc na nich jak na idiotów. Zapadła niezręczna cisza... W końcu podniosłam swoje cztery litery i skierowałam się w stronę furtki.- Idę do siebie. Zrobię ciasto i wam trochę przyniosę, co?
- Mogę iść z Tobą?! Tak ładnie proszę!- Nill zostawił gitarę i podbiegł do mnie.
- Jeśli chcesz...- Ryzykuję, bo Alan w każdym momencie może mnie rozpoznać. Weszliśmy przez taras do salonu i do kuchni. Niller rozglądał się po każdym pomieszczeniu i ostatecznie usiadł na krzesełku w kuchni.- Szarlotka?- Otworzyłam lodówkę i zaczęłam wyciągać odpowiednie produkty. Zamykając lodówkę zobaczyłam ten rysunek, o cholera! Dobra! Udajesz, że nic nie wiesz! Zaczęłam kroić jabłka, a Nill nadal się rozglądał. Może nie zauważy!
- Hope?- Blondyn stanął za mną na niebezpiecznie małej odległości.
- No, tak mam na imię...- Zaśmiałam się, a chłopak obrócił mnie przodem do siebie.- Co Ty robisz?- Niller zaczął dokładnie przyglądać się mojej twarzy.- Nill?- Musiałam udawać głupią pomimo, że wiedziałam, że Alan mnie rozpozna. Położył dłonie na moich biodrach i szeroko się uśmiechnął.
- Hope Wilson... Tak długo Cię nie widziałem...- No pięknie! Już nie jestem tamtą Hope! Kurwa mać!
- Nie wiem o kim mówisz... I przestań mnie dotykać!- Zrzuciłam jego ręce i odwróciłam się w stronę blatu, na nowo zaczynając kroić jabłka. Blondyn podszedł do lodówki zdjął z niej mój rysunek.
- Nadal będziesz mi wmawiać, że to nie Ty? Wyszłaś z psychiatryka?
- Przestań do cholery! Nie mam pojęcia o czym mówisz! Ty i ci Twoi kumple jesteście pojebani!- Wyrwałam mu kartkę.- Spierdalaj!- Pokazałam palcem drzwi tarasowe.
- Nie rozumiem dlaczego tak reagujesz... Przecież kiedyś się dogadywaliśmy...- Nill chyba nie miał zamiaru opuścić mojego domu.- Czemu nic mi nie powiedziałaś? Że rodzice chcą Cię zawieść do psychiatryka? Poradzilibyśmy sobie...
- Przestań! Nie rozumiesz, kurwa?! Nie jestem żadną pierdolona wariatką! Nie mam zielonego pojęcia o kim mówisz, tak?! To, że mam na imię Hope i czasem lubię sobie porysować, wcale nie znaczy, że jestem jakąś Twoją przyjaciółeczką, którą możesz sobie obłapywać! Jesteście pojebani, wszyscy!
- Skoro nie jesteś Hope...- Nill wstał z krzesełka i ponownie do mnie podszedł. Na twarzy miał taki głupi uśmieszek...- To dlaczego tak się wypierasz?
- Bo to jest chore?- Zapytałam z ironią.- Naprawdę nie wiem co jest z Wami nie tak, ale chciałam być miła... Chciałam się jakoś zakolegować, a Wy ciągle macie jakieś nie wiadomo jakie pomysły... Nie zbliżajcie się do mnie i najlepiej przestańcie się do mnie odzywać. Nie chcę mieć problemów z sąsiadami...- Odwróciłam się i podeszłam do drzwi.- Najlepiej będzie jak już pójdziesz, Nill...- Blondyn podszedł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie. Nie wiem o co mu chodzi!- Emm... Co ty robisz?- Chłopak wpatrywał się w moje oczy, a jego wzrok był wręcz hipnotyzujący. Czułam jak przenika mnie na wylot...
- Together?- Zapytał całkiem poważnie, a ja oczywiście musiałam udać idiotkę.
- Co?
- Together?- Powtórzył, a ja udawałam głupią, cóż... Wiem o co chodzi...

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz