Wszedłem do domu, a chłopaki siedzieli na kanapie. Rozwaliłem się na fotelu, a oni wbili we mnie wzrok. Niby jakim cudem to się dostało do Hope? Przecież nie ma takiej możliwości!- No mów co się jej stało!- Ponaglił mnie Alex, a ja wreszcie się otrząsłem.- Harry, możesz mi do cholery powiedzieć, co jeden z Twoich "zwierzaczków" robił u Hope?!- Wydarłem się na chłopaka. On popatrzył na mnie jak na idiotę, a później rozglądnął się po całym salonie.
- Jak to?
- Zwyczajnie! Wchodzę sobie, a on tam stoi i w dodatku trzymał Hope za kark przy ścianie! Ja się pytam, czy ty nie masz co z nimi robić, jak ich na nią nasyłać?!
- Ja im nie kazałem łazić i straszyć Hope! Myślisz, że nie mam innych problemów?!
- To co on kurwa tam robił?! Hope się cała trzęsła! Nie wiedziała o co chodzi!
- Ej, chłopaki...- Między mną a Harrym stanął Alex. W sumie dobrze zrobił, bo ja już ledwo wytrzymywałem. Ze Stylesa jest taki debil, jakich mało.- Ja bym się bardziej zastanawiał, co on tam robił i to w dodatku bez zgody Harry'ego.
- Co jej powiedziałeś?
- Ja...- Zająknąłem się.- Nic jej nie powiedziałem, wyszedłem...- Hazz na moje słowa dziwnie się uśmiechnął.
- No to skoro Ty ją zostawiłeś całkiem samą, to ja pójdę ją pocieszyć...
- Pieprz się Styles!- Rzuciłem się w jego stronę, ale Alex mnie chwycił pozwalając, żeby Harry zaśmiał mi się prosto w twarz.
*Oczami Hope*
Nill mnie zostawił, rodziny nie mam, przyjaciół tym bardziej! Zostałam sama z tym wszystkim... Siedziałam na krześle, a twarz miałam schowaną w ramionach, które leżały na stole. Bycie samotnym boli... Bardzo boli... Poczułam na plecach czyjąś dłoń. Momentalnie podskoczyłam.
- Przepraszam, nie chciałem Cie wystraszyć...- Przede mną stał Harry. Uśmiechnął się lekko.
- A Ciebie co tak bawi?- Mruknęłam.- W ogóle to co ty tu robisz?! Nikt Cię nie zapraszał!
- Daj spokój, Hope...- Styles wywrócił oczami.- Chodź tu...- Podszedł do mnie i mocno przytulił. Tego teraz potrzebowałam najbardziej... Żeby ktoś po prostu ze mną był...- Trzymaj się...- Szepnął mi do ucha. Chwycił mnie za uda unosząc do góry. Oplotłam nogami jego biodra, a głowę schowałam w zagłębie jego szyi. Harry zaczął wchodzić po schodach i zatrzymał się na samej górze.- Gdzie?- Pokazałam mu palcem uchylone drzwi. Weszliśmy do środka. Hazz posadził mnie delikatnie na łóżku. Położył się obok mnie i przyciągnął do siebie. Ponownie się w niego wtuliłam.
- Dziękuję...
- Nie masz za co...- Pocałował mnie w głowę. Niemal od razu zasnęłam. (Ha! Nic nie będzie zboczeńcy! Przynajmniej nie teraz xd)
Obudziłam się w tej samej pozycji, w której zasnęłam. Harry jeszcze spał... Powoli uwolniłam się z jego uścisku, który swoją drogą był dość mocny. Jak najciszej przeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czyste ubrania. Poszłam wziąć prysznic i czyściutka weszłam do kuchni. Zabrałam się za robienie śniadania. Powoli przygotowywałam naleśniki. Byłam jeszcze trochę zaspana, ale jakoś mi to szło.
- Ładnie to tak codziennie innego mieć w łóżku?- Na blacie kuchennym usiadł Nick.
- Ładnie to tak zostawiać mnie, kiedy jakiś jebnięty stworek próbuje mnie zabić?- Zapytałam z ironią.
- Co, kiedy?!
- Jesteś głupi, Nick... Gdyby nie Nill, to już by mnie tu nie było...
- No ale widzisz! Jednak jesteś cała i zdrowa!
- Ale od czego ty jesteś, do cholery?! Masz mnie chronić, a Ciebie zawsze nie ma, kiedy coś się dzieje!- Nick wywrócił oczami.
- Jakbyś potrafiła, tobyś się umiała sama obronić...
- Jakbyś się do czegoś nadawał, tobyś mnie tego nauczył...- Odgryzłam się. W kuchni zapadła cisza. Wcale mi to nie przeszkadzało. Powoli robiłam kolejne naleśniki i układałam je na talerzu.
- Patrz kto idzie...- Mruknął Nick, a ja się odwróciłam. Przede mną stał Harry w samych bokserkach.
- Nie masz mi za złe, że wziąłem prysznic, co?
- Nie... Śniadanie!- Podałam mu talerz.- Jak chcesz coś jeszcze, to grzeb w lodówce...- Hazz wyciągnął mleko. Starałam się jakoś specjalnie nie zwracać uwagi na to, że półnagi krząta się po kuchni w poszukiwaniu szklanki. Usiadł przy stoliku i zaczął jeść. Teraz cisza była niezręczna... Dokończyłam ostatniego naleśnika i sama wzięłam się za jedzenie.- Dziękuję, że ze mną zostałeś...- Spodziewałam się tego po każdym, tylko nie po Harrym. Ale to było miłe zaskoczenie. Przynajmniej on mnie nie zostawił całkiem samej.
- Nie ma sprawy...- Uśmiechnął się lekko pokazując swoje dołeczki.- Ale może w ramach podzięko...
- Jasne...- Też się lekko uśmiechnęłam.
- To świetnie! Czekaj, co?!- Hazz porzucił na chwilę jedzenie i patrzył na mnie jak na idiotkę.
- No tak, umówię się z Tobą...
- Ty to chyba dalej jesteś niestabilna psychicznie...- Jego mina była bezcenna.- Albo zapomniałaś co masz mówić... Pamiętasz? Powinnaś mi powiedzieć, że jestem kompletnym idiotą, że w ogóle mam nadzieję i że nigdy się ze mną nie umówisz, a ja bym wtedy powiedział "No weź!" A ty byś mi odburknęła "Chyba w snach!" I zostawiła samego! Pamiętasz już?- Zaczęłam się z niego śmiać.
- No dobra, skoro chcesz...
- Nie!- Harry był teraz jak małe, zdziwione dziecko. Małe, zdziwione dzieci są słodkie i śmieszne.
- Ale bez tych Twoich zboczonych zapędów...
- Będę grzeczny!- Wróciłam do jedzenia.- Dzisiaj wieczorem?- Kiwnęłam głową. Zjadłam wszystko i talerz odłożyłam do zmywarki. Tak samo zrobił Hazz. Ja jeszcze ogarniałam trochę kuchnię, a on poszedł na górę się ubrać.- To jak? Do zobaczenia wieczorem?- Stanął w progu.
- Do zobaczenia...- Odpowiedziałam. Harry wyszedł, a ja walnęłam się na kanapę. Zaczęłam bawić się telefonem. Chciałam porozmawiać z Nillem, ale nie chcę go widzieć po tym wszystkim. Może skoczę kupić coś na dzisiejszą "randkę" z Harrym. Boże po co ja się na to zgadzałam?! Chyba mi na mózg padło! Tak Hope! Pierwsze się myśli, a później robi, nie na odwrót! Ale raczej nie ma już odwrotu... A z resztą udowodnił mi coś tym, że przyszedł, że ze mną został... No dobra! To idziemy się zapytać gdzie mnie zabiera! Podniosłam się z kanapy i wyszłam przez taras do ogrodu. Przeszłam przez furtkę kierując się w stronę wejścia. Zostawili otwarte, to weszłam do środka. W salonie nie było nikogo, a w domu panowała cisza... Jak na nich to niezły wyczyn! Przecież drą się jak upośledzeni! Rozglądnęłam się i zobaczyłam schody. Weszłam na górę, a moim oczom ukazał się długi korytarz. No fajnie! To pewnie ich sypialnie, a ja nie wiem, która jest Hazzy! Tylko ja muszę mieć takie szczęście? Podeszłam do pierwszych drzwi na prawo. Zapukałam i nie dostałam odpowiedzi. To znaczy, że mogę wejść czy mam tu dalej stać? Uchyliłam powoli drzwi i weszłam do środka. Na łóżku leżał Nill, kiedy tylko usłyszał jak zamykam drzwi popatrzył na mnie.
- Co ty tu robisz?- Podniósł się i dziwnie się skrzywił.- Kto Cię wpuścił?
- Sama weszłam...- Zapadła chwila ciszy. To było co najmniej dziwne. Kiedyś potrafiliśmy rozmawiać o największych głupotach, a teraz? Czuję się niezręcznie w jego obecności... Nadal nie wiem do czego między nami doszło... Wiem, że Nill się zmienił... Forever Togheter, kurwa... A zostawił mnie, kiedy go najbardziej potrzebowałam... Potrząsnęłam głową, żeby wrócić do rzeczywistości.- Em...- Poprawiłam włosy.- Gdzie znajdę Harry'ego?
- Harry'ego?- Zapadła chwila ciszy.
- To?- Nill podniósł się z łóżka i podszedł do mnie. Nie miałam bladego pojęcia o co mu chodzi, więc stałam w miejscu i gapiłam się na niego. Blondyn chwycił moją twarz w dłonie.- Yyy... Słucham?
- Przepraszam, nie powinienem wczoraj tak wychodzić... Potrzebowałaś czyjejś obecności, a ja zwy...
- Wiesz co? Jakoś nie bardzo mam ochotę z Tobą rozmawiać... Powiesz mi gdzie znajdę Hazzę, czy mam sama szukać?
- Ostatnie drzwi po prawej...- Mruknął i odsunął się ode mnie. Widocznie posmutniał, a mi zrobiło się głupio, że na niego naskoczyłam. Trudno, sam na to zapracował. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z jego pokoju. Przeszłam przez cały korytarz i stanęłam przed ciemnymi, drewnianymi drzwiami. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do środka.
- Harry, bo ja się chciałam zapy...- Rozglądnęłam się po pokoju, ale jego tam nie było.
- Chciałaś się zapytać, co?- Odwróciłam się szybko, a za mną stał Hazz. Ciekawe jak on to robi...
- Chciałam się zapytać gdzie mnie zabierasz, bo nie wiem co mam ubrać...
- Na pewno nie sukienkę... Widzę, że przygotowania idą pełną parą...- Zaśmiał się pod nosem.
- Jeszcze czego! Nadal Cię nie lubię, a spotykam się z Tobą w ramach podziękowań...
- Ja mam o tym trochę inne zdanie...- Wywróciłam oczami.
- Czyli nie sukienkę?
- Nie lubię tych obcykanych spotkań typu restauracja, kino itd. Zabieram Cię w teren...- Zaśmiał się pod nosem. Nadal staliśmy w progu. Harry blokował mi przejście i nie miałam jak wyjść...
- Więzisz mnie czy co?- Styles stał w miejscu z głupim uśmieszkiem i nawet nie miał zamiaru się ruszyć.
- Może...
- Mam wyskoczyć przez okno?- Już się trochę niecierpliwiłam! Jestem z osób, które chodzą po sklepach godzinami! Jak on chce się ze mną dzisiaj spotkać, to niech mnie lepiej wypuści.
- Bez przesady, ale nie ma nic za darmo...
- O czym ty do chole...- Urwałam na chwilę i pozbierałam wszystkie myśli.- Nie! Nie ma nawet takiej opcji! Jesteś psychiczny!- Wycofałam się w głąb pokoju i chwyciłam poduszkę z jego łóżka.
- Czyli tu sobie posiedzisz...
- Oj no weź!- Będzie stał jak ten kołek i nie ruszy łaskawi dupy, żeby mnie wypuścić. Jak ten chłopak mnie irytuje!- Nie cierpię Cie.- Warknęłam pod nosem.- W policzek...- Harry zaczął się zastanawiać.
- Niech Ci będzie...- Wywróciłam oczami i podeszłam do niego. Nadstawił tą swoją buźkę. Wspięłam się na palce, żeby jakoś dosięgnąć do jego policzka. Sama nie wierze, że to robię! Moje usta były coraz bliżej skóry Hazzy i kiedy miały się ze sobą zetknąć on obrócił głowę. Zdążyłam się w porę odsunąć i przyłożyłam mu poduszką, którą nadal miałam w ręce.
- Wiedziałam!- Zaczęłam go okładać z każdej strony, aż po całym pokoju latało pierze. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że on się śmiał. Tak! Wielki pan Harry dupek Styles z nadętym ego zaczął się śmiać! Jakoś tą poduszką wykurzyłam go z progu i spokojnie wydostałam się na korytarz.- A teraz nic nie dostaniesz!- Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam powoli kierować się w stronę schodów. Zanim zdążyłam do nich dojść ktoś złapał mnie w pasie. Mówiąc ktoś mam na myśli Harry. Przerzucił mnie przez ramię, a ja standardowo miotałam się jak głupia.
- Należy mi się coś...
- Pff, chyba w snach! Odstaw mnie na podłogę, bałwanie!
- Będziesz mi na każdym kroku dogryzać?
- Będziesz mnie na każdym kroku dotykał, podrywał, macał, całował, mam wymieniać dalej?- W jakiś sposób odchyliłam się tak, że widziałam jego twarz.
- Wygrałaś...- Zaczęłam się śmiać, a Hazz odstawił mnie na ziemi.
- Do zobaczenia...- Odwróciłam się na pięcie i zeszłam na dół. Wróciłam do siebie, gdzie wskoczyłam po schodach do sypialni. Zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu jakiś ciuchów, w których mogę wyjść do ludzi. Ubrałam skompletowany zestaw Zeszłam do kuchni. Zabrałam telefon i pieniądze i wyszłam z domu kierując się w stronę centrum handlowego. Teraz do końca życia będę sobie wypominać, że się na to zgodziłam! Nie wiem jak wytrzymam z Harrym sam na sam. Szczerze, to sama nie wiem co mam o nim myśleć... Zmienia się i to bardzo... Raz jest chłodny, arogancki, a raz opiekuńczy i miły. Czy ludzie mogą się tak zmieniać? Tsa, jacy ludzie? A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem, która jego strona jest tą prawdziwą. Dobra Hope! Przeżyjesz, chyba... Zostaje mi tylko sprawa Nilla... Muszę z nim porozmawiać, bo to nie daje mi spokoju... A co gorsza nie wiem jak mam się zachowywać w jego towarzystwie. Mogłabym go unikać, ale to nie wchodzi w grę... Mieszkamy obok siebie! Nie mogę też zwlekać z tą rozmową, bo prędzej czy później ona i tak nastąpi. Weszłam przez duże przeszklone drzwi do budynku. Skierowałam się do pierwszego lepszego sklepu, bo znając mnie i tak obejdę wszystkie.
CZYTASZ
Woman With a Demon
FanfictionDzieciństwo? Cóż... Moje było bardzo... Specyficzne... Zawsze myślałam, że jestem taka jak każda inna dziewczynka. Myślałam, że wszyscy widzą to co ja, ale się myliłam. Mój "przyjaciel" wszystko mi wytłumaczył. Jestem wyjątkowa, inna... Widzę rzeczy...