Zanim się obejrzałam drzwi od sali gwałtownie się otworzyły, a do środka weszło dwóch facetów, którzy trzymali za ramiona trzeciego. Jego nogi bezwładnie wlokły się po podłodze, głowa była spuszczona w dół. Był wycieńczony, a najgorsze, że miał tą blond czuprynkę.
- Krzyknęłam i ruszyłam biegiem w jego stronę. Puścili go, a jego ciało upadło na ziemię. Uklęknęłam zaraz obok, podnosząc mu głowę. Był ledwo żywy. Nie można go było nazwać pobitym, on był zmasakrowany. Po jego ubrudzonej twarzy, strużkami lała się krew.- Nill...- Szepnęłam i zalałam się łzami. Głaskałam go po głowie, kiedy ostatkami sił otworzył oczy i wymusił na sobie delikatny uśmiech. Jego ciało zaczęło rozpływać się w powietrzu. Dosłownie! Z każdą sekundą stawał się coraz mniej widoczny, aż w końcu całkowicie zniknął. Zdezorientowana patrzyłam na moje zakrwawione dłonie. Usłyszałam za sobą śmiech Stylesa. Zabił go...
- Przestań w końcu sprawiać problemy.- Położył dłoń na moim ramieniu. Skuliłam się najbardziej jak mogłam.
- Nie mam już nikogo...
- Masz mnie.- Wymamrotał i objął moje ciało, podnosząc nas do góry. Prawda jest taka, że Nill był jedyną osobą, która została mi na tym jebanym świecie. A teraz odszedł i to przez niego. Byłam w tak cholernym szoku, że nie byłam w stanie nic zrobić. Nie byłam w stanie przyjebać temu skurwysynowi za to, co zrobił.
- Nienawidzę Cię.- Nie dostałam odpowiedzi. Jednak miałam wrażenie, że moje słowa go dotknęły. Westchnął, ale szedł dalej prowadząc mnie w całkiem nieznane mi miejsce. Nie dostałam jedzenia i nadal byłam straszliwie głodna, ale to nie było teraz najważniejsze. Wiem jedno... Już jutro muszę być przy moim kochanym blondynku. Skoro nie mogę być z nim szczęśliwa tutaj, to będę gdzie indziej. On nawet nie zauważy. Stanęliśmy przed dość dziwnymi drzwiami. Z ust Stylesa wydobyła się krótka komenda "Otwórz" i mogliśmy wejść do środka. Światło zapaliło się zaraz po tym, jak przekroczyliśmy próg. Bez słowa usiadłam na łóżku, zwijając się w kulkę.
- Prześpij się.- Usłyszałam, a po chwili z korytarza dobiegło "Zamknij". Ułożyłam się na boku, podciągając kolana pod brodę. Straciłam go! Mocno zacisnęłam pięści na pościeli.Leżałam tak bardzo długo. Mijały godziny, a ja płakałam. Co jakiś czas na korytarzu słyszałam kroki, co oznaczało, że mnie pilnuje. W końcu dotarłam do momentu, gdzie zabrakło mi łez. Jestem cholernie głodna i tak strasznie chce mi się pić! Ile ja bym dała za to moje codzienne jabłko, zaraz z rana. Powoli zwlokłam się z łóżka i stanęłam przed lustrem, które wisiało naprzeciwko. Z boku stała jakaś staromodna komoda, a ogromne okno zasłonięte było ciemnymi zasłonami. Wcześniej nie zwracałam uwagi na wystrój pokoju, ale skoro wychodzi na to, że mam tu mieszkać, to chyba najwyższa pora obeznać się w terenie. Jedyne co mi tu nie pasowało, to drzwi. Nie było w nich klamki. Jak ja mam wyjść, czy wejść? Podeszłam do okna, aby je odsłonić, bo może przez to wszystko pomyliłam szafę z drzwiami. Powoli odsunęłam zasłony, wpuszczając do pokoju promienie słoneczne. Widok upewnił mnie, że znajdujemy się w jakimś zamku. Ze wzgórza rozciągał się widok na las. Problem w tym, że wszędzie był tylko on. Przypomniało mi się uczucie, które pierwszy raz poczułam jako 11 letnia dziewczynka w psychiatryku. Byłam zamknięta i nie mogłam po prostu sama o sobie zadecydować. Nie mogłam wyjść na zewnątrz, kiedy tylko zechce. Pierwsza zima, którą spędziłam w zakładzie była najgorsza. Płatki śniegu delikatnie osiadały na gałęziach drzew z dnia na dzień tworząc coraz grubszy puch. Chciałam wyjść i poczuć na skórze te przyjemne zimno, chciałam rzucić śnieżką w Nilla, tak jak kiedyś. Teraz chciałam wyjść, usiąść na trawie i po prostu oddychać. Wymagam tak dużo? Chcę tylko być wolna, a całe życie spędzam w zamknięciu. Śmiało stwierdzam, że teraz jest gorzej. Doświadczyłam już tej wolności, uciekając z psychiatryka, przyzwyczaiłam się do niej, a teraz jestem zamknięta. Znowu. Przyłożyłam dłoń do szyby i wpatrywałam się w widok. Czy wymagam tak dużo? Usłyszałam chrząknięcie i gwałtownie odskoczyłam od okna. W pokoju stał Harry. Kiedy on tu wszedł? W rękach trzymał tacę przepełnioną jedzeniem. Tak bardzo rozmarzyłam się o wolności, że zapomniałam o głodzie. Wpatrywałam się w jedzenie, jak jakaś debilka. Miałam wrażenie, że nie mogę normalnie podejść, zabrać tacę i podziękować, tylko muszę czekać aż on zadecyduje, czy mi je w ogóle da, czy zasłużyłam. Jakbym była zwierzęciem. Nagle dość głośno zaburczało mi w brzuchu. Chłopak uśmiechnął się i ruszył w moją stronę. Mięśnie automatycznie mi się napięły.
- Smacznego.- Wcisnął mi tackę do rąk. Kiwnęłam delikatnie głową w odpowiedzi i jak najszybciej usiadłam na łóżku, pochłaniając jej zawartość. Byłam tak zajęta jedzeniem, że nie zauważyłam, kiedy usiadł obok i zaczął bawić się moimi posklejanymi od płaczu włosami. Potrzebuję prysznica.- Nie spałaś?- Bardziej stwierdził, niż zapytał.- Hope- Spojrzałam na niego. Patrzyłam tak kilka sekund, a potem wróciłam do jedzenia. Jego dłoń znalazła się na moim policzku, obracając moją twarz w jego stronę. Spięłam się, ale on przejechał tylko kciukiem po kąciku moich ust. Żrę jak świnia, ale jeszcze nigdy nie byłam tak głodna!- Hope, rozmawiaj ze mną.- Zaciekawił mnie ton jego głosu. Taki delikatny, przepełniony troską, zupełnie do niego niepodobny. Jeszcze wczoraj był arogancki i szorstki. Teraz doskonale widać te dwie twarze Harry'ego- Hopie, masz ze mną rozmawiać.- Niby rozkazał, ale w taki delikatny sposób. Która z tych twarzy jest prawdziwa? Otworzyłam usta, żeby cokolwiek powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowałam, wbijając wzrok w tackę, którą miałam na kolanach. Nie mamy o czym rozmawiać.- Potrzebujesz czegoś?
- Prysznica i czystych ubrań.- Stwierdziłam, przypominając sobie swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam jak potwórz podkrążonymi oczami, ubrudzony krwią, a teraz w dodatku jedzeniem. Jaka ja byłam głodna! W sumie z całej sytuacji wywnioskowałam jedno- nigdy nie jeść babeczek. Już chyba żadnej w swoim życiu nie dotknę. Zanim się obejrzałam Harry stał przede mną z ręcznikiem i ubraniami. Odłożyłam tackę na bok i powoli wstałam. Boję się bliskości Stylesa, bo skoro był zdolny zabić Nilla, to czemu nie mógłby pozbyć się też mnie? Dla niego, to nic trudnego!- Gdzie się mogę umyć?- Zaczęłam powoli. Miałam wrażenie, że każdy najmniejszy błąd uruchomi tą tykającą bombę.
- Chodź- Hazz uśmiechnął się zachęcająco. Ruszył w stronę drzwi, których ja wcześniej nie zauważyłam. Otworzył je standardową komendą i o dziwo znaleźliśmy się w kolejnej sypialni. Urządzona była podobnie do mojej. Bez słowa podeszliśmy do normalnych drzwi, z normalną klamkę, które otwierały się normalnie! Weszliśmy do sporej łazienki. Na samym środku znajdowała się ogromna wanna. Stanęłam jak wryta, wpatrując się w nią. Chce.Tam.Wejść! Ale nie mogę dopóki Styles tu stoi. Spojrzałam na niego z każdą sekundą nabierając pewności siebie.
- Wyjdziesz?- Odezwałam się, odbierając od chłopaka ręcznik i ubrania.
- Właśnie się nad tym zastanawiam.
- Zastanawiasz nad tym, czy masz wyjść z łazienki, kiedy ja w niej będę?- W jednej sekundzie przypomniała mi się sytuacja, kiedy to poparzyłam się pod prysznicem. Każde jego słowo, czy gest przeminęły mi przed oczami.
- Bo wiesz...- Lockers przybliżył się do mnie.- Chętnie bym tu z Tobą został.- Wymruczał mi do ucha. Jego usta musnęły skórę mojej szyi. Nie panowałam nad swoimi mięśniami, które mimowolnie się napięły. Oddech przyspieszył, a serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Nie byłam w stanie wydusić ani słowa. Ba! Ja nie mogłam się ruszyć!- No ale cóż...- Położył dłonie na moich biodrach, odsuwając się ode mnie. Obrócił mnie przodem do siebie. Patrzyłam się ślepo w jego klatkę piersiową. Zwyczajnie bałam się spojrzeć mu w oczy. Dlaczego tak na niego reaguję, skoro to ja jestem silniejsza?- Będę za drzwiami, więc dla własnego dobra nic nie kombinuj.- Kiwnęłam lekko głową i czekałam aż on mnie puści i zwyczajnie odejdzie, ale nadal tam stał. Proszę, niech mnie już zostawi. Harry uniósł mój podbródek, zmuszając mnie, żebym na niego spojrzała.- Nie bój się.- Ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie w czoło, posyłając lekki uśmiech i wyszedł. Nie powiem, że odetchnęłam z ulgą. Podeszłam do tej dużej wanny i odkręciłam ciepłą wodę. Zanim jednak pozbyłam się swoim brudnych ubrań, podeszłam do drzwi i stanęłam przy nich nasłuchując. Powoli sięgnęłam do zamka, żeby się zamknąć. To, że wyszedł nie oznacza, że nie wejdzie. Przyłożyłam ucho do drzwi.- Jak już musisz, to się zwyczajnie zamknij w tej łazience, a nie odstawiaj jakieś szopki, Hope.- Mruknął Harry zaraz pod drzwiami. Wystraszyłam się jego głosu tak bardzo, że odskakując od drewnianej powierzchni, poślizgnęłam się na wodzie i uderzyłam tyłkiem o twardą podłogę, a nadgarstkiem o wannę.- Hopie? Wszystko z Tobą w porządku?!- Powoli pozbierałam się z podłogi, rozmasowując nadgarstek. Warknęłam pod nosem.- Hope, kurwa! Masz się w tej chwili odezwać, bo inaczej tam wejdę!- Usłyszałam krzyk zza drzwi. No tak... Musiało nieźle huknąć jak upadłam.
- Żyję, Styles! Wszystko ok! Chyba...- Ostatnie powiedziałam sama do siebie. Podeszłam do drzwi, zamykając je. Korzystając z tej krótkiej chwili, sprawdziłam wszystkie szafki. Starałam się nie myśleć, żeby Harry się nie zorientował. Po krótkiej obserwacji zauważyłam, że on "słucha" moich myśli tylko czasami, ale kiedy? Tak... Teraz na pewno. Harry gdzie jest szampon? Zapytałam w głowie i czekałam na jego odpowiedź. Minęła dość spora chwila, a on nie wypowiedział ani słowa. To chyba znaczy, że mnie nie słucha. Gdzie jest to cholerstwo?! Mam! Znalazłam żyletkę, którą wsadziłam do kieszeni spodenek od Stylesa. Jak tylko zamknie mnie dzisiaj wieczorem w pokoju... Już niedługo będę z Niallem. Zakręciłam wodę i powoli zaczęłam pozbywać się brudnych ciuchów. Weszłam do wanny, po chwili zanurzając się w wodzie aż po samą szyję. Mogłabym tak leżeć godzinami, gdyby nie Harry, który ciągle mnie pospieszał. Umyłam całe ciało i włosy i po dość długiej kąpieli, wyszłam z wanny. Ubrałam czyste rzeczy i w miarę się ogarnęłam. No dobra, Hope! Przeżyjesz ten dzień! Jeszcze tylko ten jeden. Przecież nie może być tak źle. Hazz chyba nie jest aż taki zły. Nie, zaraz. Jest. Zabił Nilla. Westchnęłam i wytarłam pojedynczą łzę, która mimowolnie spłynęła po moim policzku. Otworzyłam drzwi, szukając wzrokiem Stylesa. Leżał na łóżku z ręką na oczach. Chyba nie usłyszał jak wyszłam. Stałam bez ruchu i bez słowa na środku pokoju, czekając na jakikolwiek gest z jego strony. Mijały kolejne minuty, a w pokoju nadal panowała kompletna cisza. Może on śpi?
- Nie, nie śpię.- Odezwał się, a ja o mało nie pisnęłam ze strachu. Odskoczyłam jedynie do tyłu, odbijając się od ściany.- Będę powtarzał aż do skutku, że masz się nie bać. Nie chcę Cię skrzywdzić, Hopie. Do tej pory nic takiego nie zrobiłem i nie mam takiego zamiaru.- Podniósł się na łokciach.
- Nic takiego nie zrobiłeś? Porwałeś mnie, przetrzymujesz tutaj i w dodatku zabiłeś Nilla.- Wbiłam wzrok w podłogę. Samo wspomnienie o blondynie wywoływało u mnie łzy. Zacisnęłam powieki starając się je powstrzymać. Usłyszałam westchnięcie, które dobiegało tuż obok. Spięłam się, znowu...
- Przepraszam...
- Myślisz, że zwykłe "przepraszam" wystarczy?
- Nie, ale nic więcej tutaj nie mogę zrobić.- I tak było mu to obojętne. Wcale tego nie żałował. Kogo chcesz oszukać Hope? Przecież widzę, że jeszcze ma coś z człowieka i szczerze przeprasza... Czasem chciałabym widzieć o wiele mniej, niż teraz. Chciałabym móc wmówić sobie, że on jest bezuczuciowym potworem, ale jak mam to zrobić, kiedy dostrzegam ból rozrywający jego duszę. Czemu widzę to, czego nie chcę widzieć? Czemu zaglądam w głąb człowieka, dostrzegając jego największe lęki? Czemu po prostu tego nie skończę?- Nie zamartwiaj się tak.- Chwycił moją twarz w dłonie, kciukami pocierając policzki. Czemu nie został w łazience, skoro mógł, tylko wyszedł, całując mnie opiekuńczo w czoło? Czemu słyszałam panikę w jego głosie, kiedy się przewróciłam? Czemu czułam to ciepło, kiedy prowadził mnie do sypialni, po tym, jak Nill umarł na moich rękach? I czemu widzę żal w jego oczach, kiedy za każdym razem prosi, abym się go nie bała? Czemu do cholery to wszystko nie pozwala mi wierzyć, że Styles to bezuczuciowy potwór, który przejmuje się tylko sobą?!- Hope, przestań tyle myśleć.- Przytulił mnie.
- Nikt Ci nie każe tego słuchać.- Odburknęłam. Poczułam jak dłoń Harry'ego wędruje do mojego uda. Błagam, żeby mu tylko nic nie strzeliło do głowy. Mogę tu siedzieć, mogę być zamknięta, mogę znosić jego humorki, ale niech on nie próbuje mnie... Mnie zgwałcić... Na samą myśl gwałtownie się odsunęłam, odbijając od ściany.
- Hope- Upomniał mnie. Głośno przełknęłam ślinę. Chłopak przyparł moje ciało do ściany. Jego dłoń wróciła na poprzednie miejsce, ale nie na długo. Wykorzystałam to, że nie był przygotowany na sprzeciw z mojej strony i umknęłam bokiem, uciekając na drugi koniec pokoju.- Hope, do cholery!- Warknął i ruszył w moją stronę. Starałam się jakoś uciec, ale nie miałam gdzie. Zapędził mnie w róg i tam złapał. Mocno chwycił moje ramie, ciągnąc mnie w stronę łóżka. Styles popchnął mnie na nie i usiadł na udach. Rzucałam się na wszystkie strony, ale nie mogłam nic zrobić, kiedy chwycił moje nadgarstki i przykuł koło głowy.
- Harry, proszę. Zostaw mnie.- Wybełkotałam przez łzy. Nie zrobi mi tego. Dłonie chłopaka puściły moje nadgarstki, ale za to powędrowały w o wiele gorsze miejsce. Zaczął rozpinać moje spodenki!- Harry!- Błagałam, starając się zabrać jego ręce.
- Uspokój się! Nic Ci nie zrobię!
- Proszę...- Wydusiłam, dusząc się własnymi łzami.- Proszę...
- Nie płacz, nic się nie dzieje.- Powiedział i zdjął ze mnie spodenki. Poczułam jak schodzi ze mnie. Skuliłam się na łóżku, przykrywając jakimś kocem. Harry stanął na środku pokoju, wyciągając z kieszeni żyletkę. Tą, którą wcześniej tam schowałam.- Co to jest?- Syknął. Widziałam jak jego dłoń zaciska się na moich spodenkach. Wkurzyłam go. Gorzej, on jest wkurwiony. Patrzył na mnie, czekając na odpowiedź, której nie dostał.- Po co Ci to?
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko mów, kurwa, po co Ci to!- Pod wpływem jego krzyku skuliłam się jeszcze bardziej. Twarz schowałam w kolana.- Hope!- Zaczął rozprostowywać moje nogi, na których ostatecznie usiadł.- Chyba nie myślałaś, że tak po prostu pozwolę Ci się ciąć, co?- Kiwnęłam delikatnie głową, przygryzając wargę, żeby powstrzymać się od płaczu.- Jeszcze jedna taka akcja i to skończy się karą.
- Jaką karą?- Powiedziałam, zanim zdążyłam nad tym pomyśleć. Styles cicho się zaśmiał. Jego twarz zbliżyła się do mojej szyi, tak, że czułam jego oddech. Metalowe kolczyki w jego wargach dotknęły mojej skóry.
- Zgadnij.- Szepnął tuż przy moim uchu. Mój oddech przyspieszył, a przez ciało przeszły miliony ciarek.- Choć, jakby głębiej się zastanowić, to bardziej nagroda, niż kara.- Kontynuował.- Pamiętaj Hopie, nie ma żadnej granicy, która oddzielałaby pożądanie od reszty uczuć. Nieważne jak bardzo będziesz mnie nienawidzić, pożądanie zostanie.- Jego ręce znowu zaczęły błądzić po moim ciele. W ustach poczułam krew, która sączyła się z mojej wargi, mimo to, nadal ją przygryzałam, próbując nie panikować.- Wiesz co?- Zdjął z siebie koszulkę.- Będę miał dzięki Tobie siniaka.- Wiedziałam, że ten jeden głupi siniak był dla niego tylko pretekstem, żeby pokazać mi swoje idealnie wyrzeźbione ciało, pokryte dziesiątki tatuaży. Bądźmy szczerzy... Choćbym nie wiem co robiła, to i tak będę się śliniła na widok takiej klatki piersiowej. Nieważne czy należy ona do osoby, którą kocham, czy osoby, której nienawidzę. Byłam w niego tak zapatrzona, że nie zauważyłam, kiedy nas obrócił i teraz to ja siedziałam na nim. Ręce Harry'ego znalazły się na moich pośladkach. Pociągnął mnie w swoją stronę, tak, że zamiast siedzieć na jego udach, znalazłam się na kroczu. Styles głupio się uśmiechnął. Pomińmy fakt, że nadal nie miałam ubranych spodenek.
- Harry...- Mruknęłam, starając się z niego zejść. Niestety jego uścisk był za mocny. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Hazz warknął pod nosem i wydostał się spode mnie, podchodząc do drzwi. Otworzył je, a ja w między czasie złapałam spodenki i zaczęłam je ubierać.
- No to chyba nie w porę.- Odezwał się kobiecy głos. Sophie.
------------------------------------------------
O to Hope i Sophie:
CZYTASZ
Woman With a Demon
FanfictionDzieciństwo? Cóż... Moje było bardzo... Specyficzne... Zawsze myślałam, że jestem taka jak każda inna dziewczynka. Myślałam, że wszyscy widzą to co ja, ale się myliłam. Mój "przyjaciel" wszystko mi wytłumaczył. Jestem wyjątkowa, inna... Widzę rzeczy...