Oparłem twarz na dłoniach, uświadamiając sobie, że to może skończyć się równie tragicznie, jak za pierwszym razem. I byłem też świadomy, że Nick wcale nie jest przyjacielem. On był największym wrogiem, od zawsze. Tak działają, razem z Avanem. Nick dostał się do wybranek, dzięki Elizabeth. Potem udało mu się zostać opiekunem Hope. Wdarł się do najważniejszej rodziny na Ziemi. Zdobywa zaufanie, informacje... Ale tym razem ktoś pokrzyżował im plany i był to Harry. Zamknął Hope w bezpiecznym miejscu, gdzie oni nie mają prawa wtargnąć. Tak nakazuje pokój, który ustanowiła Vivian i każdy do teraz go przestrzega. My trzymamy się swojego świata i bez zaproszenia, nie przychodzimy w odwiedziny do demonów. Oni robią to samo, bez zaproszenia nie ma wstępu. A skoro Harry pokrzyżował plany Nicka i Avana, to nie mieli jak jej zabić. Teraz mogą... Jestem jak przepustka! Jeżeli podpiszę cokolwiek, to mogę być pewny, że będę musiał zabić dla nich Hope, ale tego nigdy nie zrobię. Sam też nie zginę, bo nie podpiszę niczego.
- Chcę rozmawiać z Nickiem- Syknąłem, podnosząc wzrok na Avana.- Tylko z nim.
- Ależ dlaczego?- Zaśmiał się starszy. Zmierzyłem Nicolasa wzrokiem, próbują cokolwiek dowiedzieć się z jego postawy. Jego dotychczas kruczoczarne oczy, zmieniły się z powrotem w jasnoniebieskie. Sam również przyglądał mi się.- Interesy w tym miejscu załatwia się ze mną, nie z moim bratem.- Dodał Avan.
- Skoro nie tutaj, to gdzie indziej.- Wstałem.- Będę czekał jutro równo w południe w domu Elizabeth. Może nie jesteś jeszcze tak zepsuty, jak on.- Prychnąłem. Wyszedłem bez słowa, słysząc za sobą chichot Avana. Nick jednak się nie odzywał. Mam nadzieję, że przyjdzie. Naprawdę potrzebuję pomocy. A teraz muszę wrócić do zamku, do Hope.
*Oczami Hope*
Siedziałam niespokojnie na swoim łóżku. Machałam nerwowo nogą, próbują w jakikolwiek sposób wytłumaczyć sobie zachowanie Nilla. Nie rozumiem czemu mnie okłamał. Nie musiał kłamać! Przyjmę do wiadomości wszystko, co mi powie, nawet najgorsze. Byle, żeby była to prawda. Bo lepsza jest najgorsza prawda, niż kłamstwo w żywe oczy. Miał iść do wioski, a tymczasem ciągle był w zamku. Dlaczego? Z szafki nocnej wzięłam rysunek, który dostałam od Harry'ego. Rozwinęłam go, dokładnie się przyglądając. To bardzo miłe ze strony Stylesa. Zwinęłam go z powrotem. Waham się, czy porozmawiać z Nillem o tym kłamstwie. Boję się, że wybuchnie kłótnia. Ale to nie daje mi spokoju. Spojrzałam za okno, było już ciemno. Obiecałam Harry'emu, że pójdę coś zjeść, ale przez to wszystko kompletnie straciłam apetyt. Usłyszałam pukanie do drzwi. Poprawiłam się na łóżku z nadzieją, że to Nill.- Mogę wejść?- Zza drzwi wyłoniła się głowa Hazzy. Westchnęłam, ale skinęłam, pozwalając mu wejść. Przyniósł ze sobą tackę z kolacją, jakby wyczuł, że właśnie o tym myślałam.- Przyniosłem jedzenie.- Uśmiechnął się.- Byłem w kuchni i powiedzieli, że cię tam nie było przez cały dzień. Pomińmy to, że mi obiecałaś i po prostu zjedz to, dobrze?- Usiadł na łóżku, wpychając mi tackę do rąk. Podziękowałam, przyglądając się jedzeniu. Nie było to nic specjalnego. Zwykły maślany rogal i kakao. Jednak patrzyłam na to, jakbym właśnie miała zjeść całą mega pizze sama. W innych okolicznościach byłoby to kuszące, ale nie teraz. Chwyciłam rogala do ręki i urwałam kawałek, rzucając krótkie spojrzenie na Harry'ego.
- Musisz tu siedzieć?- Skrzywiłam się.
- Muszę przypilnować, żebyś to zjadła.- Wzruszył ramionami.- Musisz jeść, bo będziesz słaba.
- Kiedy ja nie mam na to najmniejszej ochoty.
- Coś jest nie tak?- Brunet przysunął się do mnie.- Jesteś smutna, ciągle o czymś myślisz.
CZYTASZ
Woman With a Demon
FanfictionDzieciństwo? Cóż... Moje było bardzo... Specyficzne... Zawsze myślałam, że jestem taka jak każda inna dziewczynka. Myślałam, że wszyscy widzą to co ja, ale się myliłam. Mój "przyjaciel" wszystko mi wytłumaczył. Jestem wyjątkowa, inna... Widzę rzeczy...