17. Under The Hood

13 3 2
                                    

Otworzyłam powoli oczy. Podniosłam się na łokciach rozglądając dookoła. To nie jest moja sypialnia, tylko Nilla. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć i nic. Nie, to się nie dzieje! To się kurwa nie dzieje! Zamknęłam oczy i przekręciłam głowę na bok, powoli je otwierając. Obok go nie ma. Spojrzałam pod kołdrę, którą byłam przykryta. Tak! Mam ubrania! Czyli nic nie zaszło, chyba... Ale co ja tu robię? Powoli wygrzebałam się z łóżka i wyszłam na korytarz. Z dołu dobiegały głosy chłopaków. Zaczęłam schodzić po schodach, kiedy mój brzuch dał o sobie znać. Nie czułam się najlepiej. Byłam strasznie zmęczona, w mojej głowie panowała pustka. Zdałam sobie sprawę, że moje oczy mają teraz ten okropny czarny kolor, ale dlaczego? Zeskoczyłam z ostatniego schodka i przeszłam bez słowa do kuchni chłopaków. Stanęłam na środku zastanawiając się co zjeść. Jednym szybkim ruchem ręki otworzyłam lodówkę i podeszłam do niej. Wpatrując się w jej zawartość, kolejnym szybkim ruchem otworzyłam jedną z szafek. Z lodówki wyciągnęłam mleko i położyłam je na blacie, schyliłam się do kolejnej szafki, a w między czasie, korzystając z moich mocy wyciągnęłam miskę. Nasypałam do niej płatków i zalałam mlekiem. Odłożyłam wszystko na miejsce i pstryknęłam palcami. Lodówka i szafki z których wyciągnęłam potrzebne produkty zamknęły się, krzesło przy stoliku odsunęło, a jedna z szuflad otworzyła.
- Co ona robi? Co tu się dzieje?- Usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i dostrzegłam całą piątkę, na której czele stał Harry. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z otwartej szuflady łyżkę, siadając przy stoliku.
- Hope?- Odezwał się znany mi głos. Zza ramienia Stylesa wystawała blond czuprynka. Wpatrywałam się w niego chwilę, ale później wróciłam do jedzenia.- Hopie, wszystko ok?- Przerwałam swoją poprzednią czynność powoli wyprostowując się na krześle. Wpatrywałam się w nich i pstryknęłam palcami zamykając szufladę, o czym wcześniej zapomniałam. Przekręciłam lekko głowę na bok. Mój wzrok przeniósł się na mały błyszczący wisiorek na szyi Harry'ego. Chwila, chwila... Gwałtownie wstałam z krzesła, co spowodowało, że chłopaki odskoczyli kilka centymetrów w tył. Oczywiście, że wystarczyłoby jedno machnięcie, aby zerwać naszyjnik i umieścić go na stole, ale po co? Czułam jak z każdym moim krokiem, ich oddechy przyspieszają. Stanęłam naprzeciwko Hazzy. Najpierw patrząc na wisiorek w kształcie papierowego samolociku, a później na ich twarze. Uciekali wzrokiem. Staliśmy chwilę w ciszy, kiedy Nill znowu postanowił się odezwać.- Hope... Proszę, powiedz coś...- Spojrzałam na niego i po raz pierwszy odkąd tu przyszłam, złapałam z kimś kontakt wzrokowy. Cofnęłam się jeden krok w tył i całkiem delikatnie jak na mnie, zmusiłam Harry'ego, żeby się odsunął. Wyciągnęłam przed siebie rękę.
- Hope, nie rób tego!- Krzyknął Louis. Zaśmiałam się i zacisnęłam dłoń w pięść.- Hope!- Opuściłam rękę co spowodowało, że Alan znalazł się obok mnie. Dopiero teraz rozluźniłam swoją pięść. Blondyn patrzył na mnie z przerażeniem, tak samo jak reszta. Zanim się obejrzałam ktoś złapał mnie od tyłu. Szarpałam się, ale potem stanęłam bez ruchu. Pstryknęłam palcami, a wszystkie szafki się otworzyły, co spowodowało, że osoba, która mnie trzymała na chwilę rozluźniła uścisk, a ja wykorzystałam ten moment, żeby się uwolnić. Stanęłam obok Nilla. Chłopak pokręcił lekko głową myśląc, że tego nie zauważę. Harry, czyli osoba, która mnie unieruchomiła, wrócił do reszty. Odwróciłam się twarzą do blondyna i uśmiechnęłam się do niego. Prawie niezauważalnie ruszyłam dłonią sprawiając, że wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Kuchnia wyglądała jak nowa.
- O co Ci chodzi? Staramy Ci się pomóc, Hope.- Odezwał się Zayn.
- A jeżeli ja nie potrzebuję pomocy?- Odpowiedziałam.
- Nie?
- Nie.- Kiwnęłam głową. Zamknęłam oczy i po chwili znowu je otworzyłam sprawiając, że wróciły do normalności.- Wszystko jest w porządku.- Uśmiechnęłam się.
- Jezu, Hopie! Czyli to Ty? Już wszystko ok?- Miałam odpowiedzieć, kiedy Harry krzyknął odciągając Alana ode mnie.
- Ona udaje! Nie wierz jej!- Zacisnęłam mocno pięści. Jak on w ogóle może mi coś takiego zarzucać?!
- Mówiłam, że wszystko jest w porządku! Czego kurwa nie rozumiesz?! I zostaw go!- Machnęłam ręką rozdzielając Stylesa i Nillera. Blondyn znalazł się obok mnie, a ten drugi przy chłopakach w progu. Spojrzałam na Irlandczyka i lekko się uśmiechnęłam.- Jeśli mi ufasz, to uwierz, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Ale przestaniesz mnie tak ciągać, gdzie Ci się podoba? To dziwne uczucie...- Zaśmiałam się i przytuliłam do niego. Na początku nie zareagował, ale potem odwzajemnił uścisk.
- Czyli mi wierzysz?- Podniosłam głowę do góry, że spojrzeć na jego twarz. Nie odpowiedział. Wspięłam się na palce i na kilka sekund złączyłam nasze usta. Miałam w dupie to, że cała reszta się na nas gapiła. Muszę go przekonać.- Teraz?- Wbiłam w niego wzrok. Przewiercałam go na wylot. Wzięłam głęboki oddech i... Pocałowała mnie! Ona! Teraz! Ale czy mogę mieć pewność czy to na pewno była Hope? A może to tylko jej wewnętrzny demon? Opanował ją, a teraz chce uśpić naszą czujność. Ale stało się! W sumie ten demon, to też ona. Nie wiem czemu, ale nie widzę powodów, dla których miałbym jej nie ufać. Znamy się tyle lat, nie okłamałaby mnie. Nilla tak bardzo to ucieszyło? Czy ja o czymś nie wiem? Westchnęłam i odsunęłam się od blondyna.- Nill, jeżeli nie, to nie ma sprawy.- Podeszłam do pozostałej czwórki, a oni cofali się do tyłu z każdym moim krokiem.- Nie wiem co robiłam wczoraj i dlaczego mnie się tak boicie, ale przepraszam. Pewnie to nie wystarczy, ale ja naprawdę nie mam pojęcia co się stało.- Uśmiechnęłam się prowokująco do Harry'ego, nie wiem czemu! Tak po prostu!- Wrócę do siebie.- Przecisnęłam się pomiędzy Louisem, a Alexem. Miałam wychodzić, kiedy ktoś chwycił mnie za nadgarstek. Zachrypnięty głos wydał krótki rozkaz "Zostań". Hazz pociągnął mnie na kanapę. Usiadłam bez słowa obok Nilla. Przy nim czułam się najbezpieczniej. Przyglądałam się w ciszy twarzy każdego z nich i nawet nie zauważyłam, kiedy palce Alana i moje splotły się ze sobą.
- Myślę, że powinnaś wiedzieć co się stało.- Odezwał się w końcu Styles.- Ale nam też należą się małe wyjaśnienia.- Jego zimny ton aż mnie przerażał.
- Ale ja nic nie wiem. Co miałabym wam wyjaśnić?- Czułam się jak na przesłuchaniu.
- Twoje moce. Tylko tyle.
- Nie rozumiem.- Szybko rozglądnęłam się po pomieszczeniu.
- Co jeszcze umiesz?
- Ja... Nie wiem...- Odpowiedziałam lekko speszona.
- Może to i lepiej.- Westchnął Harry.- Wczoraj napadłaś Louisa i próbowałaś go udusić, a potem jeszcze Alexa.
- Co?!- Zerwałam się na równe nogi. Obeszłam stolik dookoła i chwyciłam Hazzę za koszulkę.- Kłamiesz!
- Ej, Hope...- Loczek uniósł ręce w geście obronnym.- Uspokój się.- Wpatrywałam się w jego zielone oczy i wręcz czułam jak moje zmieniają się na te, których tak bardzo nienawidziłam- kruczoczarne.- Ej, ej, ej! Nikt Ci tu nie chce zrobić krzywdy, ani nic, tak? Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tak, a szczególnie Ty...- Parsknęłam śmiechem.- Louis to prawda?- Obróciłam się w stronę bruneta. Ten przełknął głośno ślinę i kiwnął twierdząco głową. Stałam kilka sekund bez ruchu, a potem ruszyłam w stronę Tomlinsona. Jego oczy były wręcz wypełnione strachem. Bał się mnie? Ten Tommo?- Nie jestem niebezpieczna.- Powiedziałam zrezygnowana. Wszystko wskazywało na to, że to jednak prawda.
- No ja nie wiem, Hopie.- odezwał się Nill.
- To wszystko jest bezsensu! Ja tu nie pasuję, nie pasuję do tego świata. Nie chce być żadną pieprzoną wybranką! Nie nadaję się!- Zaczęłam wymachiwać rękami.- Mam tego dość! Jestem tak cholernie zmęczona, że chyba zasnę na stojąco!- Naprawdę byłam wykończona. Miałam ochotę zamknąć się w pokoju z kubkiem kakałka i ciepłym kocykiem. Po prostu nie miałam na nic siły.- Idę spać. Jeszcze raz przepraszam, ja po prostu nie wiem co się ze mną dzieje!
- Chodź, odprowadzę Cię.- Niller podniósł się z kanapy i ruszył w stronę wyjścia. Powlokłam się za nim. Wyszliśmy z domu chłopaków i weszliśmy do mojego. Nie zwróciłam dużej uwagi na to, że drzwi były otwarte. Teraz miałam jeden cel- pójść spać. Zapomniałam nawet o obecności Alana, który bez słowa odprowadził mnie do samego łóżka. Rzuciłam się na nie i zakopałam w pościeli, jak chomik w trocinach.
- Dobranoc.- Powiedziałam do blondyna. Zamknęłam oczy, powoli odpływając, ale po minucie musiałam na nowo je otworzyć. Uchyliłam jedną powiekę patrząc na chłopaka, który siedział na rogu łóżka wpatrując się we mnie.- Pomóc w czymś?- Zapytałam.- Może chcesz się zdrzemnąć?- Poklepałam miejsce obok siebie i oboje wybuchliśmy śmiechem. Nill skorzystał z propozycji i ułożył się obok.
- Dobranoc.- Mruknął. Nareszcie spokojnie zamknęłam oczy. Teraz tylko zasnąć. Jednak zanim to się zdarzyło, poczułam jak Alan obejmuje mnie w tali, przyciągając do siebie. Zdezorientowana odwróciłam się do niego przodem, nie uwalniając się przy tym z uścisku.
- Irish?- Niby nie zwróciłabym na to większej uwagi, ale jego dotyk... Był inny... Po prostu inny...
- Hope, co tak właściwie między nami jest?- Puścił mnie i położył na plecach, wpatrując w sufit.- Czujesz coś do mnie? Przepraszam, że walę tak prosto z mostu, bez tych wszystkich ckliwych gadek o uczuciach, miłości i innych gównach, ale życie takie nie jest, a ja się do tego nie nadaję. Po prostu chce wiedzieć na czym stoję.- Chłopak obrócił głowę w moją stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że oczekując na moją odpowiedź, językiem zaczął bawić się swoim kolczykiem w wardze. To było tak cholernie seksowne! Nie mogłam skupić się na niczym innym, więc wpatrywałam się w to jak jakaś debilka.
- Yyy...- Otworzyłam usta. Mój mózg na najwolniejszych obrotach układał jakieś poprawne zdanie. Miałam wrażenie, że kompletnie się wyłączył!- Bo..- Przestań się bawić tym cholernym kolczykiem!- Nie wiem.- Tylko tyle?! Przez tyle czasu mój mózg zmusił mnie do odpowiedzenia "Nie wiem"?! Jak długo można układać tak krótką i bezsensowną odpowiedź?! Z ust Nilla wydobyło się tylko krótkie "o", ale za to przepełnione rozczarowaniem. Cóż... Chyba nie na to liczył.
- A Ty?- Zapytałam zanim do końca to przemyślałam.- Przepraszam! To znaczy, nie! Znaczy przepraszam, ale... Ugh!- Warknęłam, gubiąc się we własnych tłumaczeniach.- Rozpraszasz mnie!- Najlepiej zwalić całą winę na Nilla, a co? Kto bogatemu zabroni? Blondyn zaśmiał się pod nosem. Przetarłam twarz dłońmi, przekręcając przy tym głowę. Zamknęłam oczy, powoli wszystko sobie układając. Westchnęłam i w końcu je otworzyłam. Pierwsze co ujrzałam to niebieskie tęczówki Alana, tuż przed moimi.
- Ja Cię kocham, od zawsze.- Szepnął. Przez chwilę przestałam nawet oddychać. Pomimo niewyjaśnionego strachu opanowującego wszystkie myśli w mojej głowie, uśmiechnęłam się delikatnie. Niby powinnam się cieszyć, ale mam przeczucie, że to wszystko nie wróży nic dobrego. Ale równie dobrze mogę się mylić. Zanim się obejrzałam, moje usta złączyły się z ustami Nillera.

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz