42. "Jestem z nią związany, ja to ona."

11 2 0
                                    


-

Chce rozmawiać z Harrym! Nie mam najmniejszej ochoty ćwiczyć, słyszysz?! Louis! Mnie jest dobrze, tak jak jest! Nie muszę panować na tym czymś! Ja nawet nie chcę!- Krzyczałam na chłopaka, który stał przede mną razem ze swoim przyjacielem.- Nie rozumiem dlaczego Harry miałby kazać wam mnie trenować!
- My też nie rozumiemy.- Mruknął Liam i podszedł do mnie.- Hope, skoro kazał, to znaczy, że uważa, że jest ci to potrzebne. Może coś się stać, a może Harry chce, żebyś mogła w końcu być niezależna.
- Harry tego nie chce.- Fuknęłam. Po nim spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego, że chce mnie wypuścić. Nie ma takiej opcji.- Chcę z nim porozmawiać.
- Hope, proszę!- Louis stanął tuż obok mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu.- To przecież nic strasznego, tylko dwie godzinny dziennie. Szybko przeleci i będzie po wszystkim. Nie będziemy cię okładać patykami, jak ostatnio.
- Nie?
- Nie.- Alex szeroko się uśmiechnął.- Zaczniemy od czegoś łatwego, czegoś co masz już prawie opanowane.
- Od czego?- Zaciekawiłam się.
- Od ognia!- Krzyknął Lou i zaczął się dziwnie śmiać. Rzeczywiście, ogień jest jedną z tych mocy, które potrafię zrozumieć. Doskonałym przykładem jest to, że potrafiłam go wykorzystać w podziemiach.
Rozglądnęłam się i zobaczyłam, że Tomlinson i Payne rozkładają wokoło kupki siana. Zmarszczyłam brwi. Mam podpalać siano? To ma być trening?
- Gotowe!- Obaj bruneci znaleźli się tuż przede mną, szeroko się uśmiechając.- Zaczynamy!
- Powiedz Hope, jak na ogół sprawiasz, że...
- Płonę?- Dokończyłam za Alexa. Kiwnął energicznie głową, a ja złożyłam dłonie ze sobą, rozkładając je z powrotem, aby mogły zapłonąć żywym ogniem. Czerwono, pomarańczowe płomyki tańczyły na mojej skórze. Czułam przyjemne ciepło, ale nie poparzenie.
- Świetnie, te...
- To cię nie boli?- Louis przerwał wypowiedź Payne'a, pochylając się nad moimi dłońmi. Pokręciłam przecząco głową i wpadłam na szalony pomysł.
- Daj rękę.- Stwierdziłam, chcąc chwycić dłoń bruneta, ale ten odskoczył do tyłu.
- Nie! Oparzysz mnie!
- No nie bój się, tylko daj.- Louis spojrzał na Alexa, a ten kiwnął niezrozumiale głową. Ostatecznie ten starszy podszedł do mnie, niepewnie wyciągając rękę w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech, oby się udało. Nie wiem czy to potrafię, ale czuję, że nie mogę mu zrobić krzywdy. Chwyciłam jego rękę w swoje płonące dłonie, a z ust niebieskookiego wyrwał się cichy pisk. Nie był on spowodowany bólem, ale paniką. Trzymałam jego rękę i oboje płonęliśmy, ale żadnego z nas to nie bolało.
- Udało się!- Pisnęłam.
- To znaczy, że nie wiedziałaś, że to możesz?!
- Nie.
- Mogłaś mnie poparzyć!- Wyrwał się.- Chciała mnie podpalić, Alex! Powiedz jej, żeby tak nie robiła!- Wyżalił się koledze, który tylko wybuchnął śmiechem. Sięgnął do tylnej kieszeni, wyciągając z niej ładny, żółty kwiatek. Rzucił go do mnie, a ja ścisnęłam roślinę w dłoni i sypnęłam popiołem na ziemię.
- Świetnie.- Stwierdził.- Umiesz coś jeszcze?
- Nie, tylko tyle.- Stwierdziłam.
- Mam pomysł.- Alex podszedł do mnie i pokazał palcem na kupkę siana, która leżała jakieś kilkanaście metrów od nas.- Skup się...- Zaczął do mnie mówić i stanął tuż za mną, kładąc ręce na moich ramionach.- Oddychaj powoli...- Kontynuował.- Pozwól, żeby to cię ogarnęło, dobrze?- Wykonywałam jego polecenia. Czułam zbierające się we mnie ciepło.- Patrz na kupkę siana, chcesz, żeby spłonęło.- Mimo jego słów, zamknęłam oczy, zaciągając się świeżym powietrzem. Tlen wypełnił moje płuca, dostarczając dodatkowej energii. Czułam jak ciepło przechodzi z moich dłoni, aż po ramiona. Czułam jak moje ciało, aż po same stopy, ogarnia to uczucie. Kolejny wdech i postanowiłam otworzyć oczy. Jednak siano się nie paliło. Do moich uszu dotarł stłumiony krzyk Louisa.
- Hope, ty się palisz!- Pisnął, skacząc w miejscu i pokazując na mnie palcem. Spojrzałam na swoje dłonie, jadąc wzrokiem po ramionach. Stopy, nogi, brzuch, cała płonęłam.
- Ratunku! Zróbcie coś!- Zaczęłam panikować i krzyczeć równie głośno, jak Louis. Zanim się obejrzałam, biegałam spanikowana w kółko.- Louis! Alex, zajebie cię! Pomocy! Palę się!- Histeryzowałam.- Zaraz!- Zatrzymałam się gwałtownie, patrząc na moich trenerów.- Nie boli.
- Hope, twoje ubrania...- Wydukał Lou, patrząc na mnie. Teraz wcale nie panikował. Co? Ubrania?!
- Ubrania!- Krzyknęłam i zaczęłam klepać, palące się leginsy, a raczej to co z nich zostało. Kątem oka, próbując się ratować przed zostaniem nago, zobaczyłam, jak Al biegnie z jakimś kocem. Świetnie! Chciałam go od niego zabrać, ale ten mi na to nie pozwolił.
- Musisz się uspokoić!- Wrzasnął. Spiorunowałam go wzrokiem i wyrwałam koc, owijając się nim. Usiadłam na ziemi, piorąc głęboki wdech. Chłód wreszcie zaczął do mnie docierać. Westchnęłam, chowając twarz w dłoniach.
- Wiesz, że zostałaś prawie nago przed chwilą i...
- Zamknij się, Louis!- Skarcił go Payne. Wstałam powoli, ciaśniej owijając się kocem.
- Nie cierpię tego treningu.- Stwierdziłam.
- To był tylko jeden wypadek, nie zniechę...
- Stałam prawie nago przed całym zamkiem! Jakby się Nill o tym dowiedział, to by was za jaja na płocie powiesił! Już nie wspominając o Harrym! Kiedy w końcu zrozumiecie, że ja się do tego nie nadaję?!
- Idź się przeprać i wracaj.- Stwierdził bezuczuciowo Alex. Warknęłam, tupiąc przy tym nogą. Muszę iść się ubrać.

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz