15. I chociaż się nienawidzili, był z nią w najtrudniejszych momentach.

20 2 0
                                    

- Hope?- Usłyszałam charakterystyczny zachrypnięty głos. Harry? Ktoś klepał mnie lekko po policzkach. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Podniosłam się na łokciach, rozglądając dookoła.
- Boże, wystraszyłaś nas!- Nill zamknął mnie w mocnym uścisku. Mrugnęłam kilka razy. Próbowałam się połapać we wszystkich rozmazanych twarzach, które były wokół mnie.- Ziemia do Hopie!- Coś śmignęło mi przed oczami.
- Nie mów tak do mnie...- Wymamrotałam i chwyciłam się za głowę.
- Czyli wszystko z nią w porządku!- Ponownie się rozglądnęłam. Byłam na kanapie u mnie w salonie. Powoli zaczęło do mnie docierać, co zdarzyło się wcześniej. Ten chłopak... Nadal tkwiłam w uścisku Nillera. Jego oddech oplatał moją szyję. Przyprawiło mnie to o dreszcze.- Odsunąłbyś się...- Mruknął niski, zachrypnięty głos. Blondyn mnie puścił i w jednej sekundzie zrobiło mi się zimno. Przede mną stał Styles i gapił się na mnie, jakby dziewczyny nigdy w życiu nie widział. Nick chodził nerwowo po pokoju.- Masz...- Loczek podsunął mi pod nos szklankę wody.
- Czemu mam to wypić?- Mówiłam o wiele bardziej wyraźnie, niż zaraz po przebudzeniu. Chyba wróciłam do rzeczywistości.
- Bo to woda? Bo zemdlałaś i powinnaś coś wypić? Bo Ci ją dałem?- Pytał sarkastycznie.
- A skąd ja mam mieć pewność, że czegoś tam nie dosypałeś?
- Hope, do cholery jasnej!- Podniósł głos.- Możesz chociaż raz nie robić problemu i mi zaufać?!
- A możesz na mnie nie krzyczeć?!- Odłożyłam z hukiem szklankę na stół.
- Harry, kurwa!- Tym razem do naszej kłótni dołączył się Nill.- Ochłoń...- Warknął, zaciskając nerwowo pięści. Styles wypuścił głośno powietrze z płuc i odszedł w głąb salonu. Splótł palce na karku, chodząc przy tym w kółko. Nie chciałam więcej go prowokować, więc posłusznie wypiłam wodę.
- Już wszystko ok?- Blondyn usiadł obok mnie i objął ramieniem. Kiwnęłam lekko głową. Starałam się jakoś zrozumieć, to co tutaj zaszło.- Potrzebujesz czegoś? Przynieść Ci coś?
- Nie, dziękuję.- Mruknęłam i wtuliłam się w tors chłopaka.
- Co to kurwa ma być?!- Harry zatrzymał się na środku salonu i na nowo zaczął się wydzierać.
- O co Ci chodzi?!
- Chociaż nie wiem jakbym się starał i jaki byłbym miły, to za każdym razem będziesz się mnie czepiać! Prowokować, żebym wybuchł! A przyjdzie Niall i nic nie zrobi, a lepisz się do niego! Nie pamiętasz tych dobrych rzeczy, które dla Ciebie zrobiłem, ale te złe, to będziesz mi wypominać do końca życia! Nie obchodzi Cię, to że on Cię oszuku...
- Spierdalaj!- Alan gwałtownie wstał z kanapy i podszedł do Stylesa.- Nie oszukuję jej!
- Wmawiaj sobie! I tak się kiedyś dowie! Nie będziesz tego ukrywał przez całe życie!- Wypomniał mu i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Nill, o czym on mówił?
- Nieważne... Ja...- Chłopak wplótł palce w swoje włosy i zaczął się za nie ciągnąć. Warknął pod nosem i wyszedł bez słowa. Co tu się właśnie stało? Nadal byłam w lekkim szoku, więc ogarnięcie tego wszystkiego trochę mi zajęło. Nie zwracałam uwagi na chodzącego w kółko Nicka. Podciągnęłam kolana pod brodę i zwyczajnie się rozpłakałam. Niall i to, że udawał grzecznego. "Nie chciałem, żebyś się mnie bała" Teraz Harry twierdzi, że on mnie oszukuje. Boję się, że zrobił coś złego... Coś naprawdę okropnego... Coś za co mogę go znienawidzić... Miliony pojedynczych myśli zalewały moją głowę. Starałam połączyć ze sobą podobne, ale i tak wychodziła z tego jedna, wielka mieszanka. Nic tu się nie zgadzało. Żyję w ciągłych kłamstwach... Zaraz! Ten facet! On znał Nicka. Nagle wszystko zaczęło powoli się układać. Wszystko oprócz tego, że po moim przebudzeniu był tu Harry. Nie wiem skąd wiedział, że coś mi się stało. Ale za to reszta była aż za prosta.
- Kto to był?- Spojrzałam na szatyna, który zatrzymał się w miejscu. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. One we mnie giną... Giną w najciemniejszych zakątkach mojego popapranego umysłu, który i tak nie należy do mnie. Należy do wszystkich dookoła, ale nie do mnie. Każdy zna mnie lepiej, niż ja sama. Ten potwór przeniknął do moich wspomnień... Uderzył w mój najbardziej czuły punkt. Strach przed tym, że krzywdzę innych.- Nick, kto to był?- Powtórzyłam.
- Hope, to nie jest takie łatwe.
- Nie? To jest banalnie łatwe! Myślisz, że jestem taka głupia? Był demonem, prawda?
- Tak...- Nick odpowiedział po chwili ciszy.
- Znał Cię, tak?
- Tak...
- Te same oczy, prawda?
- Hope...
- Jest Twoim bratem...- Przerwałam mu.- Nill nie zareagował, bo nie mógł, bo on jest za silny, bo on jest władcą demonów, a Nill mimo wszystko jest dobry, nie należy do niego, nie należy do demonów. Nill podlega komuś innemu. Komuś, kto również chce mnie zabić, ale tego nie robi. To dlatego Ty mnie chronisz, dlatego to akurat TY jesteś moim opiekunem... Ponieważ Wasza rodzina jest silna, jedna z najsilniejszych... Nie zareagowałeś, bo to Twój brat, tak? Ma rację... Jesteś słaby... Jesteś słaby, więc odwróciłeś się od nich, dlatego zamiast na mnie polować, to mnie chronisz... Chronisz mnie, bo ktoś Ci kazał... Ktoś dla kogo miałeś ogromny szacunek i kto był dla Ciebie tak samo cholernie ważny, jak dla mnie. Jesteś ze mną i nie odszedłeś tylko dlatego, że masz wyrzuty sumienia... Masz wyrzuty sumienia, bo ona zginęła przez Ciebie, bo bardziej przejmowała się mną niż sobą, bo zamiast być przy niej i jej pilnować, to byłeś ze mną w psychiatryku. Ona zginęła, bo nie byłeś wystarczająco silny, żeby jej odmówić. Żeby nie przejmować się mną, tylko opiekować się nią.
- Nie mów tak! Babcia Cię kochała, jak nikt inny z Twojej rodziny, rozumiesz?! Dlatego postanowiła, że mam pilnować Ciebie! Zaraz po urodzeniu! Byłem z tobą od najmniejszego, bo ona się o Ciebie martwiła! Była świadoma, że jak ten chuj przyjdzie, to może zginąć, ale i tak ciągle kazała mi być przy tobie! Kochała Cię! A on? Nie pojawił się przez 15 lat... On odpuścił, ale inne stworzenia na nią polowały. Nie była sama, bo ktoś jej pomagał, bo ktoś ją chronił! Ale kiedy on uderzył... Nie mógł nic zrobić... Był bezradny, bo nikt nie był w stanie powstrzymać takiej mocy, jaką mój brat uzbierał przez te wszystkie lata... Wiesz czemu zwlekał tak długo? Bo chciał żebyś cierpiała... Żebyś była świadoma, że straciłaś ostatnia osobę, która Cię szczerze kochała... A teraz jest wystarczająco silny, żeby zabić jeszcze Ciebie... Tylko...
- Tylko co?
- Tylko nie wiem czemu jeszcze tego nie zrobił...- Szepnął i wbił wzrok w podłogę.- Dlaczego nie zrobił tego teraz, kiedy dobrze wiedział, że nie zareaguję. I wiem, że ma rację. Jestem słaby. Dlatego jestem tutaj. Bo zawsze odstawałem od grupy.- Doskonale wiedziałam co czuje Nick. Też przecież zawsze byłam inna. Całe życie jestem inna. Całe życie odstaję od grupy. Całe życie się wyróżniam. To straszne... Szczególnie, kiedy tracisz przez to wszystko.- Jestem tu z Tobą, bo jesteśmy tak strasznie podobni. Twoja babcia to wiedziała, wiedziała jeszcze przed Twoimi narodzinami. Osoby takie jak Ty mają już określoną historię. Nie mogą pokierować swoim życiem, bo scenariusz dla nich został napisany. Najgorsze, że kiedyś...
- Kiedyś scenariusz się skończy, a wtedy moja opowieść też.- Dokończyłam za niego.
- Ale ja nie pozwolę, żeby ktoś Cię zabił. Scenariusz skończy się dopiero, gdy będziesz staruszką, całą pomarszczoną, z dzieciakami i mężem, kiedy umrzesz sama z siebie, a nie zostaniesz zabita, jak Twoja babcia. Przysięgam Ci to. Przysięgam, że zestarzejesz się szczęśliwa.- Nick chwycił moją twarz w dłonie i przejechał kciukiem po moim policzku. Lubiłam jego zimny, a wręcz lodowaty dotyk. Uśmiechnęłam się lekko. Niestety nawet po rozwiązaniu tej małej zagadki, w mojej głowie pojawiło się tysiąc pytań.
- Dlaczego ja nie wiedziałam od początku? Dlaczego mi nie powiedziałeś? I kim był ten ktoś, kto pomagał mojej babci, kiedy Ty byłeś ze mną?
- Kiedy się urodziłaś, wszystko już było jasne i ustalone- ja zostaje z Tobą. Twoja babcia zaraz przed śmiercią poprosiła mnie, żebym Ci nigdy nic o tym nie wspominał. Nie chciała, żebyś wiedziała, że ja byłem jej opiekunem.
- Ale dlaczego?
- Ja jestem jeden, nie mogłem chronić dwóch osób. Była pewna, że gdybyś się dowiedziała, to obwiniałabyś się za jej śmierć. Ona już wiedziała, że zginie. Wiedziała, że będziesz kazała mi wracać do niej, a to przecież Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. Elizabeth kochała Cię jak nikogo innego.
- A kim był ten ktoś?- Na moje pytania Nick lekko się zmieszał. Uciekał wzrokiem.
- Myślę, że to nie jest rozmowa na teraz... Powinnaś... Um...- Kręcił coś.- Powinnaś iść z kimś porozmawiać.- W końcu znalazł wymówkę i zniknął mi z oczu. Jestem pewna, że chodziło mu o Nilla, ale mi pierwszy na myśl przyszedł Harry. Może powinnam pójść z nim porozmawiać, ale czy to nie za dużo jak na jeden dzień? Choć z drugiej strony, boje się tu być sama. Powinnam porozmawiać z Hazzą. Miał rację mówiąc, że dostrzegam tylko to, co jest w nim złe? Prawda zawsze boli, więc chyba tak. To musi być bolesna prawda. Dzisiaj w łazience, kiedy kazał mi się rozbierać i wejść do wanny, nie pomyślałam o tym, że chce mi pomóc tak, jak to było z moją kostką wtedy na naszej randce. Zamiast tego w mojej głowie pojawiał się obraz, jak bezczelnie dobierał się do mnie w lesie. Ma rację... Zawsze znajdę coś, czego będę się mogła uczepić. Pytanie tylko, dlaczego? Dlaczego nie potrafię go polubić? Dlaczego nie potrafię choć trochę mu zaufać? No tak... Bo jestem potworem bez uczuć. Otchłań w moim umyśle jest tak głęboka, że pożera każdą najmniejszą iskierkę. Czy to jest iskierka nadziei, czy iskierka miłości, przyjaźni, zaufania, to nieważne. Każde najmniejsze uczucie prędzej czy później zniknie w czarnej dziurze, która od zawsze była w mojej głowie. Nigdy nie potrafiłam kochać... Dlaczego tak długo się oszukiwałam? Dlaczego ta cholerna iskierka nadziei zgasła teraz, a nie w psychiatryku, kiedy i tak byłam sama i nie mogłam nikogo skrzywdzić? Dlaczego dopiero teraz? Stać mnie jedynie na najgorsze emocje. Na nienawiść, gniew, obrzydzenie drugą osobą. Dlaczego nie potrafię zaufać osobie, która jest dla mnie ważna. Nie jestem człowiekiem... A przecież tylko ludzie potrafią szczerze kochać. W tym prymitywnym świecie, tylko ludzie mają szczere uczucia. A ja? Nie jestem jednym z nich. Jestem... Sama nie wiem kim jestem... Nie jestem demonem, nie jestem wampirem, ani wilkołakiem. Nie jestem żadnym z istniejących stworzeń. Tylko dlatego, że jestem ich połączeniem, jestem najgorszym co mogło kiedykolwiek spotkać ten świat. Babcia była dobra. Obstawiam, że wszystkie wybranki były dobre. Ale nie ja. Bo ja nie mam uczuć. Bo ja mam w sobie więcej zła, niż on. Niż brat Nicka. Podniosłam się powoli z kanapy i poszłam na piętro do sypialni. Wygrzebałam jakieś ubrania. Musiałam zamienić te spodenki i koszulkę na coś bardziej mojego.Stanęłam przed lustrem w łazience i zaczęłam wpatrywać się w swoje własne oczy. Nie pokażę światu, że jestem słaba, bo on wykorzysta to przeciwko mnie. A szczególnie moi wrogowie. Przemyłam twarz wodą i zaczęłam robić makijaż. Muszę się przejść, a teraz mam jeden cel. Wystraszyć ich... Bo oni boją się wszystkiego co odstaje od reszty Bo oni są prymitywami, a wszystko co jest inne, w ich oczach staje się niebezpieczne. Chcę być niebezpieczna. Chcę żeby się bali. Zrobiłam bardzo mocny, jak na mnie makijaż i zaczęłam grzebać po wszystkich szafkach. O ile dobrze pamiętam, kiedyś kupiłam sobie soczewki. Tak tylko, dla zabawy. Ale teraz idealnie się przydadzą. Będą bali się jeszcze bardziej. Znalazłam je w jednaj z półek. Założyłam czerwoną soczewkę. Tylko na jedno oko, bo na drugie miałam czarną. Zbiegłam po schodach na dół. Wyszłam przez drzwi tarasowe i skierowałam się do chłopaków. Muszę z nim porozmawiać. Specjalnie wyeksponowałam naszyjnik od Harry'ego. Tacy różni, ale w głębi? Identyczni. Usłyszałam cichy stłumiony głos, a zaraz po nim śmiech. Zapukałam w drzwi tarasowe, zanim wpakowałam się do środka. W salonie siedzieli wszyscy oprócz Hazzy i Nilla. Oczywiście...
- Gdzie jest Styles?- Zapytałam od razu bez zbędnych przywitań.
- Co Ci się stało?- Louis otworzył szeroko oczy.
- Gówno! Dowiem się gdzie jest Harry, czy nie?!- Zirytował mnie. Był wkurzający chociażby samym sposobem w jaki na mnie patrzył.
- Wyszedł. Mówił, że musi się przejść, to pewnie poszedł do parku. Ale...- Nie wiem co mówił dalej, bo wyszłam. Nie chciało mi się przechodzić znowu do mnie, więc skorzystałam z bramki chłopaków i znalazłam się na ulicy. Szybkim krokiem skierowałam się do parku. Mijałam kolejne osoby. Niektórzy nie zwracali na mnie uwagi, ale inni wręcz przeciwnie. Przyglądali mi się. Czasem z odrazą, czasem ze zdziwieniem. Patrzyłam im prosto w oczy, każdemu z osobna, a oni? Bali się... To było cudowne uczucie. Karmiłam się ich strachem. Weszłam do parku i zaczęłam przechadzać się alejkami z nadzieją, że trafię na Harry'ego. Miałam wrażenie, że właśnie rozpoznałam tą burzę loków, gdzieś w oddali. Śledziłam go wzrokiem, żeby przypadkiem mi się nie zgubił. Nie patrzyłam gdzie idę i po chwili z kimś się zderzyłam. Potrząsnęłam lekko głową i zaczęłam szukać Harry'ego, ale jego już nie było. Warknęłam zirytowana i łaskawie spojrzałam na osobę, na którą wpadłam. Duże niebieskie oczy wierciły we mnie dziurę. Dokładnie analizowały każdy kawałek mojego ciała, od stóp, po czubek głowy. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Alan- Mruknęłam. Hazz jest już stracony, więc zostaje mi porozmawiać z Nillem.
- Hope- Miałam wrażenie, że dopiero teraz wrócił do rzeczywistości.
- Jakbym nie wiedziała.- Stwierdziłam wywracając oczami.- Co tu robisz?
- To samo co Ty.
- A skąd wiesz czego ja tu szukam?
- Stylesa...- Mruknął. Aż tak bardzo to po mnie widać? Właśnie poniosłam porażkę. Świetnie. Chyba, że...
- Jesteś pewny, że nie Ciebie?- Tym razem splotłam dłonie z tyłu i zaczęłam bujać się w przód i w tył.
- Nie jestem blondynką.
- No ja nie byłabym tego taka pewna.- Pierwszy raz w życiu przeraża mnie sposób w jaki odzywa się Nill. Jest taki... nieswój.
- Znaczy trochę jestem, ale tylko farbowaną.- Przejechał palcami po włosach.- A Tobie co się stało?- Dodał po chwili ciszy.
- Nic- Mruknęłam. Nie wiem dlaczego odwróciłam wzrok. Nie mogłam dłużej patrzeć w te hipnotyzujące oczy.
- Jak to nic? Czy Ty masz soczewki?- Nill chciał się przyglądnąć, ale ja kręciłam głową na wszystkie strony, byleby nie łapać kontaktu wzrokowego. Włożyłam dłonie do kieszeni kurtki i zacisnęłam szczękę.- Jesteś zła, bo wyszedłem?- Nie odpowiedziałam.- Przepraszam. Nie wiem jak głupio to zabrzmi, ale ja Ci powiem, tylko nie teraz.
- Jaja sobie robisz? "Ja Ci powiem, tylko nie teraz" Słyszysz sam siebie?
- Ja wiem, ale...- Nill położył dłonie na moich ramionach. Warknęłam pod nosem i wyrwałam się mu. Obróciłam się na pięcie. Wracam do domu. Dzieciństwo wśród wariatów z psychiatryka, a teraz kolejni nienormalni.- Poczekaj. Rozmawialiśmy już o tym.- Horan znalazł się przede mną.
- Co, kiedy? Nie przypominam sobie.
- Dzisiaj...- Spuścił wzrok.- Powiedziałem Ci, że mam małe problemy, ale to nieważne, a Ty zaczęłaś krzyczeć, pamiętasz?- Kiwnęłam lekko głową, wracając pamięcią do tamtego momentu.- Nie chcę, żebyś się mnie bała...
- Ale dlaczego miałabym się bać?! Co takiego zrobiłeś?
- Hope, przysięgam, że Ci powiem, ale nie teraz, nie tutaj.- Wpatrywałam się w niego tępym wzrokiem. Jego słowa wzbudziły we mnie niepewność. Strach, że Niall zrobił coś naprawdę złego.- Ale wracając... Co Ci się stało? Zazwyczaj nie malujesz się tak... wyzywająco.- Znalazł odpowiednie słowo.- I nie nosisz soczewek.
- Mam to samo, co Ty.- Stwierdziłam bez wahania, przypominając sobie jego wcześniejsze słowa.- To bardziej wyraża prawdziwą mnie.- Na usta blondyna wkradł się dziwny uśmiech, ale oczy? Gdzieś pod maską rozbawionego chłopaka, w głębi jego oczu zobaczyłam małą iskierkę, iskierkę obawy. Przed czym?
- Tak? To gdzie ta mała, słodka dziewczynka?
- Ne jestem i nigdy nie byłam słodka.- Niall kiwnął lekko głową, ale widać było, że nie dopuszczał do siebie tych słów.
- Prawdziwą Ciebie...- Powtórzył powoli.- Czyli?
- Czyli bezuczuciowego, kochanego przez demony i inne stworzenia, potwora.- Odpowiedziałam bez namysłu. Taka była cała prawda.
- Nie, nie, nie...- Niller pokręcił głową i chwycił moją twarz w dłonie. Popatrzył mi głęboko w oczy.- Ty jesteś moją księżniczką, pamiętasz? A księżniczki nie są bezuczuciowymi, ubranymi na czarno potworami, tak? Są słodkie, delikatne i kochane.
- Za dużo bajek, Alan.- Zaśmiałam się.- Według Ciebie powinnam być przesłodzoną, różową laleczką, hm?
- Najlepiej jakbyś była sobą.
- Jestem sobą.
- Nie, to nie Ty.- Stwierdził bez uczuciowo, puszczając moje policzki. Odwrócił się i odszedł bez słowa. Tak, to ja i skąd on może wiedzieć, że tak nie jest?

*Oczami Nilla*


Zostawiłem ją, bo wiedziałem, że dalsze przekonywanie jej nic nie da. W dupie się jej poprzewracało i tyle. Nie wiem o czym później rozmawiała z Nickiem, ale wiem, że rozmawiała. Nie wiem też ile się od niego dowiedziała. Jeżeli jest na  tyle w porządku, to nic takiego nie powiedział. Ona nie może się dowiedzieć prawdy. Nie teraz... Na chwilę obecną jedno jest pewne... Myśli, że jest bezuczuciowym potworem, a to oznacza, że... Złamał ją... Udało mu się...

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz