27. Changes

10 2 2
                                    


Leżałam na Luke'u z twarzą wbitą w jego tors.- Nosz kurwa!- Jęknęłam sama do siebie.
- Ej, Hope? Nie, że narzekam czy coś, no ale nadal jestem trochę obolały, a leżymy na twardej podłodze.- Po jego słowach się opamiętałam i powoli wstałam. Pomogłam się podnieść chłopakowi, w międzyczasie rzucając krótkie spojrzenie w stronę Nilla, który nadal tam stał. Nie widziałam w nim wściekłości.
- Wszystko w porządku? Przepraszam. Po tym co zrobił Harry, to jeszcze ja Cię przewracam.
- W porządku.- Luke szeroko się uśmiechnął. Pochylił się nade mną.- Nie będzie źle.- Szepnął mi do ucha i spojrzał na Alana.
- Nie byłabym tego taka pewna.- Westchnęłam i ruszyłam w stronę mojego pokoju, co wiązało się z tym, że szłam w stronę Nilla. Chwyciłam Luke'a za rękę i pociągnęłam za sobą. Będzie naprawdę źle, kiedy blondyn mnie zaatakuje. To jest straszne. W życiu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będę się go bała. Już prawie go ominęłam, kiedy położył dłoń na moim ramieniu. Cholera!
- Hope- Jego głos wydawał się spokojny. Zacisnęłam powieki, wypuszczając powietrze z płuc. Powoli odwróciłam się w jego stronę, ale nie puściłam dłoni Luke'a. Teraz potrzebny jest mi ktokolwiek, kto mnie wesprze. Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale Alan mi na to nie pozwolił.- Zanim cokolwiek powiesz, to strasznie przepraszam. Wcale nie myślę tak, jak powiedziałem i nie byłem wtedy zły. Znaczy trochę byłem, ale nie tak jak to wyglądało. Znaczy ja...- Zaczął gubić się we własnych słowach.- Ja nie wiem jak Ci to wyjaśnić.
- I dobrze, bo ja nawet nie mam zamiaru tego słuchać.
- Hope, bo...
- Zostaw mnie już.- Odwróciłam się i ruszyłam do siebie. Czułam, jak łzy napływają do moich oczu, ale nie pozwoliłam im spłynąć po policzkach. Luke szedł bez słowa zaraz obok mnie. Zdziwiłam się, kiedy na miejscu, gdzie powinny być te magiczne, otwierane głosem Stylesa i przede wszystkim zniszczone drzwi, zobaczyłam normalne, naprawione i to w dodatku z klamką. Chyba pomyliłam pokoje. Weszłam do środka.- Jezu- Wyrwało mi się. Tu był klucz. Taki normalny klucz, którym mogłam zamknąć się od środka.- Nie wierze!- Zaczęłam przekręcać kluczem, jak małe dziecko.
- Co jest?- Odezwał się brunet.
- Wcześniej Styles mnie zamykał, a teraz?!- Byłam jak dziewczynka, która właśnie dostała takiego dużego lizaka.
- Wolność?
- Najwidoczniej.- Uśmiechnęłam się. Co z tego, że drugie drzwi nie są wymienione? Co z tego, że Styles ma pewnie klucz? Mogę się zamknąć! Jak normalna dziewczyna w normalnym domu! Zatrzasnęłam drzwi z szerokim uśmiechem.
- Wiesz jak słodko wyglądasz? Taka szczęśliwa, że o jeju!- Luke zaczął się ze mnie śmiać. Usiadłam na łóżku, klepiąc miejsce obok siebie. Lu szybko na nie wskoczył.- Co będziemy robić?
- A co byś chciał? W sumie, to miałeś odpoczywać. Ale jak chcesz, to możemy porysować.- Uśmiechnęłam się.
- Nie umiem rysować! Będziesz się śmiać!
- Jak nie umiesz, to cię nauczymy!- Wstałam szybko z łóżka.- Zaczekasz tu?
- Jasne- Wyszłam z pokoju na korytarz. Potrzebuję kartek i ołówka. Oby Styles miał jakieś. Weszłam do jego pokoju bez pukania, bo miałam nadzieje, że jeszcze jest na dziedzińcu i go nie zobaczę, ale był tam. Spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja stanęłam bez ruchu.
- Coś się stało?- Zmarszczył czoło.
- Masz może ołówek i kartki?- Zapytałam cicho i zamknęłam za sobą drzwi. Harry podniósł się z łóżka, na którym do tej pory leżał i sięgnął do jednej z półek. Wyciągnął z niej mój szkicownik.
- Miałem Ci go dać wcześniej, ale jakoś nie było okazji. Pomyślałem, że pewnie się tu nudzisz, więc ostatnio wpadłem na chwile do twojego domu i go zabrałem.- Podał mi wszystko, posyłając przy tym słaby uśmiech.- No i jeszcze kazałem wymienić Ci drzwi w pokoju, a te co są tutaj- Pokazał na drzwi, łączące nasze pokoje- przeprogramować tak, żeby teraz otwierały się na twoją komendę.- Słuchałam go dokładnie i nie wierzyłam własnym uszom. Czyli mam teraz wolność? Tylko MÓJ pokój? Mimo wszechogarniającego mnie szczęścia, zachowałam kamienną twarz. Jedyne co mnie gryzło, to dziwnie pusty wzrok Harry'ego. Nie było w nim tej zaciętości, która zawsze mu towarzyszyła. Kiwnęłam głową na znak, że wszystko zrozumiałam.
- Dzięki- Uśmiechnęłam się. Miałam wychodzić, kiedy on złapał mnie za rękę.
- I chce, żebyś jeszcze wiedziała, że mam w razie co klucz do twojego pokoju.- Zatrzymałam się i westchnęłam. A już myślałam, że może mi ufa. Oczywiście wszystko poszło się jebać! Myślałam, że chociaż w minimalnym stopniu mi zaufał! Spojrzałam na niego i mocniej zacisnęłam dłonie na szkicowniku.
- Jasne- Mruknęłam. Chwyciłam klamkę i już prawie otworzyłam drzwi, kiedy Styles wsunął się między mnie i drewnianą powierzchnię, uniemożliwiając mi wyjście.
- Ufam ci.- Patrzyłam mu prosto w oczy.
- Dobra, nieważne.
- Hope...
- Powiedziałam, że nieważne.- Powtórzyłam i odsunęłam się od niego.
- Ufam Ci.- Tkwił uparcie w tych dwóch słowach. Spojrzałam mu w oczy. Był o tym przekonany, wierzył, że mi ufa.
- Gdyby tak było, to nie miałbyś niepohamowanej ochoty kontrolowania mnie na każdym kroku. Nawet jakby to była prawda, to nie mam do ciebie tyle zaufania, żeby być pewna, że to co mówisz jest prawdą.
- Niby jakbym mógł Ci udowodnić, że jednak tak jest?- Zmrużyłam powieki, przyglądając mu się. Wyciągnęłam przed siebie dłoń.
- Oddaj klucz.- Powiedziałam dość pewna siebie. Harry wykonał moje polecenie. Podszedł do tej samej szafki, z której wyciągnął szkicownik i podał mi kawałek żelaza. Niby bez problemu zrobił to, o co prosiłam, ale jednak... Westchnęłam ściskając klucz w dłoni.
- Co jest?
- Masz drugi, prawda?- Spojrzałam na niego.
- Nie mam, przysięgam!- Kiwnęłam delikatnie głową. Problem w tym, że mu nie wierze i nie potrafię uwierzyć.
- Dzięki- Rzuciłam krótko i ruszyłam do wyjścia. Wyszłam na korytarz, ale Styles wciągnął mnie z powrotem do swojego pokoju.
- Nie mam drugiego klucza, przysięgam! Przysięgam na...- Zająknął się. Zapadła kilkusekundowa cisza. Zastanawiał się co może mi w tym momencie powiedzieć. Chciał, żebym uwierzyła.- Możesz przeszukać pokój, a jeśli znajdziesz drugi, to zniknę z Twojego życia. Nie będziesz mnie musiała słuchać, ani oglądać, a ja nie będę się narzucał. Proszę tylko, żebyś została w zamku. Będziesz miała stuprocentową swobodę, a ja całkowicie zniknę. Zgoda?

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz