Nill przejechał palcem po moim policzku. To raczej nie prowadzi do niczego dobrego. Chciałam się odezwać, ale tak właściwie, to nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nagle w dłoni blondyna znalazł się wisiorek, który dostałam od Hazzy. Uśmiechnął się delikatnie i pochylił nade mną. Po kilku sekundach poczułam jak składa delikatne pocałunki na mojej szyi.- Nill...- Mruknęłam i odepchnęłam go od siebie.- Przepraszam!- W jednej chwili się opamiętał. Wyglądał jakby był wyrwany z jakiegoś transu. To było dziwne.- Hope, ja...- Nic się nie stało...- Przerwałam mu.- Dzięki za pomoc.- Chłopak lekko się do mnie uśmiechnął.- Zostaniesz? Oglądniemy jakiś film, pogadamy, porysujemy!- Ostatnie niemal wykrzyczałam. Chciałam podnieść przy tym ręce, ale musiałam przytrzymywać ręcznik.- Jeżeli chcesz...- Świetnie! To idź na dół, ja się ubiorę i zaraz dołączę.- Niller kiwnął głową i posłusznie wyszedł z łazienki. Wskoczyłam w swoje ubrania i szybko zbiegłam na dół. Blondyn siedział na kanapie i skakał po kanałach. Nogi miał wywalone na stole.- Nie za wygodnie Ci?- Przydałaby się jeszcze jakaś poduszka.- Zaśmialiśmy się.- To co robimy?- Nico! Najlepiej nudzi się we dwoje, pamiętasz?- Wskoczyłam na miejsce obok niego.- Jak mógłbym zapomnieć? To, że wyglądam trochę inaczej niż kilka lat temu, nie znaczy, że jestem zupełnie inny.- Tak właściwie, to dlaczego tak się wydziarałeś?- Dźgnęłam jego tatuaż.- Poprzekłuwałeś?- Tym razem dotknęłam kolczyka w jego brwi.- Podziurawiłeś?- Tyknęłam jego tunel w uchu.- Hm?- Bo tak chcę, bo tak mi jest lepiej, bo to bardziej odzwierciedla prawdziwego mnie.- Prawdziwego?- Hope...- Westchnął.- Ja wcale nie jestem słodki, ułożonym blondynkiem z Mullingar...- To znaczy, że wtedy tylko takiego udawałeś?- Nie chciałem, żebyś się mnie bała i zapewniam, że teraz też nie musisz.
- Ale...
- Ja mam po prostu małe problemy, ale to nic.
- Jak to nic?!- W jednej sekundzie cała radość ze mnie prysnęła, a na jej miejscu pojawiły się gniew i może też zmartwienie.- Masz problem i mówisz, że to nic?!
- Łaskawie się na mnie nie drzyj!- Krzyknął blondyn. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale się zamknął i westchnął. Nill na mnie krzyczy? To do niego niepodobne. Zacisnął pięści i na chwilę zamknął oczy.- Przepraszam...- Nic nie odpowiedziałam. Widziałam, że Alan nad czymś się zastanawia. Można powiedzieć, że kłócił się sam ze sobą.
- Dlaczego uciekłeś od rodziców?- Przerwałam panującą wokół ciszę.
- To nie jest takie łatwe...
- Przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.
- Wiem...- Mruknął pod nosem.
- Czyli nic od Ciebie nie wyciągnę.- Wywróciłam oczami, a Nill zaczął się ze mnie śmiać.
- Za dobrze Cię znam, żeby dać się nabrać.- Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i udawałam, że mam na niego focha forevera. Blondyn dźgał mnie w policzek, próbując mnie rozśmieszyć. Nie specjalnie mu się to udawało.
- Wiesz co?
- Nie, nie wiem.- Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, który nagle znalazł się blisko mnie. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Teraz siedziałam mu na kolanach z głową opartą o jego ramie.
- Nie chcę znowu Cię stracić...
- Nie stracisz, Nill...- Wymamrotałam wbijając twarz w jego klatkę piersiową. Żeby to było takie proste. Kompletnie zignorowałam głos w mojej głowie. Chcę, żeby więź jaka wiązała nas do momentu, kiedy wywieźli mnie do szpitala, nadal była tak silna. Nie wiem czy to jest w ogóle jeszcze możliwe, ale miejmy nadzieję, że tak. Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy i zawsze miło jest mieć takiego przyjaciela.
*Oczami Nilla*
Leżała przytulona do mnie i o czymś myślała. Powinienem jej powiedzieć, ale boję się, że zwyczajnie się wystraszy i mnie zostawi. To nie jest takie złe, na jakie wygląda. Da się z tym żyć. Chcę, żeby między nami było jak dawniej, a może nawet i lepiej. Kocham ją, zawsze kochałem. Nie mogę pozwolić, żeby któryś z nich ją dopadł. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona traktuje mnie jak zwykłego przyjaciela. Jeszcze do tego napatoczył się Harry. Pomimo swojego zmiennego charakteru ma coś, co na nią działa. Jeżeli ona się w nim zakocha, to ja będę skończony. Nie potrafię bez niej żyć. Średnio radzę sobie nawet wtedy, kiedy nie ma jej w pobliżu, choć wiem, że mieszka zaraz obok. Muszę jej pokazać, że mi zależy. Tylko nie wiem jak... Kiedyś i tak będę musiał jej powiedzieć, a wtedy mnie znienawidzi. Nie będzie chciała mnie znać... Przytuliłem ją i zacząłem bawić się pojedynczym kosmykiem jej włosów nawijając go sobie na palec.- To co robimy?- Podniosła lekko głowę i szeroko się uśmiechnęła. Światło słoneczne odbiło się od naszyjnika, który dostałą od Harry'ego. On coraz bardziej przekonuje ją do siebie. Gdyby miała do niego takie same podejście jak na początku, to nie założyłaby go.- Halo! Ziemia do Irisha!- Zaśmiała się i rozczochrała moje włosy.- Dlaczego Irisha?- Bo lubię Cię tak nazywać.- Usiadła na mnie okrakiem i zaczęła bawić się włosami. Układała każdy pojedynczy kosmyk na mojej głowie.- Miło jak się tak bawisz.- Uśmiechnąłem się do niej lekko.- A wracając, to cokolwiek. Możemy coś oglądnąć, możemy iść na spacer, możemy...- Na zewnątrz to ja nie wychodzę. Wyglądam jak pomidor.- No tak... Ale nadal nie rozumiem, jak Ty to zrobiłaś?- Nie wiem, Nill. Ten ból był taki... przyjemny...- Wydukała. Co ona gada?!- Do reszty Cie pogięło, księżniczko?- No ej! Nie moja wina, że... Księżniczko? Takie słodkie słowa z ust takiego niegrzecznego chłopczyka?- Też się nie spodziewałem, że taka grzeczna dziewczynka, jak ty, będzie taka napalona...- Nie wypominaj mi! Naćpałam się, to po pierwsze, a po drugie, byłam pijana!- Dźgnęła mnie w klatkę piersiową.- Teraz pewnie zachowałbym się inaczej niż wtedy...- Zmieniasz się w Harry'ego!- Nie, ja jestem sto razy gorszy od Stylesa.- Wyszeptałem niskim, jak najbardziej zmysłowym głosem na jaki było mnie teraz stać.- Co?!- Może to przez to, że tak siedzisz.- Poruszyłem delikatnie kolanami. Hope zaczęła się śmiać.- Jeżeli chcesz, to mogę zejść...- Czy mi się wydaje, czy ona się ze mną droczy?
- Ależ skąd! Mi to w ogóle nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! To jest bardzo przyjemne.- Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Hope rozczochrała ułożoną przez nią fryzurę i zeszła ze mnie.- No ej!
- Ty serio jesteś bardziej zboczony, niż mi się wydaje.- Dziewczyna usiadła obok, opierając się o podłokietnik kanapy i wywaliła nogi na moje kolana.- Oglądamy coś?
- A co chcesz?
- Chciałabym horror, ale to przeżywam na co dzień.- Skrzywiła się.
- Nie przesadzaj, te filmy nie dorównują naszemu światu.
- Pocieszyłeś mnie!- Hope rzuciła we mnie poduszką.
- To...
- Nie wiem, cokolwiek...- Wywróciłem oczami i włączyłem pierwszy lepszy film, który wpadł mi w ręce. Akurat trafiło się na wymarzony przez Hope horror. Dziewczyna wbiła wzrok w ekran, bawiąc się poduszką. Ja jakoś nie specjalnie mogłem się na nim skupić. Dopiero w połowie przestałem rozglądać się, jak idiota po całym salonie. Położyłem głowę na poduszce, która leżała na brzuchu Hope i próbowałem w miarę obeznać się w tym, co dzieje się w filmie. Brunetka zaczęła bawić się moimi włosami. Jest jak dawniej, ale to i tak za mało. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo ważna jest dla mnie. Najgorsze, że mogę ją stracić, od tak, bo sam jestem zagrożeniem.
CZYTASZ
Woman With a Demon
FanfictionDzieciństwo? Cóż... Moje było bardzo... Specyficzne... Zawsze myślałam, że jestem taka jak każda inna dziewczynka. Myślałam, że wszyscy widzą to co ja, ale się myliłam. Mój "przyjaciel" wszystko mi wytłumaczył. Jestem wyjątkowa, inna... Widzę rzeczy...