Jak najszybciej się pozbierałem, aby pójść do Avana. Nie wytrzymam, nie wiedząc, gdzie ona jest. Potrzebuję jej. Zrobię wszystko, aby się tego dowiedzieć. I mam gdzieś, że powtarza się historia sprzed lat. Zrobiłem dokładnie to samo. Ale teraz nie będę musiał nikogo zabić. Chyba... Wszedłem w ciemną część lasu. Robiło się coraz chłodniej i coraz mniej przyjemnie. Widoczność ograniczyła się do minimum przez gęstą mgłę. Jednak w niczym mi to nie przeszkodziło, ponieważ doskonale wiedziałem, gdzie powinienem iść. Dotarłem pod ogromne drzwi, przy których stało dwóch strażników. Znali mnie, więc wszedłem bezproblemowo. Droga do odpowiedniego pomieszczenia również nie była mi obca. Prawie biegiem dostałem się na odpowiedni korytarz i już tylko on dzielił mnie od dowiedzenia się prawdy. Dostrzegłem drzwi, a obok kolejnych strażników. Chciałem wejść, jednak zostałem zatrzymany.
- Avan jest zajęty.
- Ciekawe czym?- Prychnąłem.- Jestem przekonany, że rozmowa ze mną będzie o wiele ciekawsza.
- Nie byłbym tego taki pewny.- Jeden z nich uśmiechnął się do mnie głupio. Wywróciłem oczami. Odsunąłem się o krok, a potem spojrzałem na nich. Oboje nagle znieruchomieli, a potem odblokowali mi przejście. Nie wiem, co tak właściwie się stało, ale nie miałem zamiaru się nad tym zastanawiać. Po prostu wszedłem, wykorzystując okazję, a to, co zobaczyłem, sprawiło, że musiałem się cofnąć. Na jednym z ciemnych krzeseł siedziała Hope, a on zaraz naprzeciwko. Tuż obok dziewczyny zajął miejsce jakiś blondyn, którego znałem z widzenia, po drugiej stronie Nick. Wzrok wszystkich skierował się na mnie, kiedy ciężkie drzwi zamknęły się z hukiem.
- Nill?- Usłyszałem jej spanikowany głos. Co ona tu robi?! Kto ją tu przyprowadził?!
- Ty gnoju!- Rzuciłem się w stronę Avana, ale zostałem powstrzymany przez kilku mężczyzn, którzy pojawili się nie wiadomo skąd.- Hope, nie słuchaj go! To co mówi, jest tylko kłamstwem!- Szarpałem się, kiedy dziewczyna spokojnie wstała. Widziałem zaskoczenie w jej oczach, choć starała się to ukryć. Podeszła do mnie, zachowując metrową odległość. Szarpałem się coraz bardziej, ale nic to nie dawało. Dopiero kiedy Hope machnęła delikatnie ręką, dając znak, żeby faceci odeszli, byłem wolny. Podszedłem do niej, chcąc chwycić jej twarz w dłonie, ale się odsunęła. Nie powiedział jej o Elizabeth, prawda?!
- Kto cię tu przyprowadził? Zrobili ci krzywdę? Mówiłem, że nie jesteś bezpieczna poza zamkiem!
- Szkoda, Alan, ale ona jest tutaj dobrowolnie.- Obok brunetki znalazł się Avan. Zebrałem w sobie całą swoją silną wolę, aby tylko się na niego nie rzucić.
- Hope, o czym on mówi?
- Co tu robisz, Nill?- Zignorowała moje pytanie.
- Co ty tu robisz?!
- Właśnie wychodzę.- Mruknęła, wzruszając ramionami. Ominęła mnie, jakbym był dla niej nikim i po prostu wyszła w asyście Nicka i tego blondyna. Zdrajca! Pieprzony zdrajca! Obiecał, że o niczym nie powie Avanowi, a my zaufaliśmy temu sukinsynowi! Jednak to nie było moim największym zmartwieniem. Skupiłem się tylko na okropnym bólu w mojej klatce piersiowej, kiedy Hope po prostu mnie zostawiła. Samego, bez wyjaśnień... Czułem, jak moje serce się rozpada, ale robiło to już dziesiątki razy. I za każdym razem sklejałem je z powrotem, aby mogło na nowo ją pokochać. Byłem w tym uwięziony, byłem jej kompletnie oddany. Hope mnie zignorowała, a ja mimo wszystko chciałem wybiec za nią, aby błagać o cokolwiek z jej strony.
- No właśnie... Co tu robisz?- Głos Avana wyrwał mnie z zamyślenia. W końcu mogłem się poruszyć, wykonując jeden krok. Chciałem wyjść, jednak uświadomiłem sobie, że Hope wróci do miejsca, w którym przebywała do tej pory, a ja nadal nie wiedziałem, gdzie to jest. Avan wciąż był moją jedyną deską ratunku.
- Informacji.- Mruknąłem.- Wiesz, dokąd ona wróci. Wiesz, po co tu była. Chcę informacji.
- A co dostanę w zamian?- Uśmiechnął się chytrze. Był świadomy tego, że został tylko on.
- Cokolwiek.
- Hm...- Podrapał się po brodzie i jakby gdyby nigdy nic usiadł przy stole. Byłem pewien, ze obmyśla nowy plan, w którym nieświadomie mu pomogę.- Nie powiedziałem jej jeszcze najważniejszego i myślę, że tego chcę od ciebie.
- Co?
- Powiesz jej prosto w oczy, że to ty zabiłeś Elizabeth i zrobisz to zaraz po tym, jak ją znajdziesz.- Uśmiechnął się szerzej, niż wcześniej.
- Chyba cię pojebało!- Krzyknąłem. Nie ma możliwości, że powiem jej o tym.
- To i tak mało, jak na mnie, nie uważasz? Chcę tylko, żebyś w końcu się do tego przyznał.- Zacisnąłem pięści. Nie mogłem. Ona mnie znienawidzi. Nie powiem jej o tym... Zniknie na zawsze z mojego życia, a tego nie wytrzymam. Potrzebuję jej tak samo, jak potrzebuję tlenu. Uzależniła mnie. Jednak muszę wiedzieć, gdzie jest. Zaczęła rozmawiać z Avanem. Pewnie próbuje ją przeciągnąć na swoją stronę, a ja powinienem temu zapobiec.
- Zgoda.- Mruknąłem, co spotkało się z jego kolejnym uśmiechem.- Dawaj ten cholerny papier i mów, gdzie ona jest.
- Tak spieszy ci się z podpisaniem?- Prychnął.- Nie uważasz, że możemy sobie zaufać?
- Co? Nie ma haczyka? Żadnego małego druczku?- Zdziwiłem się. Brak podpisania czegokolwiek, wiązałby się z łatwym zerwaniem umowy. Avan nie miałby z tego żadnej korzyści.
- Nadal żyjesz tylko tym, co wpajają ci od dziecka. Nie potrafisz patrzeć, prawda?
- O co ci chodzi?!
- Chcę tylko jej dobra. Powiem ci, gdzie jest Ho...
- Jej dobra?!- Zakpiłem.- Chyba krwi.
- Wiele jeszcze nie wiesz, Alan. Ona jest kimś więcej, niż wybranką. Powiem ci, gdzie przebywa, a ty masz wyznać jej całą prawdę, jeżeli nie, ja jej wszystko pokażę.
- Bez podpisu?
- Bez podpisu.- Kiwnął głową. Zmierzyłem go podejrzliwie wzrokiem, ale wychodzi na to, że naprawdę nie ma haczyka. Podałem mu dłoń, którą uścisną na znak zawarcia umowy. Jeżeli nie ja, to on to zrobi. Są dwie opcje, albo mu nie uwierzy, albo uwierzy i znienawidzi mnie za to, że dowiedziała się tego od niego, a ja ją okłamywałem. Byłem poniekąd w kropce. Musiałem powiedzieć jej to teraz. Właśnie w tym on znów miał przewagę. Najwidoczniej Hopie mu zaufała, skoro siedziała i rozmawiała z Avanem najzwyczajniej w świecie.
- Teraz informacje.- Mruknąłem.
CZYTASZ
Woman With a Demon
FanfictionDzieciństwo? Cóż... Moje było bardzo... Specyficzne... Zawsze myślałam, że jestem taka jak każda inna dziewczynka. Myślałam, że wszyscy widzą to co ja, ale się myliłam. Mój "przyjaciel" wszystko mi wytłumaczył. Jestem wyjątkowa, inna... Widzę rzeczy...