1. PRZEKLĘTA PRZEZ LUDZI, KOCHANA PRZEZ DEMONY...

112 3 6
                                    


Siedzę w małym pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Siedzę w małym pokoju... W rogu stoi biurko, na którym leżą moje rysunki... Kocham rysować, to jedyne co mogę tutaj robić. Jedna ze ścian jest zapełniona moimi szkicami. Oprócz biurka jest jeszcze łóżko, małe krzesełko i najzwyczajniejsza komoda, w której mam jakieś ubrania... Psychiatryk... Mały pokoik, który od najmłodszych lat jest moim domem... Jak się tu znalazłam? Ile lat tu siedzę? Jestem wariatką? Nie, nie zwariowałam, po prostu jestem inna...- Będziesz pozwalała, żeby nas trzymali w zamknięciu?- Na łóżku usiadł Nick. Tak go nazwałam, kiedy miałam chyba 5 lat.

- To ja tu jestem zamknięta, przez ciebie..
- Szepnęłam wbijając wzrok w okno.
- Nie musisz tu być, kochana... Przecież dobrze wiesz, że możesz rozpierdolić te drzwi i zabić każdego kto stanie ci na drodze do wolności...

- Spierdalaj! Nie chcę Ciebie! Jakbym mogła już dawno bym się ciebie pozbyła!- Krzyknęłam, zeskakując z parapetu.- Nie pozbędziesz się mnie! Nigdy...- Zniknął, jak zawsze... Wzięłam szkicownik i usiadłam na łóżku, malując pierwsze co mi wpadło do głowy...- Znowu rozmawiała sama ze sobą...- Usłyszałam głos z korytarza. Uśmiechnęłam się do siebie. Gdyby tylko wiedzieli... Kim jest Nick? Co tu robię? Już wam opowiadam...Byłam małą dziewczynką... Miałam może 7 lat. Jak zawsze bawiłam się z moim przyjacielem- Nickiem. Nigdy nie chciał powiedzieć jak ma na imię, ale wysiliłam się i je wymyśliłam. Bardzo mu się spodobało. Nick był w moim wieku... Chłopczyk z kruczoczarną grzywką opadającą mu na oczy, które miały śliczny jasnoniebieski kolor. Czasem miałam wrażenie, że to po prostu niemożliwe, żeby mieć tak jasne oczy, ale później się przyzwyczaiłam.- Mamo! Chce nam się pić! Zrobisz mi i Nickowi koktajl truskawkowy? Proszę!- Wbiegłam do domu po długim graniu w piłkę z szatynem.- Hope! Tyle razy Ci już powtarzałam, że Nick nie istnieje! Wymyśliłaś go sobie! Dorośnij w końcu! Chodzisz już do szkoły! Ludzie wytykają nas palcami!- Mama zaczęła kolejną awanturę. Ale miała rację... Nie miałam przyjaciół, a inne dzieci się ze mnie śmiały.- Ale Nick istnieje! Wcale go nie wymyśliłam!- Krzyknęłam i jak to małe dziecko, od razu się rozpłakałam. - Dlaczego wy mi nie wierzycie?- Bo bredzisz!- Wcale nie! Chciałabym, żeby spotkało Cię coś złego!- Byłam malutka, nie wiedziałam co mówię... Ale wtedy pierwszy raz odkryłam swoją moc. Kończąc ostatnie słowo przez okno wpadł kamień i uderzył w moją mamę. Szyba oczywiście potłukła się na małe kawałeczki... Mama leżała przez kilka dni w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu. Policja szukała sprawcy, próbowali wszystkiego, ale nic nie znaleźli. Sprawdzając miejski monitoring, nie było widać żadnej osoby w pobliżu. Nie było widać nawet tego kamienia, tylko rozbijającą się szybę. Później wszystko wróciło do normy. Dalej przyjaźniłam się z Nickiem, nie przejmując się zdaniem mamy. Pewnego dnia poszłam do szkoły i oczywiście już przy wejściu zostałam wyśmiana. Zawsze tak było...- Patrzcie, idzie nasza czarownica! Co widzisz dzisiaj? Może za mną stoi straszny pan w kapturze? Hm?- Czarownica, jasnowidz najczęstsze oszczerstwa rzucane w moją stronę. Jakbym była wtedy większa, w ogóle bym się nimi nie przejmowała, ale byłam dzieckiem... Wszystko doprowadzało mnie do płaczu.- Daj mi spokój! Ja jestem wyjątkowa, a wy wszyscy nie jesteście po prostu warci tego, żeby widzieć to co ja!- Haha! Kto ci tak powiedział?- Nick...- Hahaha! Nasza wariatka! Jakie ma poczucie humoru!- Caroline zaczęła głośno się śmiać, a w ślad za nią poszli wszyscy zebrani na korytarzu. Ominęłam ją i poszłam do sali gimnastycznej, gdzie była pierwsza moja lekcja. Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do szatni. Zawsze przebierałam się najwolniej. Już miałam wychodzić, kiedy zza drzwi wychyliła się uśmiechnięta twarz Caroline.- Posiedzisz tu sobie...- Szybko zamknęła drzwi na klucz i poszła na lekcje! Bałam się, jak to dziecko. W pewnym momencie z całych sił kopnęłam w drzwi, które wyleciały z zawiasów i z impetem uderzyły o podłogę. Zbiegli się nauczyciele. Miałam później dużo problemów... Sama nie wiedziałam jak to zrobiłam! Nie miałam na tyle siły, żeby wyważyć drzwi! Dorastałam i kiedy miałam 11 lat, zaczęłam dokładnie dostrzegać swoje umiejętności... Wszystko się wtedy nasiliło... Miałam dziwne sny, widziałam coraz więcej, słyszałam głosy... Czasem rozmawiałam z różnymi ludźmi, którzy do mnie przychodzili. Raz pod wpływem impulsu zamalowałam cały pokój w jednym znaku, który pojawiał się w każdym moim śnie. Miałam o to niesamowitą jazdę! Kiedyś siedziałam przed telewizorem razem z rodzicami. Znowu się pokłóciliśmy. Machnęłam wtedy ręką i tym samym rzuciłam w mamę wazonem, wcale go nie dotykając. To o wszystkim przesądziło. Rodzice uznali, że jestem wariatką... Oddali mnie do psychiatryka, kiedy miałam 11 lat...Teraz mam już 19. Siedzę tu okrągłe 8 lat! I wszyscy mają mnie za wariatkę! Rodzice ani razu mnie nie odwiedzili, wyparli się mnie. Jak tu trafiłam nie za bardzo wiedziałam gdzie jestem. Dlaczego tu jestem... Ale Nick przyszedł tu razem ze mną. Wytłumaczył wszystko... Wybrały mnie... Demony... Z wiekiem nauczyłam się panować nad swoimi mocami i kompletnie z nich zrezygnowałam. Nie podnoszę rzeczy bez ich dotykania, bo nie chce mi się ruszyć dupy. Nie czytam w myślach innych ludzi... Pozbyłam się tego... Znienawidziłam Nicka, bo w końcu zrozumiałam kim jest! Jest moim największym koszmarem... Jest demonem, który towarzyszy mi od urodzenia... Wiem czego chce, wiem po co tu jest... Chce mnie... Ale ja nigdy się nie dam! Puki żyję z nim w zgodzie, jestem "bezpieczna" Wiem, że on nie może mi zrobić krzywdy, bo jestem jego największym skarbem. Jestem czymś czym się żywi... Oprócz tego, że jest "pasożytem" żerującym na mnie, musi mnie chronić... Sam mi to powiedział... Jestem wyjątkowa... Czysta... Wiem, że na świecie nie żyją tylko anioły i demony, są jeszcze inne, złe stworzenia, które tylko na mnie czyhają... Ale to wcale nie znaczy, że jestem wariatką! Zachowuję się normalnie, nie robię nikomu krzywdy! Jestem normalną dziewczyną z "przyjacielem" Kilka lat temu zmarła moja babcia. Jedyna osoba, która wiedziała kim jestem. Sama taka była... Zostawiła mi w spadku cały swój majątek... Teraz wiem, że to jest już koniec! Nie będę siedzieć więcej w psychiatryku! Zacznę wszystko na nowo. Podeszłam do biurka i odłożyłam na nie rysunek, a bardziej napis. "Na świecie są rzeczy, o których nawet nie śnicie. A osoby, które mają zaszczyt je widzieć zamykacie w psychiatryku. Z naszego punktu widzenia, to WY jesteście wariatami!" Zerwałam wszystkie swoje rysunki ze ścian i wpakowałam je do teczki.
- Nareszcie zmądrzałaś, kochanie...- Nick stanął za mną i zaczął bawić się moimi włosami. Widziałam miny pielęgniarek zza szyby, przez którą zazwyczaj mnie obserwowano. One go nie widzą... Widzą tylko unoszone w powietrzu włosy...- Wszystko będzie dobrze, Hope... Zaczniemy od nowa, nikt nas nie znajdzie...
- Przecież wiem, Nick...
- Dobrze, że teraz Cię na to wzięło. Tutaj nie jesteśmy już bezpieczni...
- Jak to?- Odwróciłam się w jego stronę.
- Wiedzą, że tu jesteśmy. Popatrz...- Podszedł ze mną do okna, gdzie stał jakiś facet. Patrzył się w moje okno. Na głowie miał kaptur od bluzy, w której chował ręce.
- Kto to?
- Mówiłem ci już... Jesteś czysta, a na świecie nie istnieją tylko demony, takie jak ja... Świat magii, wilkołaki, wampiry... Jesteś dla nich cenna... Chcą twojej krwi...
- Ale ten, to kto?
- Na pewno nie jest tu, żeby Cię odwiedzić...
- A co będzie jak wyjdę i on tam będzie?
- Nic Ci nie zrobi, dopóki jesteś ze mną...- Nick mnie przytulił.- A teraz wychodzimy!- Gwałtownie się obrócił i ruchem ręki wyważył drzwi. Uśmiechnęłam się i wolnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Pielęgniarki patrzyły na mnie ze strachem w oczach. Nick szedł powoli za mną, nigdy nie zostawiał mnie samej w takich sytuacjach. Lubił patrzeć jak robię ludziom krzywdę, jak używam swoich mocy. Pielęgniarki tak bardzo się wystraszyły, że stały oparte o ścianę. Spojrzałam na Nicka i szeroko się uśmiechnęłam.
- Kim ty jesteś?- Odezwała się jedna z nich. Podeszłam bliżej i zatrzymałam swoją twarz przed jej twarzą. Spojrzałam tej babie głęboko w oczy, nie chciałam ich straszyć, ale musiałam. Inaczej znowu by mnie zamknęli.
- Waszym największym koszmarem...- Zaśmiałam się cicho, odsuwając od pielęgniarek.- Nawet nie próbujcie dzwonić po tych drągali, bo i tak wam się nie uda mnie zamknąć.
- Pomocy!- Krzyknęła jedna z nich, kurwa! A szło tak dobrze! Do sali wbiegli napakowani murzyni z kaftanem bezpieczeństwa.
- No dalej, Hope... Wiesz co masz zrobić...- Szepnął Nick i staną w rogu. Dajesz Hope!
- Ale proszę pani ja tylko chciałam wyjść na dwór...- Rozpłakałam się i usiadłam na podłodze, chowając twarz w dłoniach.
- Nie wierzcie jej!
- Wystarczyło powiedzieć i wróciłabym do swojego pokoju...- Skuliłam się na tyle, na ile było to możliwe... Musiałam trochę poudawać...
- A co się stało z drzwiami?- Ten murzyn był teraz nieźle zdezorientowany. Kucną przy mnie.- No już spokojnie...- W ich oczach byłam jak skrzywdzone dziecko. Podniosłam twarz uśmiechając się. Popchnęłam go, tak że wpadł na drugiego. Mam nadnaturalną siłę, a uderzenie było tak mocne, że ci faceci stracili przytomność. Nie chcę tego robić, ale nie chcę też tu siedzieć.
- Nic im nie będzie...- Odwróciłam się do pielęgniarek. I wyszłam z pomieszczenia, biegnąc przez korytarz.
- Musimy częściej robić takie akcje!- Nick znalazł się obok mnie.
- Nie chcę ich krzywdzić!- Zwolniłam, wychodząc z budynku. Ten zakapturzony chłopak nadal tam stał.
- Chodź...- Nick pociągnął mnie za rękę.
- Czekaj...- Wyrwałam się, taka już jestem. Strasznie ciekawska, muszę widzieć co to za facet. Na szczęście nie musiałam do niego podchodzić, bo sam to zrobił.
- No, no, no... Nick, kogo ty tu masz?- Odezwał się.
- Ty, ty go widzisz?
- Nie tylko jego, Hope...- Uśmiechnął się i zobaczyłam jego białe kły... Wampir...
- Ty mnie znasz?- Chciałam podejść bliżej, żeby zobaczyć jego twarz, ale Nick pociągnął mnie za rękę.
- Zostań...- Powiedział bez uczuciowo, patrząc na tego faceta.
- Dobrze Ci radzi...- Znowu się uśmiechnął pokazując swoje kły.- Uciekaj...- Szepnął i po prostu zniknął. Nie przejmowałam się teraz jego osobą. Podeszłam do pierwszego lepszego samochodu i go otworzyłam. Nie pytajcie jak, bo po prostu wystarczy, że tego bardzo chcę, a to się stanie. Odpaliłam samochód, nie umiem prowadzić, ale szybko się uczę. A z resztą nic mi się nie stanie... Nie może...


Dotarłam jakoś do Londynu. Raz pociągiem, raz zabierając się z jakimiś ludźmi, ale grunt, że dotarłam! Podeszłam pod dom mojej babci, a tak właściwie mój. Mam wszystko dom, pieniądze. Idealny start! Stanęłam przed drzwiami dokładnie oglądając dom.
- Łap!- Nick rzucił mi klucze. Otworzyłam drzwi, wchodząc do środka. Muszę powiedzieć, że babcia miała świetny gust. Wszystko było urządzone w nowoczesnym stylu. Myślałam, że będzie bardziej babciowo XD Czyli nie muszę kupować żadnych mebli, niczego. Jedyne czego potrzebuję to ubrania. Więc na zakupy!

Wróciłam obładowana torbami po same uszy. Kupiłam miliony ciuchów! Skoczyłam jeszcze do supermarketu i kupiłam sobie jedzonko.
- Tu będzie się mieszkać zajebiście!- Krzyknął Nick rozglądając się po całym pokoju. Był jak normalny człowiek, tylko nie każdy go widział.
- Zaczynamy od nowa! Nowe miejsce, nowe życie!- Usiadłam na kanapie i wzięłam się za jedzenie kanapek.- Dasz mi żyć normalnie, prawda? Chyba chcesz, żebym była szczęśliwa, tak?
- Jasne! Nikt Ci nie każe ze mną rozmawiać, ale w domu nikt Cię nie widzi.- Nick usiadł obok mnie.
- Idę spać... Jest już późno.- Wstałam odkładając talerz do zlewu w kuchni. Weszłam po schodach na piętro, gdzie znajdowała się moja sypialnia.

- Babcia miała gust!- Zaśmiałam się. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w piżamkę :) Zanim poszłam spać na szafie powiesiłam kilka moich rysunków.
Tak już mam... Muszę je widzieć... Wiem, że jeden pokój tego domu obkleję w swoich pracach, ale to jutro, bo dzisiaj nie mam już siły. Wlazłam do łóżka i zasnęłam.

Obudziłam się dzięki promieniom słonecznym, które wkradały się do mojego pokoju przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się i wyszłam na balkon. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie miałam koszmarów. Oparłam się o barierkę. Dzisiaj pogoda będzie świetna! Wiem, że babcia była dziana, dlatego za domem zobaczyłam taras, który prowadził do basenu. Dziwne, że wszystko tutaj jest zadbane, ale nie wnikam... Ciekawe czy są tu jacyś sąsiedzi... Rozglądnęłam się i szczerze powiedziawszy tylko jeden z domów mnie zaciekawił. Był duży, zadbany... Na pewno mieszka tam dużo osób... Weszłam z powrotem do sypialni i szybko przebrałam się w strój kąpielowy Nie tracę ani chwili! Cały dzień smarze się na słońcu! Zbiegłam po schodach.
- Cześć Nick!- Krzyknęłam wbiegając do kuchni.- Zaraz! Co ty tu tak wcześnie robisz?
- Mieszkam?- Zapytał ironicznie. Zrobiłam facepalma i wzięłam sobie jabłko, wychodząc na taras.- Co ty tam robisz?!
- Opalam się!- Krzyknęłam...

Leżałam sobie może ze dwie godzinki, kiedy z tego dużego domu wybiegło kilku chłopaków. Strasznie się darli, co doprowadzało mnie do szału. Wściekła zerwałam się z leżaka. Podeszłam do płotu i się na niego wspięłam, tak że zaczęła wystawać mi głowa. Oglądałam ich chwilę. Każdy miał na sobie tylko spodenki, dzięki czemu mogłam zobaczył ich wytatuowane ciała. Mieli kolczyki i tunele... Na grzecznych nie wyglądali, chodź zachowywali się jak dzieci. Co ważniejsze, było ich czterech! I wszyscy mieszkają razem?! Normalna dziewczyna by się ich wystraszył, ale nie ja... Przecież ja nie jestem normalna.
- Zamkniecie się ciołki?! Nie jesteście tu sami!- Krzyknęłam, a oni jak na zawołanie przestali biegać i odwrócili się w moją stronę... Mieli nietęgie miny, ale nie wnikam dlaczego...
- Co jest?- Z domu wyszedł jeszcze piąty, a jego głos brzmiał dziwnie znajomo...
- Kim jesteś?- Odezwał się lockers.
- Nową sąsiadką...
- Przecież tu nikt nie mieszka od 5 lat...- Tym razem głos zabrał mulat.
- Teraz już mieszka! Ten dom jest oficjalnie mój i chcę mieć trochę spokoju!
- Stara lokatorka nie miała takich problemów...- Mruknął kolejny.
- Stara lokatorka nie żyje i teraz jestem ja, więc sory!
- Co jest?- Obok mnie stanął Nick. Nie mogę mu odpowiedzieć, bo się pokapują. Posłałam mu tylko złowrogie spojrzenie (I tak za dużo)
- Chcę mieć trochę spokoju, więc łaskawie przestańcie się drzeć!
- Nie za dużo wymagasz? W końcu drzemy się na swoim terenie...- Zaśmiał się lokaty. Uśmiechnęłam się pobłażliwie i zeszłam z płotu pokazując im fucka. W dupie mam takich ludzi, nie chcą żyć w zgodzie, to będzie wojna! Dam sobie radę!
- Fajna jest!- Powiedział jeden z nich. Specjalnie się wydarł, żebym usłyszała... Paranoja!
- Co jest, no?!- Nick usiadł obok mnie...
- Kretyni... Krzyczą jak pojebani...
- Hahaha! Nowe miejsce, nowe znajomości!
- Nie śmiej się! Idioto!- Skrzywiłam się i zobaczyłam wyglądające zza płotu czupryny, tych dekli.
- Z kim ty rozmawiasz?- O kurwa! Nick zajebie cię!

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz