*Oczami Nilla*Odprowadziłem Hope pod same drzwi. Pożegnałem się z nią i wróciłem do siebie. Harry siedział jakby gdyby nigdy nic na kanapie i patrzył się tępo w ekran telewizora.- Spróbuj ją jeszcze raz dotknąć, gnojku!- Krzyknąłem na niego, a reszta chłopaków popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.- Uspokój się i mów o co chodzi...- Alex podszedł do mnie.- Ten dupek chciał zgwałcić Hope!- Co?!- Louis zakrztusił się sokiem, który akurat pił.- Coś ty zrobił?!- Nic kurwa nie zrobiłem! To nie był gwałt! Podobało jej się!- Przestań pieprzyć! Sam siebie okłamujesz! Nawet się do niej nie zbliżysz, bez mojego pozwolenia!- Rzuciłem się na Harry'ego. Chłopaki mnie odciągali i ostatecznie im się to udało. Styles podniósł się z podłogi i wytarł dłonią krew, która sączyła mu się z wargi.- Ktoś tu się zakochał!- Zaśmiał się głupio, a ja już pobiegłem w przód, żeby na nowo się na niego rzucić, ale zatrzymał mnie Alex.- Okłamujesz ją, Irish!- Zamknij się!- Bo co?! Ciekawe co powie Hope, jak dowie się, że jesteś jej kochanym wilczkiem!- Nie powiesz jej tego!- Na razie nie powiem, ale weź się uspokój... Jeżeli Ci to pomoże, to pójdę jutro i ją przeproszę!- Prychnąłem pod nosem. Wyrwałem się z rąk Alexa i poszedłem na górę. Wyszedłem na balkon, opierając łokcie o barierkę. Hope nie może się dowiedzieć kim jestem... Znienawidzi mnie... Wiem, że ta Hope, to moja Hope... Nie wiem dlaczego udaje, ale kiedyś się dowiem...*Oczami Hope*Obudziło mnie słońce, które padało przez niezasłonięte okna. Wlazłam pod kołdrę i cicho jęknęłam. Nie chce go dzisiaj widzieć, nie chce nikogo widzieć! Styles jest skończonym idiotą! Zamknęłam oczy i pomimo tego, po moich policzkach spłynęło kilka łez. Spod kołdry wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zwlokłam się powoli z łóżka i narzuciłam na siebie bluzę. Spałam w dużej, męskiej koszulce, która sięgała mi do połowy ud, więc nawet nie szukałam spodni. Zeszłam powoli po schodach i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a przede mną stał Styles. Zamachnęłam się z zamiarem zatrzaśnięcia tych drzwi. Harry mi w tym przeszkodził i wpakował się do środka. Mój oddech przyspieszył, a wszystkie mięśnie się napięły.
- Nie bój się...- Mruknął z lekką chrypką w głosie. Odsunęłam się na kilka kroków.
- Poco przyszedłeś?- Powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Chciałem Cię przeprosić, przecież wiesz, że nie zrobiłbym Ci krzywdy...- Podszedł bliżej.- No ej... Hope... Nie bój się...- Loczek przejechał palcem po moim policzku.
- To wszystko? W takim razie wyjdź!- Pokazałam mu drzwi.
- Wrócił Ci humorek!- Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i te dołeczki.- Oj Hope, nawet nie wiesz jak trudno mi się teraz powstrzymywać...- Spojrzałam na niego wystraszona i cofnęłam się kilka kroków.
- Nill! Nill, ratunku! Nill!- Zaczęłam się drzeć.
- Nie krzycz, przecież nawet Cię nie dotknąłem!- Podniósł ręce do góry i w tym momencie do domu wpadł Niller. Posłał Stylesowi złowieszcze spojrzenie i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? Co on znowu zrobił?
- Nic nie zrobiłem! Nie wiem czemu zaczęła krzyczeć!
- Nill, po prostu weź go stąd.- Mruknęłam. Blondyn uśmiechnął się do mnie lekko.
- Daj spokój Alan, przecież dobrze wiesz, że nie zrobiłbym jej krzywdy. Nie znamy się od wczoraj, tak?- Tym razem zaczął Harry, a ja odsunęłam się lekko do tyłu, czekając na rozwój sytuacji.
- Ale Hope najwyraźniej niema ochoty z tobą rozmawiać.
- A może pozwoliłbyś mi rozwiązać ten nasz mały "problem" samemu? Bez obstawy?!- Myślałam, że zaraz się tam pobiją!
- A może chcesz znowu próbować ją zgwałcić?!
- Poco ja się z Tobą kłócę! Jeszcze się spotkamy Hope...- Posłał mi lekki uśmiech, którego nie mogłam rozszyfrować. Nill patrzył na niego, jakby miał zamiar zabić go wzrokiem. Loczek wyszedł, a ja stałam jak kołek.
- Też będzie najlepiej jak już pójdziesz, Niller...
- Niller?- O cholera! Odkąd znowu się spotkaliśmy, jeszcze nigdy nie powiedziałam na niego "Niller" Myślałam, ale nie mówiłam!- Wiedziałem, że to Ty, Hope... Tylko nie rozumiem, poco to ukrywasz?- Przejechał dłonią po moim policzku.- Zrobiłem Ci coś?- No i cały plan poszedł w las! Kurwa jego pierdolona mać! On wie kim jestem, kim byłam! Ugh!- Tęskniłem za Tobą!- Nill rzucił się na mnie, miażdżąc w mocnym uścisku.- Gdzie byłaś? Dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego to ukrywałaś? Wszystko było ok? Dlaczego mi nie powiedziałaś? To przez Twoich rodziców, prawda? Otrzymujesz z nimi kontakt?- Zadawał milion pytań na minutę, a buzia się mu nie zamykała,
- Nie ważne, nie miałam jak, bo tak, było, nie chciałam zawracać Ci głowy, tak i nie...- Odpowiedziałam na wszystkie jego pytania.
- Jak wytrzymałaś w psychiatryku?- Wspomnienie o tym czymś dla obłąkanych, było dla mnie ciosem! Tak bardzo chcę o tym zapomnieć! Nie chcę tam wracać!
- Wyjdź...- Mruknęłam.
- Co? Ale dlaczego?
- Wyjdź, kurwa!- Niemal wypchnęłam go za drzwi, zatrzaskując je za nim. Oparłam się o drewnianą powierzchnie kompletnie zalewając łzami. Nie chcę o tym pamiętać, chcę zacząć od nowa... Wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli wstałam. Przetarłam twarz, następnie kierując się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, żeby wyciągnąć z niej wodę. Do jedzenia w sumie nie było nic. Świetna okazja, żeby wyjść z domu! Nie będę musiała oglądać twarzy tej piątki! Dzień bez Nilla, Louisa ,Maxa, Alexa i oczywiście, dzień bez obecności Harry'ego! Pójdę do centrum handlowego, kupię jedzenie, może jakiś mały shopping? To na pewno zajmie dość sporo czasu, przynajmniej 3h! Jak wrócę, to rozpakuję zakupy i pójdę biegać! Przebiegnę się po okolicy, albo ewentualnie po lesie. Całkiem możliwe, że Irish tam będzie! Świetny plan! Wskoczyłam po schodach ma górę, żeby się jakoś ogarnąć. Sprawdziłam godzinę była 10.58! Szybko wygrzebałam jakieś ubrania Wzięłam pieniądze i telefon, wybiegając z domu. Nabrałam dużej energii! Wróciłam się zakluczając za sobą drzwi, to bym nie była ja, jakbym o czymś nie zapomniała!
CZYTASZ
Woman With a Demon
FanfictionDzieciństwo? Cóż... Moje było bardzo... Specyficzne... Zawsze myślałam, że jestem taka jak każda inna dziewczynka. Myślałam, że wszyscy widzą to co ja, ale się myliłam. Mój "przyjaciel" wszystko mi wytłumaczył. Jestem wyjątkowa, inna... Widzę rzeczy...