35. What do you want from me?

12 2 6
                                    


- Zrobię co chcesz, tylko go zostaw.- Wymamrotałam do Harry'ego. Chłopak mierzył mnie dokładnie wzrokiem i się nie odzywał. Widziałam tylko jak machnął ręką, a ci dwaj faceci przestali ciągnąć Luke'a.- Proszę...- Przeraziłam się trochę, kiedy zobaczyłam dziwny uśmiech na twarzy Stylesa.
- Macie go zostawić i dopilnować, żeby niczego mu nie zabrakło. Jeżeli usłyszę, że ktokolwiek wyzwał go przez to, że jest mieszańcem, to nakarmię nim swoje zwierzaczki.- Powiedział nie odrywając ode mnie wzroku. Nadal się uśmiechał.- Chodź.- Chwycił moją dłoń i pociągnął do wejścia. Odwróciłam się w stronę Luke'a. Chłopak pokręcił głową, a z jego ust wyczytałam krótkie 'przepraszam'. Weszliśmy przez duże drzwi i szliśmy w nieznanym mi kierunku. Nie bardzo wiedziałam co tam jest. Skupiłam się na naszych dłoniach. Spodziewałam się, że zacznie mnie szarpać czy coś podobnego, ale on spokojnie i wręcz delikatnie trzymał moją rękę. Szłam bez słowa. I w końcu zorientowałam się, że idziemy do kuchni. Jednak Harry wybrał inną drogę, więc nie bardzo wiedziałam, że idziemy właśnie tutaj. Kiedy osoby w kuchni zobaczyły Stylesa, od razu zaczęły sprzątać stanowiska. Po kilku minutach wszystko błyszczało, a ich nie było.
- Po co tu przyszliśmy?- Odezwałam się i uwolniłam dłoń z uścisku Harry'ego.
- Powiedziałaś, że zrobisz co chcę.- Wzruszył ramionami.- No to teraz się nie wykręcaj.
- Nie wykręcam się, tylko...
- W takim razie przestań gadać, tylko rób co mówię.- Uśmiechnął się, dlatego to zdanie nie było tak bardzo oschłe z jego strony. Kiwnęłam lekko głową, a chłopak zaczął grzebać po szafkach i wyciągać przeróżne produkty.- To co gotujemy?
- Gotujemy?
- Tak, gotujemy! Na co masz ochotę?
- Nie wiem.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Stałam na środku pomieszczenia, wpatrując się w uśmiechniętego Stylesa i nie wiedziałam co mam zrobić. Spodziewałam się wszystkiego! Myślałam, że zabroni mi spotykać się z Nillem czy Lukiem. Albo, że zamknie mnie z powrotem w pokoju. A nawet myślałam, że zaciągnie mnie do siebie i będzie chciał się pieprzyć! A on mówi mi, że mamy gotować. Albo ja zwariowałam, albo on.
- Wiem Hope, że mamy kupę czasu i nie musimy się spieszyć, ale jestem głodny. Więc jakbyś mogła w końcu podjąć decyzję.- Pomachał patelnią. Wyglądał naprawdę zabawnie w fartuchu z dwoma patelniami w dłoniach i głupim uśmiechem.
- Kurczaka.
- Kurczaka?
- Z warzywami gotowanymi na parze i ryżem.- Wzruszyłam ramionami.
- Bo po co powiedzieć 'naleśniki' albo głupie 'spaghetti', kiedy można sobie zażyczyć kurczaka!- Parsknął brunet, a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Harry najpierw patrzył na mnie zdezorientowany, a potem również zaczął się śmiać. I muszę przyznać, że Styles jest cholernie zmienny. Przed chwilą był gotowy zabić Luke'a, a teraz jest wesoły i w ogóle, nie do poznania. Uspokoiłam się i podeszłam do niego.- Czyli kurczak.- Uśmiechnął się. Podał mi deskę do krojenia oraz nóż. Pokazał gdzie są warzywa, a ja wybrałam swoje ulubione. Brokuła, marchewka, fasola szparagowa, kalafior i ziemniak. Wszystko to pokroiłam w plastry, a potem rzuciłam na parę. Harry w tym czasie poddusił pierś z kurczaka i postawił wodę na ryż. Nie rozmawialiśmy, ale ciągle czułam na sobie spojrzenie lokatego. Umyłam ręce i usiadłam na blacie kuchennym, uprzednio sprzątając jeszcze brudne naczynia.
- Teraz czekamy.- Uśmiechnęłam się. Styles również umył ręce, a potem zajął miejsce obok mnie. Wpatrywałam się pusto w podłogę i machałam delikatnie nogami. Brunet przyglądał się każdemu mojemu ruchowi, ale nic nie mówił. Dla większości ludzi byłaby to niezręczna sytuacja, ja za to dziękowałam Bogu, że nikt się nie odezwał.
- Hope, jesteś tu?- Do kuchni wszedł Nill. Zatrzymał się tuż kilka metrów ode mnie i od Harry'ego. Kątem oka zobaczyłam jak brunet zaciska dłonie na rogu blatu, na którym siedzieliśmy. Szybko z niego zeskoczyłam i podeszłam do blondyna.- Co tu robisz?- Zmarszczył brwi.- Wszędzie cię szukałem i...
- Idź stąd.- Szepnęłam, popychając go do wyjścia.
- Co?
- Potem ci wyjaśnię, a teraz idź!- Starałam się mówić jak najciszej.- Nie martw się o mnie.- Posłałam mu pocieszający uśmiech i wypchnęłam z kuchni. Wróciłam do Harry'ego, który właśnie wyciągał dwa talerze.- Przepraszam.- Wymamrotałam i zdjęłam warzywa z pary.
- Nie przepraszaj, jeśli nie wiesz za co.
- Przepraszam.
- Hope...
- Przepraszam.
- Robisz to specjalnie?
- Nie!- Westchnęłam, powstrzymując kolejne 'przepraszam'. Prawda jest taka, że nie wiedziałam jak się zachować i czułam się kompletnie niezręcznie w tej sytuacji.
- Boisz się mnie?- Harry zostawił wszystko co miał w rękach i spojrzał w moją stronę. Chyba się bałam. Nie wiedziałam co będzie jego kolejnym pomysłem, czy nie zacznie krzyczeć, czy mnie nie uderzy. Nic... I to wywoływało dziwny strach. Chłopak stanął za mną, obracając mnie w swoją stronę i przypierając ciałem do kuchennego blatu.- Naprawdę się mnie boisz?- Chwycił moje policzki i zaczął je gładzić kciukami. Nie patrzyłam mu w oczy, bo nie wiedziałam co w nich zobaczę i szczerze, nie chciałam tego wiedzieć.- Błagam, nie mów mi, że się mnie boisz. Nie chcę, żebyś się bała, Hope...- Mówił cicho, drżącym głosem. Pochylił się nade mną i nosem przejechał po linii szczęki.- Proszę...- Wyszeptał prosto do mojego ucha, zamykając mnie w szczelnym uścisku. Nadal stałam bez ruchu, kompletnie sparaliżowana. Nie chcę go odepchnąć, a bardziej nie mogę tego zrobić. Boję się mu powiedzieć, że się boję. Dziwne... I wtedy poczułam jak coś mokrego spływa po moim ramieniu. Moje dłonie wsunęły się pomiędzy nasze ciała, delikatnie odpychając Harry'ego. I cholera... On płakał... Pierwszy raz widziałam jak Harry Dupek Styles płacze. To znaczy, że nie jest kompletnie z kamienia? Teraz całkowicie mnie zamurowało. Widok TAKIEGO Harry'ego jest czymś... szokującym? Patrzył mi prosto w oczy, a po jego policzkach spływały łzy. Jego to naprawdę boli. Nienawidzę tego, jak bardzo jest zmienny.
- Harry...- Westchnęłam.
- Hope, proszę...
- O co ty mnie prosisz?
- Nie bój się mnie. Twoją nienawiść mogę jeszcze znieść, dopóki jesteś obok, ale tylko się mnie nie bój!- Wplótł palce w swoje włosy i zaczął za nie ciągnąć. Oddychał ciężko i chodził w kółko. Ja nic więcej nie powiedziałam. Wystraszyłam się, bo widziałam zbierającą się w nim wściekłość i szczerze powiedziawszy, nie wiem czy była ona skierowana do mnie, czy do niego samego. Ale nic nie zmieniało faktu, że jednak się bałam. Chwyciłam się rogu blatu, cofając się na tyle, na ile mogłam. Chciałam uciec, ale to było niemożliwe.
- Nie możesz się mnie bać, do cholery!- Uderzył pięścią w szafkę, a ja podskoczyłam. Nie uszło to jego uwadze. Podszedł do mnie, ponownie przypierając swoim ciałem moje. Z każdą sekundą emocje opuszczały moją głowę. Nie wiedziałam co się dzieje, bo nic nie czułam. Nie było strachu... Nic... Gdzie są moje emocje?! Damy radę, Hopie. Usłyszałam głos w głowie. Ma rację, dam radę. No właśnie... Ja dam, więc jakie 'my'. Puściłam blat i zacisnęłam powoli pięść. Ten czyn spowodował, że Harry odsunął się z powodu bólu. Kiedy dystans między nami był wystarczający, wyciągnęłam rękę przed siebie, kierując ją na chłopaka. Tym razem delikatniej zacisnęłam pięść, sprawiając, że nie mógł się ruszyć.
- Przepraszam...- Wyszeptałam.- Musisz się uspokoić.
- Hopie...- Widziałam jak próbuje podejść do mnie, ale nie mógł. Ja mu na to nie pozwalałam.
- Dlaczego mnie do tego zmuszasz?- Zacisnął powieki i na nowo się rozpłakał. Puściłam go, a ten od razu ruszył w moją stronę. Spięłam się, ale nie chciałam ponownie używać mocy. Teraz nie było to konieczne, bo Harry nie był aż tak zdenerwowany. Brunet wpił się w moje usta. W jednej sekundzie go odepchnęłam.
- Mówiłaś, że zrobisz co chcę.- Przypomniał.- A chcę tylko, żebyś spędziła ze mną jeden pieprzony dzień. Dwadzieścia cztery godziny była ze mną i się mnie słuchała. Tylko tyle.
- Ale...
- Pocałuj mnie...
- Ale...
- Zrób to.- Po raz drugi mi przerwał. Nie miałam innego wyboru. Prawda jest taka, że muszę robić to, co mi każe. Obiecałam, a nie łamie się obietnic. Wspięłam się na palce i przywarłam do ust Harry'ego. Muskał moje wargi, a ja oddawałam pocałunek, bo co mogłam zrobić? Nie przejmowałam się tym, że dłonie lokatego wylądowały na mojej talii. Nie robię tego dla siebie. W końcu zrozumiałam ideę istnienia wybranki. Ona jest wsparciem. Jest osobą, która ma być płomykiem nadziei dla wszystkich stworzeń. Nie żyję dla siebie, żyję dla nich. Dla zmiennokształtnych, dla demonów, dla śmiertelników. Tylko dla nich. Mam czystą krew, żeby móc ją dobrze wykorzystać. Jako wybranka mam zapewnić im wszystkim spokój. Muszę być dla nich opiekunką. Nie mogę pozwolić, aby nawzajem się zabijali, nie mogę pozwolić aby cierpieli. Jestem dla nich, tylko dla nich. I w tym mam teraz zadanie. Harry jest królem. On tego nie wybrał, tak samo jak ja nie wybrałam swojego losu. Jesteśmy kim jesteśmy i już. Tylko z Harrym jest coś nie tak. Kiedy jestem obok, jest spokojny, a kiedy mnie nie ma, wyżywa się na niewinnych poddanych. A ja jako wybranka nie mogę na to pozwolić. To jest chyba najgorsze. Nieważne jak bardzo go nienawidzę, nieważne jak wiele krzywd mi wyrządził, chyba muszę z nim być. A przynajmniej robić co mi każe, bo w przeciwnym wypadku, ucierpią niewinne osoby, które muszę chronić. Ja po prostu MUSZĘ z nim być. Dla nich... Dla tych ludzi...

---------------------------------------------------

No hej! Krótszy niż zwykle, ale za to mamy pełno Hape moments! I Hopie spławiła Nilla. Jeżeli jeszcze nie zrozumieliście, to teraz wszystko wytłumaczę. Hope nie jest niezdecydowana, jak to powiadacie, i nie skacze pomiędzy Nillem, Harrym, a Lukiem i nie wiem co jeszcze. Luke jest jej przyjacielem, a Nill... Cóż... Jeżeli chodzi o Harry'ego "Ja po prostu MUSZĘ z nim być... Dla nich... Dla tych ludzi..." Nikt nie mówił, że ona go kocha. I to jest główny wątek tego opowiadania. On kocha ją, ale ona tylko udaje. Udaje po to, żeby nie krzywdził ludzi, dla których Hope w ogóle żyje. Ona nigdy nie była niezdecydowana, jeżeli chodzi o to, kogo kocha. Rozumiecie już? Rozumiecie? Przestaniecie mieć z tym problem? Trzeba czekać, bo to opowiadanie ma wiele tajemnic, które nie są wyjawiane od razu! Musicie czekać! CZAS! POTRZEBUJĘ CZASU! 

Woman With a DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz