15

15.3K 391 62
                                    

- Jesteś moja i nikomu cię nie oddam.

Patrzymy sobie prosto w oczy i stoimy w ciszy. William ma ciemniejsze oczy niż zazwyczaj. Jego ręce nadal spoczywają na jego talii, trzymając mnie mocno, tak bym mu nie uciekła. Przez ten czak, który tu spędziłam przekonałam się, że William jest zaborczy i zawsze odstaje to czego chce.

- Wyjdźmy dziś - mówi. - Ten czas poświęcę tylko tobie maleńka i koniecznie musisz założyć tą samą kieckę w której do mnie przyszłaś, bo masz w niej zajebiste cycuszki - porusza zabawnie brwiami ukazując przy tym biały rządek swoich zębów.

- Dobrze, wyjdźmy, ale jeszcze raz mnie tak potraktujesz a dostaniesz w palnik - grożę mu, oczywiście żartem, gdzie oboje się śmiejemy.

- Fox czy ty mi grozisz?

- Jakżebym śmiała grozić szefowi mafii - nadal jestem zahipnotyzowana jego oczami, który odzyskały kolor brązowy.

- No ja myślę. Co byś zjadała na śniadanie ?

- Um.. jajecznicę? - podsyłam pomysł.

- Jajecznica - przytakuje William.

***

- Mówiłam Ci już, że świetnie gotujesz? - nie spodziewałam się, że facet może tak smacznie gotowa. Niebo w gębie.

- Tak, ale możesz jeszcze raz to powtórzyć - oboje pałaszujemy nasz poranny posiłek w miłej atmosferze.

- Dlaczego byłeś wczoraj taki zły?- miałam się o to nie pytać, ale te pytanie samoistnie cisło mi się na język.

- Myślałem, że nie interesują Cię moje brudne sprawy - podkreślił "brudne" spoglądając na moją osobę. - Uciekł nam z więzienia człowiek, którego wczoraj mieliśmy oddać w ręce policji i zarobić pół miliona.

- Dlaczego nie mogła go znaleźć policja?

- Bo my mamy lepsze wtyki i znajomości oraz system niż ta cała policja - odrzekł, dokończając swój posiłek.

- Co zrobił? - upiłam łyk mojego ulubionego soku pomarańczowego, który był bardzo zimny.

- Gwałty na kobietach, ale również nie oszczędzał dzieci. Najmłodsza jego ofiara miała 3 lata. - Boże na samą myśl cofnęło mi się jedzenie. Jak tak można? Jak można zgwałcić dziecko?

- Miała?

- Tak, zmarła w skutek obrażeń wewnętrznych i zewnętrznych.

- Mój Boże - tylko tyle mogłam powiedzieć. - Znaleźliście już go?

- Moi ludzie szukają go od wczoraj, ale jak na razie nie dostałem żadnego telefonu o jego znalezieniu.

- Cholera.

- Nie przejmuj się kochanie, odnajdziemy tego chuja i będzie gnił w pudle - puścił do mnie oczko. - Dlaczego pracowałaś w takim miejscu? - pyta.

- Dlatego,że zbierałam na studia. Na studia weterynaryjne. Moja mam pracuje w szpitalu jako pielęgniarka i nie zarabia tak dużo, aby dać mi jeszcze na studia i utrzymać siebie oraz dom, a w ten sposób mogłam ją nie obciążać dodatkowo.

- Wiesz, że teraz nie musisz pracować? Dam Ci na studia i mogę również pomóc twojej mamie. 

- Nie... dam sobie radę.

Szczerze mówiąc to przydałby się te pieniądze... najbardziej dla mamy. Chciałabym jej zapewnić lepsze życie na stare lata, choć moja mam ma dopiero 41 chcę, aby coś dostała od życie. Wyjechała gdzieś za miasto niż tylko Portland. Należy się jej.

- Nino, chcę Ci zapewnić wygodne życie, tobie oraz twojej mamie, zarabiam na prawdę dużo i nie jest to dla mnie problem, aby wspomóc finansowo moją przyszłą teściową. - parsknęłam śmiechem. Chyba za dużo sobie wyobraża.

- No co się śmiejesz? - patrzy zagadkowo - Taka prawda, Panno Turner.





MIŁOŚĆ MAFIOSAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz