40

9.8K 282 48
                                    

- Boże, Williamku, jak ty się zmieniłeś od naszego spotkania!

Stoję zamurowana jej wyznaniem co do Williama. Spoglądam lekko na Willa i widzę, jak jego ciało się spięło. Blondynka cały czas mu się przygląda nie zwracając uwagi na moją osobę.

- Taak... Trochę się pozmieniało - głos zabiera w końcu William.

Co przede mną ukrywasz?

- Zdecydowanie - uśmiecha się ochoczo, podchodzi jeszcze bliżej do Williama i ściska jego biceps - Przypakowałeś - stwierdza z radością.

Nosz kurwa, nie wytrzymam.

- Przepraszam bardzo, nie wiem czy zauważyłaś, że ja tu też stoję, ale zabierz łapy z ciała mojego mężczyzny i przestań się do niego łasić, bo siebie tego nie życzę, przyjechaliśmy tu po to, by obejrzeć dom, a nie żebyś mogła podrywać mojego faceta - patrzę na nią twardo. Nawet nie mrugnę. Blondi stoi zaszokowana. Patrzę również na Willa, nic się nie odzywając, wie że czeka go rozmowa.

- William, nie mówiłeś, że masz... kobietę - uśmiecha się ponuro do Willa.

- Bo nie muszę się Tobie spowiadać, Alison, a teraz proszę być oprowadziła nas jak należy w końcu to twoja praca, więc wymagam profesjonalności. - Will łapie mnie za rękę i ściska mocno.

- Przepraszam - odpowiada cicho z niechęcią. - Zatem chodźmy. - Alison odwraca się na pięcie i prowadzi do domu.

Jest piękny.

- Podoba ci się? - pyta William, przerwa cieszę w której idziemy.

- Tak, jest taki jaki sobie wyobrażałam - mam duży uśmiech na twarzy.

- Czyli to chyba ten jedyny, zobaczymy jaki jest w środku - wchodzimy po niewielkich schodach. Kobieta otwiera drzwi, a my za nią wchodzimy do środka. Od razu po wejściu otacza mnie przytulna atmosfera. Wchodzimy dalej.

- Tak jak widzicie, pokój dzienny jest połączony z jadalnią i kuchnią, jest jasno i jest dużo przestrzeni, okna na całą ścianę powiększają optycznie pomieszczenie - pokazuje ręką. Dom jest nie umeblowany, więc wychodzi na to, że wszystkim trzeba będzie się zająć.

Blondynka oprowadza nas przez pół godziny, pokazuje i zachęca, ale ja nadal jestem myślami gdzieś indziej.

O jakie spotkanie jej chodziło?

Skąd się znają?

Jak nie Margot to teraz Alison. Ile ich jeszcze będzie?

- Także, dziękuje i jesteśmy w kontakcie - uśmiecha się przez wymuszenie.

- Tak, my również dziękujemy - odpowiadam twardo i jako pierwsza odwracam się na pięcie i kieruje się w stronę samochodu. Will zaraz potem mnie dogania, łapie mnie za ręka, abym tak nie pędziła.

- Zostaw mnie - wyrywam mu rękę, zakładam ręce pod piersiami, zatrzymuje się przy samochodzie i czekam, aż je otworzy. Will staje przy samochodzie, patrzy się na mnie, ale nic nie mówi po prostu otwiera samochód, a po chwili oboje znajdujemy się w środku.

- Nina, to było dawno - zaczyna się tłumaczyć.

- Ile jeszcze ich będzie? - rzucam wściekle - Margot, która była szefem mafii i nie mam z nią żadnych szans, a teraz następna blond szmata Alison, długo się znacie jak widać, nawet mnie nie zauważyła - prycham i opieram się o oparcie fotela, spoglądając w moją boczną szybę.

- Kotek,  Margot jest dla mnie nie ważna, ani cała ta Alison. Dla mnie liczysz się tylko ty Nino - zakłada mi włosy za ucho i kładzie swą gorącą dłoń na udzie. - Ostatnie nasze spotkanie dotyczyło krótkiej rozmowy.

- Co cię łączyło z Alison?  - pytam wprost, patrzę mu prosto w oczy i czekam na cios, który mi teraz zada.

- Sypialiśmy ze sobą przez rok.

  Następny powinien się pojawić w przeciągu dwóch dni.

MIŁOŚĆ MAFIOSAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz