28

13K 284 12
                                    

Polecam tą piosenkę, męczę ją od kilku dni.

Teraz mogę w stu procentach mogę powiedzieć, że William całą swoją urodę odziedziczył po ojcu, a do mamy w ogóle nie jest podobny. Stoję jak wryta i nie wiem co powiedzieć. Kobieta wygląda na około 50 lat, ale nadal jest zadbana i umalowana. Uśmiecha się do mnie ciepło, a ja odwzajemniam uśmiech.

- Dzień dobry, bardzo mi miło panią poznać.

- Mi ciebie również Nino - patrzy się na mnie jak w obrazek, po czym przytula mnie do siebie. - William nigdy mi nie przedstawił swojej żadnej dziewczyny. - spojrzałam na Williama.

Bo dziewczyny jakie dotychczas miał William przed moim pojawieniem to były do łóżka na jedną noc.

- Siadajcie do stołu, zaraz podam nam śniadanie - zasiadłyśmy obie do stołu.

- William nigdy nie gotował sam, zawsze robiła to gosposia - wyznaje mi po ciuchu tak, aby William tego nie usłyszał.

- Tak, to prawda. Odkąd się tu wprowadziłam tylko pierwszego dnia była gosposia - Angelina - jego mama nie byłaby zadowolona z tego co zrobił mi jej syn.

- Jak się poznaliście? - zadaje mi pytanie nalewając soku pomarańczowego.

Och, rozumiem, że historia lubi się powtarzać.

- Wylałam na niego kawę - mówię bezpośrednio.

- Całą gorącą kawę ! - dodaje William po chwili.

Znów zrobił to samo co w domu Jona i Evy, pajac.

- Dokładnie tak - potwierdzam potulnie. Mężczyzna przychodzi i podaje nam śniadanie po czym je z nami.

- Wyglądacie naprawdę pięknie - zachwyca się nami jego mama.

- Dziękujemy mamo - mówi za nas William, całuje mnie w skroń i kładzie dłoń na mojej, która ta znajduje się na stole.

- Kiedy planujecie ślub? - krztuszę się sokiem. Kiedy już się mi przeszło spoglądam na jego mamę, która najwidoczniej bardzo, ale to bardzo poważnie podchodzi do naszego związku.

- Mieszkamy razem dopiero 2 tygodnie, to wiele za wcześnie - odparłam.

- Dokładnie, Nina ma racje nie jesteśmy jeszcze gotowi na małżeństwo. - popija sok.

- No dobrze, rozumiem was. Macie już stroje na sobotę?- zadaje nam pytanie, a ja nie wiem o co jej chodzi, marszczę brwi i spoglądam na Williama. - Nie powiedziałeś jej?

O czym mi nie powiedział?

- Mamo mam ostatnio tyle spraw w siedzi...

- Nawet o tym miejscu mi nie wspominaj - jego matka natychmiastowo nie pozwala mu dokończyć, czyżby nie lubiła tego miejsca? Czy może wolała dla swojego syna inną przyszłość niż szef mafii i dla tego nie chcę wiedzieć, czy może jeszcze coś innego?

- Jak chcesz, potem z Niną o tym porozmawiam. - i na tym temat się kończy

Rozmowa z jego mamą bardzo mi się kleiła. Była u nas niespełna godzinę, a i tak zdążyłam ją bardzo polubić. To bardzo miła, starsza kobieta, ale nadal z klasą. Po jej wyjściu posprzątaliśmy po śniadaniu.

- Czego mi nie powiedziałeś? - siadam przy wyspie kuchennej z kubkiem kawy, tymczasem William sprawdza jakieś dokumenty, po chwili się od nich odrywa.

- W sobotę idziemy razem na bankiet skarbie. - podchodzi do mnie i kładzie dłonie na moich kolanach.

- Tak razem ? - pytam, choć to raczej oczywiste.

MIŁOŚĆ MAFIOSAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz