6:47
O tej godzinie moje oczy się otworzyły i nie mogły powrócić do spania dalej. Leżałam właśnie naga, pod białą kołdrą z głową na jego umięśnionym torsie.Czy żałuję? Nie, chyba nie. Sama nie wiem, znamy się tylko półtora tygodnia i już mam za sobą najlepszy seks w życiu ze swoim oprawcą! Chociaż teraz nie uważam go za takiego. Pokazał mi swoją drugą, lepsza twarz i mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.
Smyram go czerwonymi paznokciami po brzuchu. William śpi jak zabity. Chłop ma twardy sen, chyba, że ma tak po seksie z którego wychodzi z niego zwierzę, dosłownie.
Jak wiecie nie potrafię tak długo leżeć bezczynnie. Dochodzi godzina 7:00 a ja podnoszę się z ciała Williama, zakładam na siebie jego czarny t-shirt i wstaje z grymasem na twarzy.
Cholera, zakwasy!
Wchodzę do łazienki i przeglądam się w lustrze.
O ja pieprze!
Wyglądam koszmarnie, mój makijaż jest kompletnie rozmazany. Muszę się jak najszybciej tego pozbyć! Nakładam na dłonie żelu do twarzy i z pomocą wody myje całą twarz. Następnie wycieram ją błękitnym ręcznikiem i wcieram w swoją delikatną cere krem nawilżający. Spinam włosy w wysokiego rozczochranego koka i wychodzę z łazienki.
- Nie ładnie tak uciekać Fox - już od samego rana wita mnie cudowny uśmiech mężczyzny.
- Wiem, ale nie lubię tak długo leżeć - odpowiadam i siadam na skraju łóżka.
- To zdążyłem zauważyć - ma jeszcze takie zaspane oczka. William podnosi się do pozycji siedzącej i wciąga mnie na siebie. Wtulam twarz w jego ciepłe ramie, a on głaszcze mnie po plecach.
Brakowało mi takiej czułości.
- Jaki masz palny na dziś? - pytam.
- O 11:00 mam spotkanie z moimi ludźmi w siedzibie, zajmie mi to około 2 może 3 godzin.- czyli wychodzi na to, że ten czas muszę spędzić sama ze sobą. Wiecie, co ? Powinnam go nienawidzić, unikać go jak ognia, próbować od niego uciec, trzymać się od niego z daleka, ale mam tutaj tylko jego. Nie czuje już do niego żalu o to co zrobił. Zaczynam się do niego coraz bardziej przyzwyczajać.
- Mhm - podnoszę się i patrzę w okno.
- Ale, ty rybko jedziesz ze mną, chcę cie przedstawić moim ludziom i pokazać, że twardziel William Turner ma u swojego boku piękną, boską brunetkę... z boskimi cycuszkami.. no może im tego nie powiem - uśmiechnął się zadziornie, złapał moje piersi przez materiał i zaczął je miętolić w swoich dużych dłoniach.
- Ej! Bierz te łapy! - strącam jego dłonie z moich dwóch kobiecych skarbów i się uśmiecham.
- Wczoraj Ci to jakoś nie przeszkadzało Nino - stwierdza.. cholera ma racje. Nie miała nic przeciwko, gdy zabawiał się moimi dwoma owocami.
- Ale to było wczoraj! - staram się bronić.
- A dzisiaj jest dzisiaj - przybliża się do mnie i całuje mnie namiętnie w usta.
POV William.
To jak wczoraj mi się oddała wywołało u mnie satysfakcje. W końcu doczekałem się chwili, aby wielbić jej ciało w każdy możliwy sposób. To jak się wiła pod moim dotykiem i jęczała z rozkoszy, którą jej dawałem słyszę i mam przed oczami do dziś. Moja malutka Nina. Ma drobne ciało, ale ma krągłości tam gdzie trzeba. Nie ma dużych piersi, ani małych są w sam raz idealne i mieszczą mi się całe w dłoni. Żadna moja przelotna kochanka nie dorównywała jej do pięt. Nina jest i będzie jedyna w swoim rodzaju.
Jeszcze nie wiem dokładnie co do niej czuje, ale na pewno nie odpuszczę tak łatwo! Nina jest moja i zostanie ze mną do końca naszych dni, niż te pierdolone trzy miesiące!
- Halo, ej! - dociera do mnie podniesiony głos Niny, która macha mi swoją malutką dłonią przed oczami.
- Co? - pytam zdezorientowany.
- Pytałam, co będziesz jadł na śniadanie - powtarza swoje pytanie, które tym razem już słyszę.
- Ciebie.
- Oj przestań - wywraca oczami do góry.
- Nie wywracaj oczami Fox! - ostrzegam ją.
- Bo co niby? - zakłada ręce pod piersiami niczym oburzona dziewczynka.
- Bo będzie kara - mówię, na co Nina podnosi brew do góry - A wracając do twojego pytania to będę jadł jajecznicę na maśle, a do tego idealnie wysmażony bekon i aromatyczna kawa.
*****
Schodzę na dół w samych bokserkach w prost do kuchni, gdzie urzęduje Nina. Po ciuchu podchodzę bliżej i opieram się o blat bacznie obserwując jej każdy ruch. Moja brunetka ma na sobie moją koszulkę z poprzedniego wieczoru, jest na nią z duża i sięga jej do połowy ud. Nina rozbija jajka na rozgrzanej patelni wraz z roztopioną kostką masła. Dodaj soli i pieprzu oraz miesza ją drewnianą łopatką, następnie kladzie plasterki bekonu w miedzy czasie kawa nalewa się z ekspresu do średniej wielkości porcelanowej filiżanki. Nina odwraca się w moją stronę i ma minę jakby zobaczyła ducha.
- Pogięło cie? - karci mnie. Podchodzi do urządzenia i bierze filiżankę, a następnie mi ją podaje. Chcę mieć takie poranki codziennie.
- Wybacz skarbie - siadamy do stołu i spożywamy nasz pierwszy dzisiejszego dnia posiłek.
- Muszę tam jechać? - pyta.
- Tak, chcę Cię jak najszybciej przedstawić.
- No.. niech Ci będzie. - ulega.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MAFIOSA
RomanceZakończona Nie pamiętam ile łez wylałam po powrocie z bankietu. Pamiętam tylko ten ból, który rozrywał moją klatkę piersiową na strzępy. Pamiętam również szarpaninę pomiędzy mną, a... Williamem. Pomiędzy czterema ścianami było słychać krzyki, a racz...