Wieści o mojej ciąży rozeszły się bardzo szybko po mafijnej rodzinie. Gdy, nowina doszła do mamy Williama - Angeliny ta od razu do nas przyjechała ze swoim obecnym mężem, aby nas wyściskać i osobiście pogratulować. W gronie rodzinnym spędziliśmy przyjemnie czas w ogrodzie, robiąc grilla. Niedługo potem dołączyli do nas Eva z Jonem. Rozmawialiśmy wszyscy o naszym ślubie, który odbędzie się już w sobotę oraz oczywiście o imieniu dla dziecka. Ja z moim przyszłym mężem nie mieliśmy żadnego prawa do głosu. Słuchając ich uznaliśmy potem, że na sto procent nie wybierzemy imienia spośród tylu przez nich podanych. Na pieczęć tego dnia uprawiliśmy namiętny i satysfakcjonujący seks. Reszta dni przebiegła dosyć...szybko, nim się zorientowałam jak szybko, siedziałam już na krześle, a makijażystka wykonuje na mojej twarzy makijaż. Boże, to już dziś! Już doskonale wiem, co mówiła Eva w dniu swojego ślubu, to nie chciałam jej słuchać, a teraz mam! Jestem kłębkiem nerwów i niezliczenie innych emocji. Na szczęście jestem wypoczęta, po wczorajszym wieczorze, spędziłam go razem z Evą w ten sam sposób, jak przed jej ślubem. W między czasie dotykam swojego brzucha w którym rozwija się mała fasolka, cieszę się, że w dniu naszego ślubu będzie już z nami nasza pociecha życiowa. Wsparcie Williama dało mi siłę i wiele do myślenia, że dam radę i będę cudowną matką. Po skończeniu makijażu, kobieta żegna się ze mną, a w wyjściu mija się z nią Eva, która niesie w pokrowcu moją suknię oraz welon i wszystkie inne dodatki.
- Wyglądasz...bajecznie - stwierdza z szczerym uśmiechem. Schodzę z wysokiego krzesła i podchodzę do niej.
- Teraz już wiem jak się czułaś - kiwam lekko głową mówiąc to.
- No mówiłam! I bardzo dobrze! A teraz wkładaj tą kieckę, bo William sika już w majtki - pogania mnie Eva.
- Stresuje się? - zdejmuje satynowy szlafrok, pod którym mam białą bieliznę.
- Tylko trochę...o wiele bardziej się niecierpliwi, aż w końcu ksiądz ogłosi was małżeństwem no i oczywiście, zobaczy cię przed ołtarzem w pięknej białej sukni, kurwa masz lepszą suknię niż Piryanka Chopra, a ona suknie to miała dojebaną, dobrze, że kupiłaś też na zmianę .
- To prawda, nie dałabym rady cały wieczór w niej być. - Eva pomaga mi założyć suknię i ładnie ją ułożyć na moim ciele. - Jest piękna, biała, prosta, ale zbyt obszerna no i szybko się pobrudzi.
- Jak dobrze, że nie masz jeszcze brzucha - wzdycha Eva i zapina mi drobne guziczki z tyłu. - No już, gotowe - klaszcze w dłonie, a ja przeglądam się uważnie w lustrze. Zaciskam wargi w wąską linie. To ten dzień w którym zostanę żoną Williama Turnera, a pod moim sercem rozwija się nasze dziecko. Moje włosy są lekko upięte, na koniec Eva która jest też świadkową, zakłada na moją głowę delikatną diamentową tiarę, a do tego wpina długi welon. Podaje mi w dłoń bukiet białych konwalii, a po chwili zadaje mi te samo pytanie, które ja zadałam jej.
- Nino, czy jesteś gotowa na zostanie żoną Williama Turnera ?
30 minut później.
- Nino, wyglądasz jak anioł. - stwierdza Jon witając się ze swoją żoną - William czeka już przy ołtarzu i nie może już wytrzymać. - zostajemy z Jonem sami, a Eva idzie wzdłuż kościoła na wyznaczone jej miejsce. - Nie denerwuj się - przyjaciel stara się mnie pocieszyć, ale to na marne. Podaje mi swoje ramię, w końcu to on będzie mnie prowadził do ołtarza. Dotyka mojej dłoni dodając mi otuchy. - Wyluzuj, w końcu nosisz w sobie małą fasolkę. -uśmiecham się, z mój żołądek robi mi fikołki. Na znak organista zaczyna grać marsz Mendelsona. Wszyscy goście ora rodzina kierują wzrok na mnie, a ja próbuje się uśmiechnąć i nie wyjść na bardzo zdenerwowaną oraz zestresowaną. Patrzę się na mojego mężczyznę, który lada chwila zostanie moim mężem. Ma na sobie pięknie dopasowany garnitur, idealnie przystrzyżony zarost oraz włosy, które są nienagannie ułożone. Mocniej trzymam się Jona, bojąc się, że zemdleję, przyjaciel pochyla się do mojego ucha.
- Tylko nam nie padnij przed ołtarzem - śmieje się Jon.
- Postaram się - odpowiadam szeptem. Po kilku chwilach jestem już przy Williamie, który trzyma mnie za mokrą dłoń.
- Spokojnie, kochanie - pociera moją dłoń kciukiem. - Kocham cię.
- Ja ciebie też - w tej chwili podchodzi ksiądz i odprawia mszę, która trwa nie dłużej niż piętnaście minut, następnie daje kazanie i spogląda na Williama.
- Piękną za chwilę będziesz miał żonę - stwierdza z uśmiechem przez mikrofon na cały kościół, a zebrani wszyscy lekko się śmieją. - Nie mogę już dłużej patrzeć, jak Panna Młoda zaraz nam tu padnie. - śmieje się i oplata nasze złączone dłonie stułą . - Bez zbędnego paplania przejdźmy do rzeczy - ten ksiądz ma mistrza, a dzięki niemu jestem zrelaksowana i nie stresuję się.
- Ja William biorę Ciebie Nino za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci. - patrzy mi w moje oczy, mówiąc te słowa przysięgi.
- Ja Nina biorę ciebie Williamie za męża i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci. - mój głos drga, ale za wszelką cenę staram się to ukryć.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.- głos zabiera ksiądz uśmiechając się do mnie - Nie mdlej nam. - parskam śmiechem, tak jak i cały kościół. Na znak księdza Jon podchodzi z obrączkami, a on je święci. - Niech Bóg pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności" następuje poświęcenie obrączek. Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki. William, który lada moment stanie się moim mężem, bierze w palce złotą obrączkę z wygrawerowanym imieniem oraz datą ślubu.
- Nino przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - delikatnie William wkłada mi na palec pieczęć naszej miłości, gdy już to robi uśmiecha się do mnie takim uroczym uśmiechem niczym nastolatek. Teraz kolej na mnie.
- Williamie przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. - podaje mi swoją męską dłoń, a ja na palec serdeczny wsuwam mu obrączkę. W tej sekundzie ksiądz ogłasza nas mężem i żoną, za jego pozwoleniem złączamy swe spragnione wargi do siebie. Po dłuższej chwili odrywamy się od siebie i spoglądamy na naszych gości i rodziny. Wiele kobiet uroniło łzy, a najbardziej mama Williama oraz Eva, która stała blisko mnie. Jon podchodzi do Williama i klepie go po plecach, a ja z Evą przytulamy się do siebie. Następnie trzymając się w kurczowym uścisku za dłonie, a drugiej ręce trzymając bukiet konwalii wychodzimy z kościoła kiedy biją dzwony. Wzdłuż czerwonego dywanu podążamy dumnie, a na zewnątrz czekają już goście, którzy po naszym wyjściu będą rzucać do góry płatkami białych róż. Jednak za nim jeszcze wyjdziemy, William zbliża twarz do mojego ucha, tak, że czuje jego miętowy oddech.
- Jesteś już na zawsze moja, Nino Turner.
______
Nad rozdziałem zdjęcia sukni i tej na przebranie.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MAFIOSA
RomanceZakończona Nie pamiętam ile łez wylałam po powrocie z bankietu. Pamiętam tylko ten ból, który rozrywał moją klatkę piersiową na strzępy. Pamiętam również szarpaninę pomiędzy mną, a... Williamem. Pomiędzy czterema ścianami było słychać krzyki, a racz...