Rozdział 16

9.5K 286 85
                                    

Notka pod rozdziałem.

Ścieram szmatką blat, kiedy do kuchni wchodzi nie kto inny jak William, który ma mokre i potargane włosy oraz ręcznik owinięty wokół bioder. Bacznie obserwuje moje nawet najmniejsze ruchy. Czując jego wzrok, odkładam ścierkę i odwracam się ku niemu. Patrzymy się przez chwilę na siebie. Zagryzam wargę na samą myśl, że zdobi go tylko sam ręcznik, którego z łatwością mogłabym się pozbyć. Will podchodzi do mnie, dłonie kładzie na moich biodrach przyciskając moje drobne ciało do swojego umięśnionego i twardego.

- Tak bardzo się cieszę, że znowu mam cię przy sobie – Will patrzy mocno w moje oczy, aż same nogi mi się uginają. Chyba już mówiłam jak bardzo ma hipnotyzujące oczy. – Tak bardzo cieszę się, że w końcu mogę bezwstydnie dotykać i działaś na twoje ciało – przybliża się do mnie tak bardzo, że moje plecy mocno przylegają do blatu, tym samym William pokazuje mi swoją twardość, którą okrywa ręcznik, a ja czuję ją na udzie. Swoją silną i męską ręką bezwstydnie ściska moje piersi. Moje podbrzusze gwałtownie się zaciska, a ja zagryzam wargi, William uśmiecha się zadziornie. – Że znów mogę poczuć twój zapach i jedwabiście gładką skórę – nachyla się nade mną, chowa twarz w moim zagłębieniu szyi. Nosem delikatnie smyra mnie po szyi, słyszę jak zaciąga się moim zapachem. – Kurewsko za tobą tęskniłem i po raz kurwa ostatni zgodziłem się na jakąkolwiek przerwę. – szepcze mi do ucha, a na moim ciele pojawia się gęsia skórka.

- Też za tobą tęskniłam, kocham cię – łapię jego policzki i całuje go namiętnie z pasją w jego malinowe usta. Nie mogąc się nasycić, całuje go zachłannie, dopóki do naszych uszu nie dociera dźwięk dzwonka do drzwi. – To pewnie dostawca jedzenia – wyciągam portfel z torebki, która znajduje się na blacie i opuszczam Williama.

Po kilku chwilach jestem z powrotem, a dłoni trzymam papierową dość dużych rozmiarów torbę, widzę Willa, który nie ma na sobie już tylko ręcznika, tylko czarne dresowe spodnie. Zamówiłam jedzenie z chińskiej knajpy, nie miałam ochoty na jedzenie z wygórowanych i drogich restauracji. Mam zamiar się najeść do syta, a nie zjeść tak zwane momenty. Mam nadzieję, że Will nie będzie miał nic przeciwko. Odkładam torbę na blat, a William zabiera się za wypakowanie gorącego jedzenie, w czasie kiedy ja odkładam portfel i wyjmuje szklani do pici.

- Jak ty dobrze wiesz, na co mam ochotę – całuje mnie w kark, kiedy bierze z szuflady widelce.

- Cieszę się, że trafiłam – nalewam nam obojgu do szklanego Pepsi i siadamy naprzeciwko siebie przy wyspie kuchennej. – Wzięłam nam po smażonym makaronie z warzywami i kurczakiem curry i dodatkowo sajgonki z ryżem. – oboje otwieramy tekturowe opakowanie.

- Ale pięknie pachnie – komentuje William.

- I przepysznie wygląda – dodaje momentalnie. Nie czekając ani chwili dłużej zabieramy się za pałaszowanie, pysznego i zapewne sytego chińskiego jedzenia. Boże, jakie to jest pyszne!

- Mieliśmy porozmawiać – odzywa się Will, przerywając jedzenie w ciszy.

- Tak, to prawda – odkładam widelec i kieruje wzrok na niego. – Myślę, że ta przerwa dobrze nam zrobiła, choć...Nie było łatwo...- spuszczam wzrok na białe marmurowe płytki.

- Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Zrozumiałem swój błąd i bardzo cię przepraszam...Wiem, że nie powinienem, ale to było mocniejsze ode mnie, Nino - bierze moją dłoń i zatacza po wierzchni niewidoczne kółka. – Zachowywałem się jak dupek i zdaje sobie z tego sprawę. – widzę po twarzy Willa, że mówi całkowitą prawdę, a ja nie mam powodów, by mu nie wierzyć. Naprawdę mam już dość tych bezsensownych kłótni. Nie chcę się rozstawiać, ani mieć jakiś przerw, które ranią mnie jak i zarówno Williama . – Chcę cię mieć już zawsze przy sobie, przy moim boku, Nino. Marzę o tym by się z tobą ożenić, mieć dzieci, nie chcę żadnej innej. Chcę tylko ciebie – na jego głębokie wyznanie samoistnie cisną mi się łzy do oczu. Uśmiecham się szeroko przez łzy, William również się uśmiecha.

- Nie chcę już się rozstawać, ani żadnych przerw, ledwo co dawałam sobie radę. – jedna łza spływa mi po policzku.

- Wiem, kochanie, ja tak samo, sama z resztą widziałaś. Chodź tu do mnie – klepie swoje kolano i zaprasza mnie do siebie, wstaje ze swojego miejsca i siadam m na kolanach. Obejmuje mnie mocno, a ja wtulam się w jego tors – Mamy sporo do nadrobienia – mówi tuż przy moim uchu.

- To prawda – jego tors jest odkryty, korzystając z tego przejeżdżam paznokciem od jego piersi, aż do linii bokserek. Uśmiecham się zadziornie i zagryzam wargę patrząc na niego intensywnym wzrokiem. – Ale...Nie chcę się dziś jeszcze kochać, chcę ten wieczór spędzić trochę inaczej. – Will podnosi brew zdźiwiony moją reakcją, że nie chcę dziś uprawiać seksu. Po prostu chcę ten dzień inaczej spędzić niż od razu przejść do seksu.

- To w takim razie co proponujesz?

- Zasłoń rolety! – wydzieram się z garderoby, szarpiąc się z dżinsami. Zakładam szare dresowe szorty i czarną bluzkę Willa, oczywiście pod spodem nie mam stanika. Makijaż mam już zmyty i gotowa do spędzenie cudownego czasu z moim ukochanym. Wychodząc z sypialni gaszę światło, a uśmiech od ucha do ucha pojawia się na mej twarzy. W sypialni panuje przyjemne ciemne światło, która nas wręcz otula. Do tego Will odpalił kominek i podświetlił go na fioletowo. Na łóżku mamy ustawiony stolik śniadaniowy, a na nim butelkę wina i dwa kieliszki do tego przeznaczone. Na drugim stoliku, który jest przysunięty do łóżka jest to samo jedzenie, które zamówiłam jakąś godzinę temu.

- I co podoba się? - Will podpiera swoje biodra, jego mocno wyrzeźbiony tors nadal jest nagi.

- Zdecydowanie, tak właśnie to sobie wyobrażałam. – z uśmiechem podchodzę do niego i całuje jego usta łapiąc go za kark.

- Czuje się jak nastolatek, a jest już tuż przed trzydziestką – parska śmiechem i obejmuje mnie w biodrach.

- Takie coś jest niekiedy naprawdę lepsze niż seks – wyznaje i ciągnę go na łóżko.

- Tu masz akurat racje, kochanie. Nie pamiętam kiedy tak właśnie spędzałem czas. – kładzie się wygodnie na poduszkach, a ja po chwili dołączam do niego trzymając w dłoni pilot. Will nalewa nam w czasie kiedy ja szukam jakiegoś dobrego serialu. Podaje mi po chwili wina, który wypełnia lampkę do połowy. – I co wybrałaś coś?

- Może Seks Education? – jego wzrok mówi za siebie.

- To lepiej już puśćmy pornola – upija łyk cieczy. Uśmiecham się szeroko i kręcę głową. Zajmuje mi to jeszcze chwilę zanim coś wybieram.

- Już wiem! Obejrzymy Lucyfera! – odpalam pierwszy sezon, pierwszy odcinek, nawet nie czekając na zadanie mojego mężczyzny.

- Niech ci będzie – dłoń kładzie na moim nagim udzie, a drugą podaje mi jedzenie. Wtulamy się nieco i zaczynamy jeść oglądając serial.

Tak, właśnie chciałam, żeby ten wieczór wyglądał, a do seksu przejdziemy jutro.

Mam dla Wa bardzo ważne info!

Przez długi czas prawdopodobnie do końca maja, nie ukaże się ani jeden rozdział.

Dlaczego?

Dlatego, że zakończę tę książkę maratonem :)

A koniec już wkrótce :(


MIŁOŚĆ MAFIOSAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz