Budzi mnie przepiękny zapach świeżo wypieczonych tostów z szynką, serem i prawdopodobnie z pomidorem. Podnoszę się gwałtownie i uświadamiam sobie, że Williama nie ma przy mnie. Cholera! A miałam wstać wcześniej! Nie czekając chwili dłużej ubieram na siebie szlafrok i w między czasie uświadamiam sobie, że Will zdążył już wszystko posprzątać. Okryta w jedwabny szlafrok i z rękoma zaplecionymi pod piersiami schodzę na dół. Słyszę krzątającego się po kuchni Willa, po cichu na palcach skradam się do kuchni. Kiedy jestem w progu opieram się o ścianę i przyglądam się jak starannie układa jedzenie na talerze. Ma na sobie te same czarne dresy z wczoraj, a przez ramie zarzuconą ścierkę. Wygląda obłędnie, niczym Bóg robiący mi śniadanie w raju.
- Wiem, że tam stoisz – patrzy na mnie kątem oka i lekko pokazuje swój rządek białych zębów. Nie zwlekając podchodzę do mężczyzny, obejmuje go w pasie i zadzieram głowę do góry, by móc spojrzeć w jego czekoladowe oczy. Zbliżam usta i na jego wargach składam lekki poranny pocałunek.
- Dlaczego wstałeś tak wcześnie? Miałam nadzieję, że obudzę się przy tobie – Will masuje moje pośladki.
- Chciałem zrobić nam śniadanie do łóżka, by botem cię przelecieć, ale ty uwielbiasz mi niszczyć moje plany – unosi brew do góry.
- O nie, mój kochany – oddalam się od niego i spoglądam na jedzenie, które nam przygotował. Nie myliłam się, zrobił dokładnie to o czym myślałam, dodatkowo zrobił jajecznice – To ty mi niszczysz plany – upijam łyk kawy, po czym oboje siadamy przy wyspie kuchennej i zaczynamy jeść.
- Na przykład? – unosi brew pytająco go góry.
- Na przykład chciałam cię obudzić porannym lodzikiem, ale cóż...- wzruszam ramionami i zabieram się za jedzenie tosta.
- Kurwa – przeklina pod nosem, a ja uśmiecham się zwycięsko. – Faktycznie, kochanie zepsułem ci twoje plany, teraz pluje sobie w brodę. – opiera się o oparciu krzesła i patrzy na mnie intensywnym wzorkiem. Oblizuje usta i nachylam się na do niego.
- Wiesz, William nie wszystko jest stracone – mój głos jest niski i uwodzicielski. Jeszcze chwilę patrzę na niego po czym wstaje i podchodzę do niego. Kładę dłonie na jego kolanach i całuje go w usta, William nie czekając oddaje pocałunek z dominacją. Niespodziewanie Will wplata swoją męską łapę w moje rozpuszczone włosy i owija je sobie wokół nadgarstka sprowadzając mnie piętro niżej pomiędzy swoje nogi. Ma mocno zaciśniętą szczękę, a jago penis jest już widoczny jak bardzo naprężony jest w czarnych dresach. Nie marnując czasu, oblizuje wargi i patrzę na niego wygłodniałym wzrokiem. Zsuwam z jego bioder dresy opuszczając je nieco niżej, a jego kutas od razu staje na baczności. W moim podbrzuszu czuje przyjemne skurcze, które sprawiają, że staje się morka. Jego dłoń nadal jest wpleciona w moje włosy, zbliża mnie do spotkania z swoim przyjacielem.
- No dalej, weź go do ust – warczy podniecony mężczyzna. Mój mężczyzna. Uśmiecham się uwodzicielsko i przejeżdżam językiem po główce. Will zasysa powietrze i jeszcze mocniej zaciska rękę na włosach. Biorę główkę do ust i zaczynam ją pieścić językiem, ale Williamowi to nie wystarcza. Wsuwa bardziej w moje usta penisa, który jest kurewsko twardy. Cały czas utrzymuje z nim kontakt wzrokowy. Will ma mocno zaciśniętą szczękę, a ja bardziej pochłaniam jego penisa w swoje usta. Ssę jego najlepszego lizaka, biorąc go jeszcze bardziej do ust. Poruszam głową w przód i w tył chcąc mu dać jak najwięcej przyjemności. – Kurwa! – Will warczy przeklinając. Nie mija chwila, a mężczyzna podnosi mnie do góry, łącząc nasze usta w obfitym pocałunku. Łapię mnie za biodra i podnosi do góry tym samym sadzając mnie na wyspie, a sam wchodzi pomiędzy moje nogi. Szybkim i nie zgrabnym ruchem zdejmuje ze mnie szlafrok, oraz ubrania, które mam na sobie, w miedzy czasie pozbywa się do końca swoich dresów. Całujemy się bardzo zachłannie i z pełną dominacją mężczyzny, którego bardzo kocham. Mokrymi pocałunkami schodzi na mój dekolt, szyje, a zaraz potem na piersi. Całuje i lekko przygryza sutki, lekko pocierając palcami moją łechtaczkę.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MAFIOSA
RomanceZakończona Nie pamiętam ile łez wylałam po powrocie z bankietu. Pamiętam tylko ten ból, który rozrywał moją klatkę piersiową na strzępy. Pamiętam również szarpaninę pomiędzy mną, a... Williamem. Pomiędzy czterema ścianami było słychać krzyki, a racz...