2 tygodnie później.
Dziś mijają dwa tygodnie odkąd ostatni raz widziałam Williama. Dziś mijają dwa tygodnie, odkąd zamknęłam się na świat w wynajmowanym apartamencie w hotelu i wychodzę wtedy kiedy naprawdę muszę. Przez dwa tygodnie chodzę i wyglądam jak...przechodziłabym głęboką depresje, a ja tylko kurewsko tęsknię za Willem. Niemal codziennie jestem zasypywana kwiatami od ukochanego, a mój salon przypomina kwiaciarnie, która tylko posiada duże bukiety czerwonych róż. Jednak kwiaty nic nie pomogły, owszem było mi i jest bardzo miło i jeżeli się w końcu spotkamy to na pewno mu dam buziaka za każdą pojedynczą róże z wszystkich bukietów. W tle leci moja ulubiona piosenka, Jessie Ware – Say You Love Me. Myślę o tym co William robi, jak przechodzi tą całą przerwę. Co parę dni, albo nawet codziennie wpada do mnie nie kto inny jak Eva i sprawdza jak się czuję, przy okazji mówi mi to co się dzieje u Williama z tego względu, że Jon odwiedza go również często jak przyszła małżonka Jona. Moją cisze i spokój przerywa głośnie pukanie, a wręcz walnie do drzwi. Z grymasem na twarzy wykopuje się ze swojego koca. Swoim roztrzepaniem uderzam biodrem stół, a wszystko co się na nim znajdowało runęło na podłogę, między innymi butelka Jacka Danielsa. Podchodzę do drzwi i mocnym szarpnięciem otwieram drzwi. W progu stoi nie kto inny niż Eva.
- Czy ty widziałaś siebie w lusterku, dziewczyno! – zaczyna na mnie krzyczeć od razu po zamknięciu drzwi.
- Daj mi spokój – jęczę i wracam do salonu znów zakopując się pod kocem.
- Kurwa mać – mówi kiedy widzi bałagan panujący w pomieszczeniu. – Czy ty, od tych dwóch pieprzonych tygodni, jadłaś jakiś porządny posiłek? – staje nade mną niczym matka.
- Nie wiem, może na początku... – zakrywam się kocem..
- Weź tu chociaż otwórz okno, bo jebie jak w gorzelni – nie czekając, aż w końcu ruszę tyłek z kanapy, Eva otwiera okno na oścież, które prowadzi na niewielki taras, oraz pozostałe okna w innych pomieszczeniach. Po około minucie wraca do mnie. – Kurwa, Nina!
- No co?! – podnoszę się do siadu i patrzę na nią wymownie. Przez parę chwil Eva nic się nie odzywa.
- Chyba czas najwyższy wrócić do Williama. – wyznaje pewnym, ale spokojnym głosem. Podnoszę na nią wzrok.
- Co u niego? – zrzucam koc z siebie i zginam nogi w kolanach przysuwając je do brody.
- Jest...Przybity tak samo jak ty, nie widzę w ogóle różnić w waszym zachowaniu podczas tej przerwy – czuje ukłucie w sercu na myśl, że William tak samo cierpi jak ja.
- Ja...
- Musisz się pierwsza ogarnąć i iść do niego – siada obok mnie moja przyjaciółka. – On nie daje sobie rady bez ciebie – kładzie dłoń na moim ramieniu i głaszcze. – On naprawdę za tobą tęskni i żałuje tego jak zachowywał się w stosunku do ciebie.
- Już nie daje rady bez niego... - mówię płaczliwym tonem, a moje policzki są bombardowane przez słone łzy.
- Więc dzisiaj pójdziesz to niego i zakończysz tą oboje was raniącą przerwę. – Eva ma racja.
- Dobrze, pójdę dziś wieczorem do niego i... wrócimy do siebie – to koniec, już nie dam rady dłużej bez niego.
- Cieszę się, a teraz leć się wykąp i doprowadź do porządku, bo mamy sprawę do załatwienia, a ja... - Eva z grymasem twarzy rozgląda się po nieco zapuszczonym apartamencie. – Z grubsza ogarnę ten syf.
- Okej – pociągam nosem i wycieram lecący katar wierzchnią dłoni. Po chwili wstaje i kieruję się do łazienki. Gdy już w niej jestem zdejmuje ciuchy w których chodzę już trzeci dzień. Zostaje w samej bieliźnie i spoglądam na lusterko. Moje oczy szeroko się otwierają na mój własny widok. Boże! Jak ja mogłam doprowadzić się do takiego stanu?! Mam sińce i wory pod oczami, moja cera nie jest w najlepszej formie, a włosy...a włosy to kompletny smalec! Nie mogę tak dłużej siebie zaniedbywać, dziś kończę z przerwą, bo ona...rani nas oboje. Ja i Will nie trzymamy się dobrze, oboje cierpimy, ale już dziś się to skończy. Zdejmuje koronkową bieliznę w kolorze granatu i wchodzę pod prysznic. Puszczam letnią wodę, chwilę się relaksując, a potem przechodzę do porządnego szorowania mojego ciała. Dłońmi myje swoją skórę żelem o zapachu cytrusów, a włosy myję kokosowym szamponem. Gdy już jestem spłukana z całej piany, nakładam maskę od połowy włosów i czekam piętnaście minut, wykorzystując ten czas przechodzę do depilowania.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MAFIOSA
RomanceZakończona Nie pamiętam ile łez wylałam po powrocie z bankietu. Pamiętam tylko ten ból, który rozrywał moją klatkę piersiową na strzępy. Pamiętam również szarpaninę pomiędzy mną, a... Williamem. Pomiędzy czterema ścianami było słychać krzyki, a racz...