XXX. Chwile wolności

192 31 82
                                    

West Sussex, 1813

Zima to pora roku, która sprzyja pozostawaniu w domu. Od kiedy Eleonora mogła swobodnie opuszczać swoją sypialnię, ponownie zaczęła panoszyć się w Goodwood House. Oznaczało to, że wpadała na swojego męża częściej, niż to było konieczne. Odzyskała dzięki temu dawny wigor i ponownie udowadniała, iż nie będzie z niej potulnej żonki. Tworzyło to małżeństwu nowe możliwości na kłótnie.

‒ Ciągle nie dałaś mi dziedzica! ‒ grzmiał książę. ‒ Może jesteś jałowa...

‒ Żebym mogła urodzić ci syna, najpierw musisz go spłodzić. Widocznie nie jesteś w stanie tego zrobić. ‒ Słysząc to, Thomas wcale nie rozzłościł się bardziej, wręcz zachował stoicki spokój.

‒ Twojemu poprzedniemu mężowi również nie powiłaś dziecka. Jesteś dostępna jak dom publiczny, to niemożliwe, żebyś nie zaszła jeszcze w ciążę ‒ powiedział z wyższością.

‒ Ciekawe... ‒ Eleonora zamyśliła się. ‒ O twoich bękartach też nie słyszałam, a nie odpuścisz żadnej kobiety. ‒ Chciała mu się odgryźć, mimo iż wiedziała, że jej słowa to kłamstwo. Luiza uświadomiła jej przecież, że Rushowrth może być ojcem niektórych z gromadki dzieci Wilhelminy Calvert.

Eleonora i Thomas powoli zaczynali przyzwyczajać się do swojego towarzystwa. Lubili wzajemnie sobie dogryzać. Księżna często przed snem wymyślała obelgi, jakimi obrzuci swojego męża następnego dnia albo riposty, którymi mogła odwdzięczyć się podczas już zakończonych kłótni.

Nie tylko ta dwójka ze sobą walczyła. Również między panem Brownem oraz panną Kirby dochodziło do nieustannych utarczek. Wally czuł, że jego pozycja jest zagrożona przez Mary, którą uważał za najbardziej irytującą osobę, jaka chodzi po tym świecie. Służąca z kolei miała wrażenie, że Brown nie pozwala jej się w pełni rozwinąć, a jej talent do zarządzania jest ciągle tłumiony. Poza tym uwielbiała dogryzać kamerdynerowi i patrzeć jak jego twarz przybiera ze złości purpurowy kolor.

 Poza tym uwielbiała dogryzać kamerdynerowi i patrzeć jak jego twarz przybiera ze złości purpurowy kolor

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zima minęła Eleonorze szybko. Budząca się do życia przyroda napawała ją optymizmem. Lepsza pogoda skłoniła księżną do częstszego przebywania na świeżym powietrzu. Dziwnym trafem jej ścieżki zwykle koncentrowały się wokół stajni, gdzie pracował Timothy Paget.

Arystokratka czuła się niczym szpieg. Ciągle spoglądała na chłopca, ale dbała przy tym, żeby pozostać niezauważona.

Pewnego dnia w okolice stajni ściągnęły ją krzyki grupy mężczyzn. Uznała to za wystarczający powód, aby wkroczyć do pomieszczenia. Panował tam półmrok, tylko dzięki kilku strużką bladego światła Eleonora była w stanie cokolwiek dojrzeć.

Pierwsze wrażenie było dość nieprzyjemne. Księżna zmarszczyła nos, gdy do jej nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach. Postanowiła się jednak nie poddawać i brnęła w głąb stajni, mijając kolejne boksy z końmi. W końcu zauważyła służących, próbujących opanować rozjuszonego, czarnego ogiera. Zwierzę niespokojnie wierzgało, przewracając przy tym starszego, grubawego mężczyznę.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz