III. Obiad u hrabiny

747 100 308
                                    

Pembrokeshire, 1811

Eleonora samotnie leżała na łóżku o iście królewskich rozmiarach. Nie zdążyła się jeszcze ubrać, zarzuciła jedynie satynowy szlafrok w ciemnoniebieskim kolorze na koszulę nocną wykonaną z tak cienkiego materiału, że niewiele pozostawało zakryte. Hrabina czuła się bardzo nieswojo. Rzadko się zdarzało, aby noce spędzała samotnie, szczególnie po balach. Fakt, że Albert Beamount nie odwiedził jej sypialni, doprowadzał Eleonorę niemal do furii. To niespotykane, że mężczyzna jedynie ucałował jej rękę i opuścił przyjęcie przed końcem. Nie zamierzała się jednak poddawać. George zdradził jej, że pułk opuszcza hrabstwo dopiero za miesiąc. To wystarczająco dużo czasu, żeby uwieść tajemniczego żołnierza. Już teraz postanowiła, że zaprosi Spencera z przyjacielem dzisiaj na obiad. Jej rozmyślania przerwał huk otworzonych z impetem drzwi.

‒ Georgiana! ‒ Hrabina ucieszyła się na widok dziewczyny. ‒ Wskakuj! ‒ Usiadła i wskazała szwagierce miejsce obok siebie. 

Panna również nie odbyła jeszcze porannej toalety. Ubrana była w białą, lnianą koszulę nocną, a jej długie, kręcone blond włosy swobodnie opadały na ramiona dziewczyny.

 ,,Mój Boże" ‒ pomyślała hrabina. ‒ ,,To dziecko ma wyjść za mąż? Może jest jeszcze za wcześnie dla Georgiany..."

‒ Jak ci się podobał bal, kochana? ‒ Eleonora natychmiast się uśmiechnęła, gdy zauważyła, jak twarz dziewczyny rozpromienia się na wspomnienie poprzedniej nocy.

‒ Było cudownie! ‒ Georgiana nie ukrywała zachwytu. ‒ Dwa razy tańczyłam z twoim przyjacielem, Georgem Spencerem. Jest naprawdę uroczy. ‒ Policzki dziewczyny delikatnie poróżowiały. ‒ Raz z hrabią Rutland. Prawie wcale się do mnie nie odzywał! Dasz wiarę?

‒ Też miałam partnera, który nie był zbyt rozmowny. ‒ Obie panie się roześmiały.

‒ To dla nas prawdziwe zbawienie, że w hrabstwie stacjonuje pułk! Tańczyłam z tyloma oficerami...

‒ Skoro mówimy o mężczyznach... ‒ Eleonora uznała, że uczciwie jest poinformować szwagierkę o propozycji hrabiego. ‒ Chciałabyś wyjść za mąż za Paula Elliota?

Georgiana przygasła, a na jej twarzy pojawiło się zmieszanie.

‒ Nie odpowiadaj teraz, ale musisz wiedzieć, że hrabia oczekuje, iż go powiadomię, póki jest w Walii. Zatrzymał się w pobliżu, u swoich dalekich krewnych.

‒ A ty? Co myślisz? ‒ Szwagierka Eleonory polegała na niej i darzyła ją całkowitym zaufaniem.

‒ Sama nie wiem. Wydaje się dla ciebie odpowiedni. Popytałam wczoraj gości o Elliota i nie usłyszałam złego słowa. Martwię się tylko o ciebie, jesteś taka młoda. Ciężko mi będzie się z tobą rozstać.

‒ Jeżeli jedynym zastrzeżeniem jest mój wiek, to zgadzam się. ‒ Georgiana wydawała się zdecydowana, co zaskoczyło jej bratową.

‒ Jesteś pewna?

‒ Tak. Marzę, by być żoną. Poradzę sobie. Zresztą nie jest pewne, czy ktoś zaproponuje mi jeszcze małżeństwo. Nie jestem tak zaradna, jak ty, droga Eleonoro.  

Arystokratka położyła dłoń na ręce Georgiany.

‒ Nie musisz być taka jak ja. Jesteś zupełnie idealna, będąc sobą. Tylko głupiec by cię nie pokochał. ‒ Hrabina uśmiechnęła się pokrzepiająco. ‒ Podziwiam cię. Będąc w twoim wieku,  bardzo zależało mi, by wyjść za twojego brata, ale mimo to obawiałam się małżeństwa. Ty zdajesz się nie przejmować.

‒ Byłaś dwa lata starsza.

‒ Rzeczywiście. ‒ Eleonora w duchu zaklęła i skarciła się za popełnienie tak głupiego błędu. ‒ Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną. ‒ Uśmiechnęła się blado.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz