XV. Albo robisz coś wielkiego, albo nic

274 43 113
                                    

Pembrokeshire, 1811

Eleonora wraz z Georgianą w wieczorowych sukniach kierowały się w stronę jadalni. Hrabinie szczególnie zależało, żeby dobrze wyglądać. Postawiła na czarną suknię z bufiastymi rękawami, delikatnie opadającymi na ramionach. Dzięki temu można było podziwiać jej szczupłe obojczyki, a dekolt był bardziej odsłonięty. Pod biustem miała zawiązaną wstążkę wysadzaną malutkimi kamieniami szlachetnymi wraz z dużym szmaragdem na środku. Strój damy musiał pochłonąć niebotyczną kwotę z budżetu Eleonory, ale był tego wart.

‒ Muszę ci się do czegoś przyznać ‒ zagadnęła Georgiana.

‒ Mów śmiało, moja droga ‒ odpowiedziała jej Eleonora, która była w iście szampańskim nastroju.

‒ Uważam, że w księciu jest coś niepokojącego. To jego spojrzenie... ‒ dziewczyna zawahała się. ‒ Sama nie wiem, nie ufam mu.

‒ Och, nie martw się! Będę ostrożna. ‒ Nic nie mogło zniszczyć hrabinie jej wyśmienitego humoru, nawet obawy ukochanej szwagierki. ‒ Chodź!

Eleonora złapała Georgianę za rękę i zaczęły biec, czemu towarzyszył głośny chichot pań. Szczęśliwie dotarły przed drzwi jadalni jako pierwsze i zdążyły przybrać bardziej wyrafinowane pozy. Książę z pewnością nie chciałby poślubić kobiety, która zachowywała się jak debiutantka.

Thomas szedł w towarzystwie hrabiny wdowy, z której ust wylewał się niekontrolowany potok słów. Rushworth zdawał się nie zwracać na nią uwagi. Gdy tylko spostrzegł Eleonorę, posłał jej zagadkowy uśmiech, który szybko został odwzajemniony.

Całe towarzystwo wspólnie przekroczyło próg jadalni. Pomieszczenie sprawiało zupełnie inne wrażenie niż podczas ostatniego obiadu z oficerami. Z uwagi na późną porę, srebrna tarcza księżyca delikatnie oświetlała pokój. Eleonora zadbała, aby ustawiono dużą ilość świec, które tworzyły niemal magiczny klimat. Ponadto zadbano o żywe kwiaty, które nie tylko ozdabiały stół, ale tworzyły girlandy spływające z sufitu. Wszystkie te elementy tworzyły piorunujący efekt, który napawał Eleonorę dumą.

Służący stali za krzesłami, gotowi umożliwić usadowienie się za stołem arystokratycznej grupie. Specjalnie na ten dzień przyodziali swoje najlepsze ubrania. Również zastawa stołowa była na najwyższym poziomie. Srebro zostało tak idealnie wypolerowane, że można było się w nim przeglądać.

‒ To miejsce jeszcze nigdy nie wyglądało tak pięknie. Mojej rezydencji też przydałby się taki wystrój ‒ rozmarzył się książę. Eleonora w odpowiedzi posłała mu promienny uśmiech i zatrzepotała rzęsami.

Nawet hrabina wdowa oniemiała z zachwytu. Była gotowa na nieustanne krytykowanie synowej, ale tym razem nie znajdowała w niej żadnej winy. Służba była doskonale przygotowana do swojej pracy. Sprawnie poruszali się po jadalni, wymieniając jedne półmiski na drugie.

Po skończonej kolacji Eleonora wstała z kryształowym kielichem napełnionym winem.

‒ Chciałam wznieść toast za przyjaciół, tych nowych oraz starych ‒ spojrzała wymownie na Thomasa, który przyglądał się jej z zainteresowaniem.

‒ Za mojego ukochanego syna ‒ dodała Caroline. ‒ Świeć Panie nad jego duszą.

Wszyscy opróżnili naczynia, poza Georgianą. Ona pociągnęła jedynie łyczek, czując na sobie karcące spojrzenie matki.

‒ Odnoszę wrażenie, że w tym domu nikt już nie pamięta o hrabim ‒ złośliwie zauważyła staruszka. Nie byłaby sobą, gdyby nie poczyniła jakiejś kąśliwej uwagi. ‒ Nawet ja zostałam wypędzona z tego domu, ale może to i dobrze... Nie mogłam już patrzeć na to, co się tu wyprawia.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz