L. Deszcz na radość, deszcz na smutki

173 26 98
                                    

Cotswolds Hills, 1813

Albert wraz z Eleonorą postanowili wybrać się na wycieczkę do Chipping Campden. Właśnie przechadzali się główną uliczką, wzdłuż której mieściły się średniowieczne kamienice.

Beamount był zachwycony podziwiając architektoniczną perłę Cotswolds Hills. Niziutkie, przytulone do siebie budynki, sprawiały, że kapitanowi zdawało się, iż cofnął się w czasie. Doceniał kunsztowne wykonanie, ale miejska ciasnota od zawsze go przytłaczała. Dużo bardziej doceniał bielone chatki zbudowane z wapienia i pokryte zwykłą strzechą, które były malowniczo położone na zboczach pagórków z dala od cywilizacji. Albert myślał osiąść na stałe za jakiś czas właśnie w takim miejscu. Brakowało mu tylko osoby, która wypełniłaby wnętrze domu, sprawiając, że budynek rzeczywiście będzie można domem nazywać.

Eleonora sunęła wzrokiem po otoczeniu, jednak średniowieczna stylistyka stanowiła dla niej bardziej ciekawostkę, podobnie jak wapienne chatki niż obiekty, w których mogłaby zamieszkać. Ona preferowała rozległe rezydencje, żeby nie powiedzieć pałace. Dużo bardziej interesowały ją stroje mijanych kobiet. Księżna dawno nie gościła w stolicy, więc skrupulatnie przyglądała się materiałom i krojom. Niestety szybko zdała sobie sprawę, że do miasteczka takiego jak te, najnowsza moda nie docierało i poza kilkoma przyjezdnymi kobietami, pozostałym damom daleko było do londyńskich piękności.

Księżnej wśród nijakiego tłumu udało się dostrzec całkiem ładnie uszytą suknię. Jednak to jej żywo czerwony kolor przyciągnął wzrok Eleonory. Jako że był to jej ulubiony kolor, postanowiła zagadnąć ową damę. Skoro miały podobny gust, kobieta musiała być interesującą osobą, wartą zapoznania. Nie rozglądając się, ruszyła w poprzek ulicy.

Nagle do jej uszu dobiegł przeraźliwy krzyk. Zdążyła się tylko obejrzeć w stronę, z której dobiegał dźwięk. Dostrzegła niespokojnego konia pędzącego w jej stronę, za którym biegł zaaferowany mężczyzna.

Skamieniała ze strachu Eleonora nie poruszyła się. Szczęśliwie Beamount zachował zimną krew i przyciągnął ją do swojej piersi, tym samym usuwając z drogi konia. Od pamiętnego wypadku, kobieta odczuwała dużą nieufność względem zwierząt. Wcześniej zachowała się nieostrożnie, teraz jednak trauma nie pozwoliła wykonać jej ruchu, przywołując niemiłe wspomnienia.

Księżna podniosła przerażony wzrok na swojego wybawcę, niemo mu dziękując. Nie miała wątpliwości, że Albert jest mężczyzną jej życia. Tylko przy nim czuła się tak bezpiecznie.

– Wszystko dobrze? – zapytał, odsuwając damę od siebie, jednocześnie uważnie jej się przyglądając.

W pierwszej chwili Eleonora była pewna, że nie odniosła żadnych obrażeń. Kiedy jednak chciała postawić krok, poczuła ogromny ból w kostce.

– Chyba skręciłam nogę – powiedziała, krzywiąc się.

Dalsza przechadzka po mieście nie miała już sensu, wobec tego wrócili do gospody. Na miejscu okazało się, że noga jest poważnie obrzęknięta. Albert zadecydował, że Eleonorze będzie potrzebny odpoczynek od spacerów w najbliższych dniach. Z tego powodu postanowili wrócić do Goodwood House.

Oboje byli zawiedzeni takim obrotem spraw. W rezydencji książęcej pary Richmond wszystko się zmieni. Powrót tam położy kres sielance, a więc również ich udawanemu małżeństwu. Jednak w tej sytuacji było to jedyne rozsądne wyjście.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz