XXXVI. Przyjaciele?

191 33 64
                                    

West Sussex, 1813

Zgodnie z codziennym rytuałem Eleonora spacerowała wraz z Charlesem. Dobrze, że tego lata pogoda wyjątkowo dopisywała, ponieważ księżna Richmond byłaby niezwykle niepocieszona, gdyby musiała zrezygnować ze spotkania z Landonem. Mężczyzna był jej jedynym oknem na wielki świat.

– Kiedy bywałem w Londynie, posłyszałem bardzo pochlebną opinię o nowej operze . Zdaje się, że nosiła tytuł Włoszka w Algierze, a jej premiera miała miejsce w maju w Wenecji. Niebywałe, że to już kolejny utwór tego kompozytora, który w tak krótkim czasie odniósł duży sukces.

– Chciałabym kiedyś pojechać do Wenecji – rozmarzyła się Eleonora.

– Zabrałbym cię tam, gdybyś tylko się zgodziła – zadeklarował bez wahania Charles. – Chyba nie jesteś szczęśliwa z księciem Richmond.

– To mój mąż – stwierdziła oschle. Czuła jednak, że nie powinna stwarzać iluzji idealnego małżeństwa przed przyjacielem. I tak domyślał się prawdy, o ile Luiza nie zdążyła mu wszystkiego zdradzić. – Ale masz rację. Thomas... – zaczęła niepewnie –... on zabił człowieka i groził, że mi zrobi to samo. – Głos Eleonory zadrżał.

– Mój Boże... – Twarz Landona przybrała przerażony wyraz. Uniósł brwi, marszcząc tym samym czoło, a zmartwione spojrzenie wbił w księżną Richmond. – Powinnaś stąd uciekać, a ja wyzwę tego drania na pojedynek.

– Nie ma takiej potrzeby, Charles. Jeszcze socjeta pomyśli, że jesteśmy kochankami. – Eleonora nigdy nie sądziła, że takie zdanie przejdzie jej przez usta. Co prawda, zależało jej bardziej na wyznaczeniu granic w relacji z Landonem niż na opinii społeczeństwa.

– Nie dbam o to, moja droga – zadeklarował. Wicehrabia wyglądał na poruszonego. W przypływie emocji ujął rękę księżnej, jednak ona szybko się wyślizgnęła.

– Nie nazywaj mnie tak – powiedziała spokojnie, ale dosadnie. – Nie jestem ci droższa niż przypadkowa osoba mijana na ulicy.

Charles chciał protestować, ale po minie Eleonory domyślił się, że nie jest to dobry pomysł. Wszystko wskazywało na to, że się spóźnił ze swoimi uczuciami, a serce arystokratki dawno przepadło.

Księżna Richmond już przy pierwszym spotkaniu wpadła mu w oko, ale nie była pierwszą kobietą, która wywołała na nim takie wrażenie. Początkowo sądził, że to kolejna miłostka, która skończy się tak szybko, jak się zaczęła. W końcu dotarło do niego, że Eleonora jest wyjątkowa, ale starał się w sobie stłumić to uczucie.

Landon myśl o ustatkowaniu się uważał za ośmieszającą. Kiedy przezwyciężył i tę barierę, został zwyczajnie odrzucony. Aby uratować resztki honoru, skrył swoje uczucia i zaproponował przyjaźń.

W Londynie Charles głowił się na tym, gdzie popełnił błąd i po wielu bezsennych nocach uznał, że to właśnie wieczór w operze był chwilą jego porażki.

– A co z mężczyzną, do którego wzdychasz? – zapytał beznamiętnie, mimo że zżerała go zazdrość.

– Nie wzdycham do mężczyzn. – Odpowiedź wydawała się Charlesowi tak mało przekonująca, że aż przewrócił oczami. – Dobrze, powiem ci – westchnęła Eleonora.

Arystokratka nie miała ochoty na zwierzenia, ale potrzebowała zrzucić ciążące na niej brzemię.

– Jest żołnierzem, walczy w Hiszpanii... nawet nie wiem, czy jeszcze żyje. Thomas przechwytuje naszą korespondencję – zaczęła nieco chaotycznie. Widząc niepewną minę Landona, wzięła głęboki oddech. Opowiedziała mu wszystko, co wydarzyło się w Pembrokeshire od początku. – On jest tak inny od wszystkich znanych mi mężczyzn. Nie uległ... nawet bezczelnie się ze mną kłócił. – Eleonora uśmiechnęła się na to wspomnienie. – Nie próbował mi się przypodobać na siłę. Ja byłam wtedy taka okropna. Może znamy się krótko, ale tęsknię za nim... Chyba oszalałam.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz