LXXIII. Angielska pogoda

124 25 74
                                    

Rutland, 1814

Różne myśli krążyły po głowie Eleonory. Miała wrażenie, że Charles dał jej dokładnie to, czego potrzebowała. Jednak ciążące wyrzuty sumienia mąciły spokój arystokratki. Tak szybko, jak opuściła łoże wicehrabiego, pożałowała swojej decyzji. W Charlesie rozbudziły się nowe nadzieje, co było niepokojące. Eleonora czuła, że wykorzystała jego uczucia, a w dodatku tak straszliwie go okłamała. Nie dość, że zataiła rozwód, to w dodatku przytaknęła jego historyjce. Jedynym pozytywnym skutkiem ich spotkania był powrót regularnej korespondencji, która miała stać się ich jedyną drogą kontaktu, gdyż księżna nie była w stanie spojrzeć Landonowi prosto w oczy.

Arystokratka właśnie siedziała w bawialni i próbowała napisać list do Mary i Wally'ego. Myśli pochłonęły ją tak bardzo, że zdołała sklecić tylko jedno zdanie.

Okropieństwo! Znów będę musiała spotkać się z tym paskudnym księciem.

Tak brzmiały pierwsze słowa epistoły. Ku jej niezadowoleniu, Dashwood chyba polubił towarzystwo z Cypress Manor, ponieważ wraz z państwem Welsh często odwiedzał rezydencję hrabiego. Na następny dzień to Paul, Georgiana i Małgorzata, a także sporadycznie Eleonora rewizytowali przyjaciół i tak w kółko.

Gdy księżna miała zabierać się za opis dalszych przeżyć, głośne westchnienia Małgorzaty przyciągnęły jej uwagę. Hrabina zniknęła w swojej sypialni, przygotowując się do wyjścia, więc pani Elliot nie miała nawet do kogo otworzyć ust. Eleonora powiodła spojrzeniem na okno, by uniknąć wzroku Małgorzaty. Niebo było przysłonięte przez ciemne chmury, co nie wróżyło dobrej pogody.

– Chyba będzie padać – westchnęła małżonka młodszego z braci Elliotów. – Szkoda, że nie ma Baldwina. On by miał pewność.

– Niby skąd? Potrafi wróżyć? – zaśmiała się Eleonora.

– Blizna na nodze zawsze go boli, jak ma padać. Czasem nawet jak niebo jest zachmurzone, ale jemu nic nie dolega, to znaczy, że deszczu nie będzie.

Księżną niespodziewanie zainteresował tajemniczy mąż Małgorzaty. Widziała go tylko raz, podczas ślubu Georgiany i Paula. Poza tym, że jest marynarzem, niewiele o nim wiedziała.

– Jak znosisz rozłąkę?

Eleonora pomyślała, że dama jest bardzo dzielna. Nigdy nie skarżyła się na nieobecność męża, podczas gdy arystokratka ciągle rozpaczała po Albercie.

– Do wszystkiego można się przyzwyczaić – rzekła po chwili zastanowienia, a jej twarz przybrała surowszy wyraz niż zwykle. – Nawet do samotności. Najważniejsze to mieć życzliwych ludzi wokół siebie.

Słowa Małgorzaty dały księżnej nadzieję. Być może ona też w końcu przywyknie, a słońce ponownie zaświeci nad jej głową, rozganiając czarne chmury?

Nagle do bawialni wpadła Georgiana, co dla obu pań było zbawienne. Eleonora cieszyła się, że nie będzie musiała dalej rozmawiać z panią Elliot, zaś Małgorzata znalazła lepszą kompankę do pogawędek.

– A wy niegotowe? Zaraz jedziemy! – zawołała od progu.

– Jestem gotowa od rana, moja droga!

Rzeczywiście Małgorzata zawsze najbardziej wyczekiwała wizyty u Welshów.

– Eleonoro, a co z tobą?

Księżna szybko wyczuła okazję na uniknięcie spotkania z niepożądanym towarzystwem. Sprawnym ruchem dłoni przekreśliła pierwsze zdanie swojego listu. Jej twarz przybrała zmartwiony wyraz, mimo że w duchu nie posiadała się z radości.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz