V. Najlepszą kryjówką dla kochanków jest biblioteka

462 70 190
                                    

Pembrokeshire, 1811

Biblioteka została zaprojektowana według tego samego schematu, co jadalnia. Pomieszczenia różniły się jedynie umeblowaniem oraz wielkością ‒ biblioteka była odrobinę mniejsza.

Albert wciąż był zachwycony wyborem dużych, półkoliście zakończonych okien. Zajmowały one niemal całą powierzchnię jednej ze ścian, do której prostopadle ustawione były półki z książkami. Zostały wykonane z ciemnego drewna i wyglądały na bardzo solidne. W kącie pokoju stało masywne, dębowe biurko z rzeźbionymi nogami, a przy nim duży, obity skórą fotel. Wszystko w tym pokoju wyglądało na ociężałe, na co niewątpliwie wpływało zbyt duże nagromadzenie drewnianych elementów oraz monumentalność mebli.

Eleonora nie zastanawiając się, zniknęła między regałami. Beamount usłyszał, jak podłoga kilka razy zaskrzypiała. Podejrzewał, że hrabina próbuje podskoczyć, aby dosięgnąć jednej z wyższych półek. Postanowił odnaleźć hrabinę i jej pomóc. Domyślał się, że była zbyt dumna, by poprosić o wyręczenie jej w tym zadaniu. Jednak, gdy dotarł do Eleonory, ta trzymała już w swoich drobnych, wypielęgnowanych dłoniach tomik Zamczyska w Otranto.

‒ Jest pani niezwykle niezależna. ‒ Kąciki ust oficera uniosły się.

Hrabina, słysząc uwagę na swój temat, zaczerwieniła się. Dostojnej damie nie wypadało podskakiwać niczym młódka. Eleonora wolała jednak popełnić nietakt niż dać okazję mężczyźnie do okazania wyższości nad nią.

‒ Znalazłam. Mówiłam, że ją mamy. ‒ Hrabina postanowiła zmienić temat. 

Albert pokiwał głową i ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu. Starał się nie patrzeć w oczy Eleonory, żeby ta nie odkryła, jak duże wrażenie na nim wywarła.

Hrabinie z pewnością nie brakowało intelektu. Mimo to Beamounta martwiły jej skłonności. Jednocześnie była tak czarująca i urodziwa, że mógł wybaczyć jej dosłownie wszystko, a różnica poglądów z pewnością czyniłaby ich dyskusje ciekawszymi. W dodatku miała takie piękne usta! Mężczyzna nie mógł pojąć, co robiła, by miały tak intensywnie czerwony kolor. Albert był człowiekiem powściągliwym i nigdy nie działał w afekcie. Teraz pragnął złamać swoje zasady i zdecydować się na nierozważne kroki względem hrabiny. Miał jednak świadomość, że kobieta o jej statusie nigdy nie zwiąże się z marnym żołnierzykiem.

Zaczął błądzić między regałami, natykając się na coraz ciekawsze tytuły. Zauważył między innymi powiastki filozoficzne Diderota i Voltaire'a, Clarissę Richardsona... Na jednej z półek natknął się na zakurzony egzemplarz Cierpień młodego Wertera Goethego. Kiedyś ciotka Lydia opowiedziała mu, że po wydaniu tego utworu młodzi mężczyźni nosili niebieski frak z żółtą kamizelką, co w jej opinii było niezwykle niemodne, a kawalerów czyniło mniej atrakcyjnymi. W dodatku musiała znosić ciągłe narzekania ojca na nadmiar pracy w związku z falą samobójstw. Był inspektorem policji w Essen, a nieustannie odnajdowane ciała dokładały mu zmartwień.

‒ Pani zbiory są prawdziwie imponujące ‒ przyznał. ‒ Nie martwi się pani o swoją renomę? Mężczyźni boją się kobiet, które czytają książki.

‒ Mężczyźni boją się kobiet, bo sami są głupcami ‒ odważnie stwierdziła Eleonora. ‒ Obawiają się, że przy równym dostępie do wiedzy, kobiety ich przewyższą. ‒ Beamount skrzywił się. ‒ Wujek Fredrick zawsze powtarzał, że moja matka naczytała się za dużo romansów i przez to weszła w niefortunne małżeństwo.

‒ Proszę uwierzyć, że mi to nie grozi. ‒ Hrabina była bardzo stanowcza w swoich przekonaniach. Miała cel i zamierzała zrealizować go za wszelką cenę. Nie chciała być do końca życia córką zapomnianego baroneta czy wdową po prostym hrabim. Eleonora pragnęła brylować na angielskich salonach. Marzyła, aby nazywano ją „jej wysokością". W tym celu potrzebowała przynajmniej księcia. ‒ Dlaczego nazwał pan małżeństwo swoich rodziców „niefortunnym"?

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz