XLVIII. Nadzieje i rozczarowania

212 27 103
                                    

West Sussex, 1813

Tej nocy ani Eleonora, ani Albert nie mogli usnąć. Każde miało różne nadzieje, co do spotkania po dwuletniej rozłące. Co do jednego można mieć pewność, było lepiej, niż oboje się spodziewali, ale jeszcze nie tak samo, jak w Pembrokeshire. Jednak czy było możliwe, aby tamte czasy powróciły? Zarówno kapitan Beamount, jak i księżna Richmond byli teraz innymi ludźmi. Może ta relacja była już z góry skazana na porażkę? Oboje liczyli, że skoro znów się spotkali, jest jeszcze dla nich szansa.

Eleonora, męczona przez nachalne myśli, postanowiła dłużej nie wiercić się w pościeli. Po cichutku wyślizgnęła się ze swojej sypialni, a następnie niezauważona wkradła się do pokoju Alberta. Widziała, że nie śpi, dlatego ułożyła się za nim na łóżku i objęła go w pasie. W końcu poczuła napinające się mięśnie Beamounta, za czym tak tęskniła w ostatnich latach.

Mężczyzna nie pozostawał dłużny. Odwrócił się w stronę Eleonory i ukrył nos w jej włosach, zaciągając się ich słodkim zapachem. Albert zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy tego nie zrobił. To pierwszy raz, kiedy byli ze sobą tak blisko, nie tyle, co w sposób cielesny, a poniekąd emocjonalny. Oboje nosili rany po strasznych doświadczeniach, jakie stały się ich udziałem. Eleonora po nieudanym małżeństwie, w którym trzymała ją jej własna ambicja, a Albert po wojnie.

– Albercie, zabierz mnie w podróż – wyszeptała.

– Do Londynu?

Beamount uniósł brew, słysząc nietypową prośbę.

– Nie. Gdzieś, gdzie będziemy tylko ty i ja.

Eleonora zdawała sobie sprawę, że Albert nigdy nie poczuje się wystarczająco swobodnie w przytłaczająco bogatej rezydencji, będącej własnością jej męża. Chciała widzieć go szczęśliwego, swobodnie wyrażającego swoje myśli, w samej koszuli i z rozwichrzonymi włosami.

– Może nie być tak łatwo zorganizować całe przedsięwzięcie.

– Wybierz tylko kierunek, a będziemy mogli ruszać już rankiem.

– Jak sobie życzysz.

Beamount założył niesforny kosmyk włosów Eleonory za ucho, a następnie musnął wargami jej zgrabny nosek. Wtuleni w siebie od razu zasnęli.

Zgodnie z zapowiedzią o świcie para siedziała już w karecie pozbawionej liberii księcia Richmond, a Mary machała im na pożegnanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zgodnie z zapowiedzią o świcie para siedziała już w karecie pozbawionej liberii księcia Richmond, a Mary machała im na pożegnanie. Pan Brown był nieco podejrzliwy w stosunku do Alberta i wahał się, czy może mu powierzyć Eleonorę. Poprzedniego dnia jednak młody mężczyzna zrobił dobre wrażenie na kamerdynerze, który księżną traktował jak córkę. Wally postanowił nie protestować, choć jego serce i myśli nieustannie zatruwały obawy o ukochaną panią.

Za cel podróży zostało obrane Cotswolds Hills, słynące z wapiennych wzgórz i malowniczych krajobrazów. Dzieliło je od Goodwood House ponad dziewięćdziesiąt mil, ale pierwsze problemy zaczęły się już po niespełna godzinie jazdy.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz