XXXIII. Wilk w owczej skórze

204 32 93
                                    

West Sussex, 1813

Eleonorę wciąż obowiązywał zakaz bywania w towarzystwie, od którego jedynym odstępstwem było wyraźne życzenie księcia Richmond, aby małżonka mu towarzyszyła.

Księżna dla zabicia czasu zaczęła spacerować po ogrodzie wokół Goodwood House. Wkrótce tak bardzo polubiła tę czynność, że wydłużyła swoją codzienną trasę i zahaczała również o polany łączące ziemie jej męża z pobliskim miasteczkiem Chichester.

Eleonora zauważyła, że świeże powietrze nie tylko dobrze robi na jej samopoczucie, ale także dzienna dawka takiej aktywności ułatwia jej zachowanie szczupłej sylwetki. Dotychczasowa pogoda zachęcała do przebywania poza domem. Biorąc pod uwagę wszystkie benefity, arystokratka nie miała wymówki, aby porzucić spacery, więc często była widywana wśród morza zielonej trawy ze swoją kremową parasoleczką.

Thomasa zadziwiała nowa pasja żony. Pewnego dnia, gdy oboje spędzali czas w bawialni, co było niezwykłym wydarzeniem, Rushworth postanowił zapytać małżonkę o jej spacery. Książę powoli zaczynał akceptować widywanie Eleonory także poza sypialnią, kiedy to zwykł egzekwować od niej wypełnianie małżeńskich powinności.

– Dokąd tak chodzisz?

Eleonora nie spodziewała się, że mąż wychyli głowę znad gazety i przemówi do niej spokojnym, a nawet lekko zaintrygowanym tonem.

– Nie mam konkretnego celu – przyznała.

– Dobrze... – urwał, jakby się nad czymś zastanawiał. – Wolę te twoje spacery, od przyprawiania mi rogów. Nawet jeśli ludzie zaczynają gadać.

– Co o mnie mówią? – Eleonora nie sądziła, że tak zwyczajna czynność, jak spacery może przynieść jej popularność.

– Że oszalałaś! – Thomas rozśmiał się, a jego żona spochmurniała. Nie takiej sławy się spodziewała.

– Przy tobie nie da się być normalnym – fuknęła.

Rushworth czuł się z siebie niezwykle dumny. Uważał, że jego metody zadziałały i nauczył żonę poprawnego zachowania. Na drobne złośliwości przymykał oko, ponieważ w głębi serca uważał je za arcyciekawe. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale zaczynał żałować, że Eleonora tak dużo czasu spędza poza rezydencją. Brakowało mu jej zgryźliwości. Ponadto w ostatnim czasie na jego ramiona spadły nowe troski, które mogły go rozdzielić z żoną na dłużej.

Do bawialni wkroczył lokaj, przerywając rozmowę książęcej pary. Podał jeden list Eleonorze i cały stosik Thomasowi. Arystokratka szybko rozpoznała pismo Georgiany, co bardzo ją ucieszyło.

Gdy podniosła wzrok, zauważyła, że książę, marszcząc czoło, szybko przegląda kolejne kartki, sprawdzając, kto jest adresatem epistoł.

– Nie ma tam przypadkiem czegoś dla mnie? – zapytała kpiąco. Księżna doskonale wiedziała, że Rushworth wciąż przechwytuje jej korespondencję z Albertem.

– Przykro mi, ale twoi adoratorzy nie są jeszcze tak pomyleni, aby wysyłać ci listy miłosne adresowane na moje imię.

Eleonora przewróciła oczami. Była pewna, że Mary również chce posłuchać nowinek z Rutland, dlatego postanowiła odczytać list w swoim saloniku, uprzednio posyłając po Mary i pana Browna. Ostatnio dochodziły do niej ciekawe pogłoski, a jeżeli ktoś wiedział, czy są prawdziwe, to był to Wally.

Kiedy księżna dotarła do pokoju, rozsiadła się wygodnie na sofie i otworzyła list. Panna Kirby, która przyszła zaraz za jej wysokością, uznała, że nie podoba jej się bukiet zdobiący jeden ze stolików. Postanowiła zmienić jego aranżację poprzez inne ułożenie kwiatów.

MistyfikacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz