Gdy przyszła odpowiedź z Jerozolimy, każdy w rodzinie Salomei zareagował zupełnie inaczej.
Przede wszystkim sama zainteresowana wpadła w histerię, nie mogąc w ogóle pojąć, jakim cudem potężne królestwo zainteresowało się trzeciorzędną księżniczką z północy. Następnie dopadła medyków i dopytywała, jak tak właściwie wygląda trąd i jak szybko umrze po spotkaniu z królem. Wbrew nadziejom została uspokojona - są odmiany trądu praktycznie w ogóle nie zaraźliwe. Jedynym mankamentem w tym wszystkim byłby wygląd przyszłego męża oraz jego krótkie życie. Ostatecznie, obrażona na cały świat, zamknęła się w swojej komnacie i wpuszczała tylko służące, przynoszące jej jedzenie.
Walpurga wystraszyła się. Dopiero czytając list napisany przez Wilhelma z Tyru naprawdę zrozumiała, z czym będzie się wiązać całe przedsięwzięcie. Prawdopodobnie nawet nie wierzyła w fakt, że jej córka zostanie wybrana. Nie dość, że trzeba było pozbierać jakiś sensowny posag, uszyć stroje, zatrudnić mnóstwo ludzi to jeszcze jej jedyna córka wyjedzie stąd na zawsze. Powoli zaczynała wątpić w sens wszystkiego, czego chciała za wszelką cenę dopiąć. Być może faktycznie lepszym rozwiązaniem byłoby wydanie jej za królewicza Dani...
Mimo to udawała, że wszystko jest w najlepszym porządku. Unosiła dumnie głowę i powtarzała, że jest matką królowej. Tylko czasem, przechodząc pod zamkniętymi na cztery spusty drzwiami komnaty Samolei, czuła smutek i puste ssanie okolicach klatki piersiowej.Bogusław nie do końca ogarniał rzeczywistość. Po przeczytaniu listu złapał się za głowę i pojął, że jego mała dziewczynka wyjdzie za śmiertelnie chorego chłopaka na drugim końcu świata. Tylko słowa doradców, głoszące o wzroście siły Pomorza i przychylności papieża, prowadzące prostą drogą do korony i zjednoczenia państwa, sprawiały, że udawał niemal tak świetnie jak Walpurga. A jednak, obserwując dziedziniec zamku, na którym Salomea zawsze spędzała mnóstwo czasu, w dzieciństwie bawiła się, potem ćwiczyła szermierkę, następnie po prostu przebywała wraz z braćmi, nachodziły go melancholijne myśli i wiedział, że gdy jego córka wyjedzie, nic już nie będzie takie samo.
Bracia podzielili się na kilka obozów. Wartek oczywiście wspierał siostrę, która była jego najlepszą przyjaciółką i powierniczką. Starał się ją pocieszać, przesiadując w komnacie wraz z nią.
- Kuzynki odwiedzą cię za tydzień. - Powiedział pewnego dnia. Salomea siedziała na podłodze, oparta o zimny mur i rysowała węglem. Nie była szczególnie uzdolniona, ale musiała się czymś zająć. Nienawidziła samotności, wolała przebywać wśród ludzi, ale zły stan ducha kazał jej trzymać się z dala od rodziny.
- Wanda i Liwka? - Spytała, podnosząc wzrok znad papieru. Jej dwie kuzynki z dynastii Piastów przebywały do niedawna w Brytanii, gdzie towarzyszyły mężowi swojej ciotki, który był władcą Skandynawii. - Wieki ich nie widziałam.
- Dowiedziałem się, że wracają na jakiś czas na Kujawy, więc poczułem się odpowiedzialny za poinformowanie ich o tym, że wychodzisz za mąż. - Wyjaśnił Wartek, siadając na jej łóżku i spoglądając na nią.
- Świetnie, nie mogę się doczekać. Może pomogą mi popełnić samobójstwo. - Skwitowała dziewczyna i przygryzła wargę. Jej brat westchnął przeciągle.Reszta braci w zasadzie po prostu ją omijała, z tymi różnicami, że Racibor zupełnie nagle zaczął odnosić się do niej z szacunkiem, a Boguś i Kazek przestali się kłócić w jej obecności, jakby nie chcąc jej urazić. Salomeę irytowało dosłownie wszystko. Chłód rodziców, zmiana w zachowaniu braci, nawet Barnim zrobił się bardziej nerwowy.
Tydzień po otrzymaniu listu zwrotnego, czyli w połowie marca, na zamek w Szczecinie przybyły dwie kujawskie księżniczki - Wanda i Liwia. Dziewczyny znały Salomeę i jej braci od dzieciństwa, ich ojcem był Bolesław Kędzierzawy - brat Walpurgi. Siostry miały kolejno osiemnaście i dziewiętnaście lat, a po podróży do Brytanii były już zaręczone z tamtejszymi lordami.
- Mamy to szczęście, że poznałyśmy ich przed ślubem. - Powiedziała Liwia, gdy w trójkę siedziały w komnacie Salomei. Ta, wyjątkowo, ubrała się w ładną, błękitną suknię z wąskimi rękawami i złotymi obszyciami.
- Macie, cholera jasna szczęście, że wasi nie chorują na trąd! Chryste, poza tym Brytania jest bliżej i jest tam dużo krajan. - Zawyła Salomea, chowając twarz w dłoniach. Liwka poklepała ją po ramieniu.
- Zawsze byłaś silna, kuzynko. Jeśli nie jesteś w stanie się przeciwstawić, spraw, żeby wyszło na twoje. - Zaproponowała, uśmiechając się pocieszająco.
- Dokładnie! Trędowaty długo nie pożyje. Wystarczy, że szybko urodzisz dziecko, a ono potem przejmie władzę. Wiadomo, będzie małe, więc ty, jako matka, z automatu zostajesz regentką. Bam! Całe królestwo w twoich rękach. - Dodała żywo Wanda, odrywając się od spoglądania przez okno. Miała długie, rude włosy, ciemne oczy i pyzate policzki. Była kompletnie niepodobna do reszty swojej rodziny. Liwia, dla kontrastu, miała szczupłą twarz, jasne blond włosy i błękitne oczy o stalowym zabarwieniu, przypominającym oczy Walpurgi.
- Wolałabym brytyjskiego lorda. - Prychnęła Salomea i nabrała powietrza w policzki.
- Cóż...nie chwaląc się, sir Harry jest naprawdę przystojny...- stwierdziła Liwia i zapatrzyła się w dal, rozmarzonym wzrokiem.
- Sir Jeffrey również! Poza tym, to przyjaciele. Wyobrażasz sobie, Salka? Siostry wychodzą za przyjaciół, idealne połączenie! Wszystkie święta i bale będziemy spędzać wspólnie. - Uradowała się wiecznie zadowolona z życia Wanda i klasnęła w dłonie. Liwia pokiwała głową z uśmiechem. Salomea pomyślała, że zaraz się rozpłacze. Siostry to zauważyły. Zgodnie dopadły ją z dwóch stron, wtulając się w jej ramiona.
- Wiem, co zawsze poprawiało ci humor. - Mrugnęła okiem Wanda.
- Dokładnie! Weź trochę monet i pojedziemy w jedno z twoim ulubionych miejsc. - Dodała bezecnie Liwia. Salomea przełknęła nerwowo ślinę.
Tym oto sposobem, trzy księżniczki z kapturami na głowach weszły do karczmy. Była to typowa speluna dla podróżnych, bajarzy i Szczecińskich rzezimieszków. Gdy miały po czternaście lat, jednego ze starszych rycerzy Bogusława zaczęły irytować narzekaniem (był to jeden z tych dni, gdy nie było kompletnie nikogo na podorędziu, by się nimi zajął), więc zabrał je do karczmy i nauczył grać w kości. Od tamtego momentu, gdy źle się działo w życiu Salomei i potrzebowała odpoczynku, chadzała tam w przebraniu i grywała, popijając piwo.
- No jak w domu. - Skomentowała Liwia, biorąc głęboki wdech i uśmiechając się podstępnie.
- Kolejkę dla pięknych pań! - Zawołał Przemysław, którego zabrały ze sobą.
- Chyba oszalałeś, obszczymurku! - Krzyknął ktoś w kącie. Chłopiec poczerwieniał na twarzy.
- Takie panie to nie dla ciebie, synu. - Dodał jeden z bajarzy, siedzący przy barze. Barbara, karczmarka, rozpoznała swoich gości i tylko pokręciła głową.
- Zamknij się, albo opłatek z pierwszej komunii ci się odbije. - Powiedziała Wanda, mrużąc niecnie oczy. Dwie pozostałe dziewczyny wybuchnęły niekontrolowanym śmiechem.
- Wy naprawdę wiecie, jak mnie pocieszyć. - Powiedziała wciąż wesoła Salomea, gdy w czwórkę zasiedli do stołu. - Dziewczyny górą!
- Górą! - Zawołały chórem siostry.
- Muszę się zgodzić, bo jesteście księżniczkami! - Dodał Przemysław i towarzystwo znów się roześmiało. Potem Salomea tylko ich obserwowała, myśląc o tym, jak szybko minęło jej dzieciństwo. Duchem wracała do puszcz, otaczających Szczecin, po których galopowała wraz z Braminem, gorących lat, spędzanych na plaży, zabawach z braćmi, ucieczkach z lekcji, jedzeniu jabłek z przydrożnych sadów. Pomyślała, jak była mała i siadała z tatą na tronie, podczas politycznych posiedzeń. Jak uczyła się od mamy dumnego unoszenia głowy i wzniosłego tonu głosu. Jak uczyła się czytać map razem z Wartkiem i jak wypłakiwała się w jego ramiona, gdy za mocno oberwała od Racibora, podczas nauki szermierki. W końcu uświadomiła sobie z całą mocą, że to jej ostatnie dni w domu. Ostatni raz, gdy widzi Liwię i Wandę, wesoło rozprawiających o przyszłości. Ostatni raz, gdy rozmawia z Przemysławem. Ostatni moment, kiedy jest z rodziną.
Dzień wyjazdu zbliżał się nieuchronnie.
CZYTASZ
Królestwo
Historical FictionXII wiek. Era krucjat, wojen, rycerzy i królów. W Królestwie Jerozolimskim zapanował chaos. Jedyny dziedzic korony ginie, a aktualny młody król choruje na trąd. Baronowie zgodnie stwierdzają, że póki jego choroba nie jest bardzo rozwinięta, należy z...